Jazz #093.pdf

(306 KB) Pobierz
Jazz #93 ­ Tercjowe i kwartowe progresje
"Jazz"
Piotr Lemański
Każda pora roku ma swoje "kalendarzowe" standardy, tak więc
myślę, że spokojnie można odłożyć na półkę "Summertime" czy
"Sunny". Na jesienne, mgliste poranki jesteśmy, jak sądzę,
przygotowani.
W każdej chwili możemy je bowiem powitać wyćwiczonym w zeszłym miesiącu standardem "Misty". Mam również cichą nadzieję,
że "Autumn Leaves" także nie jest wam obce, więc zamiast ćwiczyć kolejny jesienny temat, spokojnie możemy zabrać się za
poszerzanie naszego gitarowego warsztatu i popracować nad tercjowymi i kwartowymi progresjami. Jak to zwykle bywa nie
starczy nam dzisiaj miejsca na omówienie kolejnych interwałów, nie ukrywam jednak, że docelowo powinniśmy mieć opanowane
wszystkie odległości od tercji do oktawy, ale, jak to mówią, "nie od razu Kraków zbudowano", więc bez pośpiechu.
Największą przypadłością początkujących (zresztą nie tylko początkujących) improwizatorów jest poruszanie się po dźwiękach
sąsiednich, czyli ruchem sekundowym. Jest to naturalna konsekwencja wielogodzinnego ćwiczenia gam i skal we wszystkich
wszelakich pozycjach i tonacjach. Oczywiste jest przecież, że podczas improwizacji w pierwszej kolejności będziemy
wykorzystywać te przebiegi melodyczne, które mamy pod 
palcami
. Jeśli więc nie wyćwiczymy "na blachę" podstawowych
wprawek, nie nauczymy naszych palców innych melodii niż wyćwiczone już gamki, to nie ma co łudzić się, że melodyka naszych
solówek nagle stanie się bardziej finezyjna i bogata.
Tak jak muzycy klasyczni spędzają długie godziny na ćwiczeniu gam i pasaży, tak muzyk jazzowy musi poświęcić czas na
wprawki i progresje ­ bez tego nie mamy co marzyć o profesjonalnym improwizowaniu.
Nie można załadować wtyczki.
Przykład 1. to najprostsza tercjowa progresja zagrana przez dwie oktawy, w górę i w dół. Na materiał dźwiękowy wybrałem skalę
miksolidyjską, w ten 
sposób
 wyćwiczone przebiegi będziemy mogli zastosować od razu w praktyce, np. podczas ogrywania
bluesa. Pozycje, w których zagrałem tę progresję to oczywiście jeden z wariantów. To samo można również zagrać w pozycji
ósmej lub piątej. Warto jednak na początek oprzeć się na tym co już znamy i umiemy. Każdy z was ma, jak sądzę, ograną skalę C
miksolidyjską. Jeśli ma taką ścieżkę, po której może zagrać tę skalę przez dwie oktawy, to proponuję właśnie w tych samych
pozycjach zagrać całe ćwiczenie 1.
Nie można załadować wtyczki.
Progresja tercjowa jest najprostszą z możliwych, daje nam jednak możliwość oderwania się od przebiegów gamowych. Jeśli
jednak chcemy aby nasze improwizacje brzmiały bardziej interesująco, musimy zwiększyć odległość między dźwiękami i
opanować kolejny interwał ­ czyli kwartę (przykład 2). Kwarta brzmi bardziej ostro i nowocześnie. Niestety, w przeciwieństwie do
tercji, które są jakby "pod palcami" interwał ten jest dla gitarzystów trochę niewygodny ­ większość kwart gramy bowiem na tym
samym progu, na sąsiedniej strunie. Powstaje więc problem, czy do zagrania kwarty użyjemy dwóch palców, czy też dwie struny
przyciśniemy jednym palcem. Osobiście w ciągu wielu lat ćwiczenia przerobiłem jeden i drugi wariant, a dzisiaj pozwalam palcom
na dowolne ruchy ­ najczęściej palce 3 i 4 współpracują ze sobą w duecie, a "małe barre" gram palcem pierwszym ewentualnie
drugim. Zdarza się również, że za chwilę w tym samym miejscu użyję palców 1 i 2 lub 2 i 3. Krótko mówiąc trzeba trochę
poćwiczyć, a potem po prostu zaufać mądrości palców lewej ręki.
Nie można załadować wtyczki.
Przedstawiony w obu przykładach tercjowy i kwartowy przebieg melodyczny pozwala nam uwolnić się na dobre od gamowych
melodyjek, ale może być również potraktowany jako materiał wyjściowy do dalszej obróbki. Doskonale widać to na kolejnej
wprawce (przykład 3.), która polega na odwróceniu kierunku co drugiej tercji: pierwsza do góry, druga w dół, trzecia do góry,
czwarta znowu w dół itd. Ćwiczenie to posiada również drugi wariant: zaczynamy od tercji w dół, grając drugą do góry, trzecią
znowu w dół czwartą do góry, itd… Podstawową zasadą tego typu ćwiczeń jest opanowanie ich w 
sposób
 mechaniczny i
perfekcyjny. Opanowanie do tego stopnia, żebyśmy mogli w każdym momencie, od dowolnego dźwięku, wykorzystać je jako
fragment improwizacji. W związku z tym, każdą przedstawioną dzisiaj progresję należy pomnożyć przez podstawowe skale i
przez dwanaście tonacji. Pamiętajmy jednak, że siedem skal modalnych to ta sama gama, więc i ta sama progresja, tyle, że od
innego dźwięku. Także ze zmianą tonacji nie jest tak źle, jak w przypadku innych instrumentów. Nasze zmiany tonacji są przecież
tak naprawdę tylko zmianami pozycji, przesunięciem lewej ręki o określoną ilość progów w górę bądź w dół.
Nie można załadować wtyczki.
Na zakończenie dzisiejszego workshopu pozostała nam wprawka oparta (podobnie jak w przykładzie 3.) na odwróceniu kierunku
co drugiej kwarty (przykład 4.). Zabrzmi ona szczególnie efektownie wtedy, kiedy będzie zagrana w szybszym tempie. Do dzisiaj
jest używana przez wielu profesjonalnych jazzmanów, co można wysłyszeć zarówno na koncertach, jak i na nagraniach.
Jak duży wpływ na melodykę ma zastosowanie kwarty widać doskonale na przykładzie zwykłej molowej pentatoniki. Zagrana po
kolei (jak to często bywa) np. A­C­D­E­G, brzmi, powiedzmy, banalnie. Te same dźwięki skonfigurowane podobnie jak w pierwszej
progresji­ ,czyli co drugi dźwięk, tworzą nam już bardziej nowocześnie brzmiącą melodię A­D­C­E­D­G­E­A­G­C­A­D. Po
odwróceniu zaś kierunków (jak w przykładzie 3.) otrzymamy A­D­E­C­D­G­A­E­G­C­D­A. Ale o tym, to już chyba przy innej okazji.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin