1.Jak szukać naszego upragnionego auta?Niezależnie od tego jaki mamy budżet, jeżeli nie zarabiamy chociaż 100 tyś zł miesięcznie , najlepiej sprawdzić ile kosztuje egzemplarz danego modelu z niższej półki cenowej tzn, pierwsze roczniki, skromne wyposażenie, do drobnych poprawek (wymiana uszczelki pod głowicą czy odpadająca z dachu szpachla nie jest drobną poprawką ). Później warto poszukać aut z ostatnich roczników produkcji danego modelu, z dobrym wyposażeniem, w miarę możliwości bezwypadkowych. Uzyskamy wtedy mniej więcej pojęcie w jakim punkcie jesteśmy, bo jeżeli auta słabe kosztują ok 15 tyś zł, dobre ok 30 tyś a my mamy 17, to mamy pogląd czego mniej więcej możemy się spodziewać po aucie, które będziemy jechali oglądać/ nabywać. Najlepiej o ile warunki finansowe nam na to pozwalają wybierać auta, które znajdują się mniej więcej w 80% naszej rozbieżności cenowej. Czyli w tym wypadku ok 24 tyś. Jest wtedy duże prawdopodobieństwo, że auto, które pojedziemy oglądać, nie będzie ruiną i w przypadku zakupu też za niego nie przepłacimy. 2.Znalazłem auto w internecie i co dalej?Po znalezieniu auta w internecie (zakładam, że teraz to właśnie tu najczęściej szuka się aut), wypadałoby zadzwonić do jegomościa sprzedającego nasze przyszłe auto. Z doświadczenia wiem, że zakup auta od handlarzy nie należy do najmądrzejszych pomysłów, na który możecie wpaść. Chociaż zdaje sobie sprawę, że czasem ciężko znaleźć auto NIE od handlarza Pierwszą rzeczą o jaką musimy zapytać w rozmowie ze sprzedającym, to ile czasu posiada auto, ile czasu auto stoi? Drugą ważną rzeczą, jest zapytać czy auto posiada ważny przegląd, OC, czy jest opłacone ( w przypadku auta sprowadzonego), jeżeli jest opłacone, to co? Czy tylko akcyza? Czy recykling? itd.Trzecim pytaniem, (które niestety budzi największe kontrowersje i w 90% przypadków zostaniecie okłamani ) jest pytaniem o stan lakieru i przeszłość wypadkową. Czy samochód był malowany? Jeżeli tak to gdzie? Czy był szpachlowany? Jeżeli tak to gdzie? Czy sprzedający zgadza się na pomiar miernikiem grubości powłoki lakierniczej? Czy na aucie znajdują się oznaki korozji? Czy widać gdzieś efekty nieudolnych napraw? Czy auto nosi ślady kolizji, które nie zostały usunięte? (dużo ludzi sprzedaje auta z pękniętym zderzakiem, pękniętą lampą tylną, halogenem cokolwiek, bo nie chce im się tego robić, wolą ustawić cenę 500 zł mniejszą lub opuścić na miejscu, także jeżeli oglądając takie auto natkniecie się na coś takiego warto zmierzyć dokładnie miernikiem okolice możliwej kolizji). W przypadku pomiaru miernikiem grubości lakierniczej warto pamiętać, żeby pomiar wykonać w sposób prawidłowy. Tutaj kilka wskazówek http://www.pomiarlakieru.pl/. Pamiętajcie. Kartka papieru ma ok 120 mikronów, jeżeli macie pomiar o wskazaniu 300 na błotniku, nie bójcie się tej liczby. Złączcie dwie kartki papieru i zobaczcie czy ilość nałożonej szpachli na auto faktycznie jest taka ogromna Wracając do rozmowy ze sprzedającym, kolejną rzeczą o jaką musimy zapytać jest możliwość sprawdzenia auta w ASO. Czy sprzedający nie ma nic przeciwko? Czy jest dostępny w momencie kiedy przyjedziemy? Czy samochód jest w stanie dojechać do ASO? (często handlarze zasłaniają się, że auto nie ma tablic i OC i tylko dlatego, nie można sprawdzić go w serwisie. Jest na to skuteczna metoda. Bo pomijając fakt, że handlarze jazdę próbną odbędą z Wami na tablicach, które nie będą należały do tego konkretnego auta i będą podrabiane, i wtedy jakoś się nie boją to jeszcze na tych blachach wypuszczą Was do domu, wypisując najczęściej polisę OC komisową w Liberty na miesiąc czasu, wystawioną na właściciela i na numer VIN auta a nie na nr rejestracyjne. Owa metoda polega na zaproponowaniu przyjazdu do właściciela auta, mobilnego serwisu z komputerem. Warto wtedy zorientować się, czy taka usługa jest możliwa, ewentualnie zorganizować sobie człowieka, który z Wami pojedzie i będzie miał komputer z odpowiednim oprogramowaniem. Jeżeli właściciel zacznie kręcić nosem, wiadomo, że coś jest nie tak. Jeżeli nie będzie miał nic przeciwko dojazdowi do serwisu lub serwisowi mobilnemu, warto uzgodnić dość ważną kwestię. Najlepiej zaproponować rozwiązanie w stylu, że jeśli po obejrzeniu samochodu, jego stan nie będzie odbiegał od stanu przedstawionego Wam przez telefon i na placu w trakcie oglądania i w serwisie nie zostaną obnażone duże uchybienia np wycieki, korozja podwozia, poważne błędy silnika to Wy płacicie za serwis, jeżeli w serwisie okaże się, że stan auta mija się z obietnicami sprzedającego, to on pokrywa koszt sprawdzenia auta w serwisie. W zależności od marki i oczekiwań klienta ASO mają różne formy wykonywania przeglądów przedzakupowych. Kolejnym etapem rozmowy jest zapytanie o autentyczność przebiegu. Jest to następne pytanie z serii "i tak Ci nie powiem prawdy", ale na to też jest parę rozwiązań. Po pierwsze pytamy, czy auto posiada książki serwisowe, w przypadku auta 5 letniego nasze pytanie jest na miejscu, ale w przypadku auta 15 letniego, już trochę mniej Jeżeli auto posiada książki to super, ale nie muszą być prawdziwe. Zatem prosimy właściciela o podanie numeru VIN w celu sprawdzenia historii (chociaż gwarancyjnej) pojazdu. Tj. Jaki części zostały wymienione w czasie gwarancji? Czy samochód miał wykonywaną naprawę powypadkową? I najważniejsze jaki jest przebieg przy ostatniej wizycie auta w serwisie. I tutaj wiek auta ma znaczenie, ale nie aż tak duże. Bo na przykładzie Alfy 147 z 2002 roku, auto stoi dzisiaj (2014r) do sprzedania z przebiegiem 175 tyś km (standardowy przebieg auta sprowadzonego ), a w programie serwisowym widać, że auto w 2005 roku na koniec gwarancji miało 140, to przez 9 lat 35 tyś, to mało prawdopodobny wynik. Nie mamy oczywiście pewności, ale daje nam to już pogląd, że 4 tyś km rocznie, to raczej niemożliwe. Wtedy nawet jeżeli auto posiada książkę serwisową możemy sprawdzić, czy zgadzają się daty i liczby przy okazji przeglądów w ASO.Dalej, jeżeli wszystko nam odpowiada, to umawiamy się na konkretny dzień, godzinę itd. Warto zaznaczyć, że mamy nerwowego szwagra, który 14 lat trenuje boks i lepiej, żeby auto było na prawdę w stanie takim jak zaręcza właściciel, bo szwagier jest naprawdę impulsywny, a po co się kłócić O co nie pytać: Nie pytajcie się, kiedy był wymieniany olej, rozrząd i filtry, bo 90% sprzedających powie Wam, że tydzien-miesiąc temu Po prostu od razu odłóżcie sobie kasę, która po zakupie auta przeznaczycie na "pakiet startowy", który zawiera rozrząd, oleje, filtry. NIE UFAJCIE SPRZEDAJĄCYM. Koszt wymiany rozrządu na przykładzie Alfy 147 1.9 JTD to ok 500 zł. To jest cena za Wasza spokojną głowę, że pasek Wam nie strzeli i czeka Was remont. Warto jedynie zapytać czy Sprzedający posiada na wykonane naprawy i wymienione części faktury.Nie pytajcie czemu właściciel sprzedaje auto, bo a) co Was to obchodzi? b) 90% ludzi wali ściemę Lista rzeczy do sprawdzenia w aucie podczas oględzin:1) Stan i wygląd oleju, warto odkręcić korek wlewu oleju i zobaczyć, czy nie ma na nim białego osadu - wilgoć w oleju.2) Stan płynu chłodzącego, jaki ma kolor?3) Sprawdzenie czy nie ma korozji w miejscach narażonych na wilgoć np, pod uszczelkami drzwi na dole.4) Jak bardzo zużyta jest kierownica i gałka zmiany biegów.5) Czy silnik pracuje równo, czy nie kopci, czy nie przenosi drgań na karoserię?6) Sprawdzenie czy działają wszystkie światła, lusterka, szyby.7) Sprawdzenie czy na komputerze pokładowym i tablicy zegarów nie wyświetlają się żadne błędy i kontrolki.8) Warto zwrócić uwagę na zapach w samochodzie9) Stan lakieru (pomiar grubości), wizualne defekty, wgniecenia, rysy itd.10) Czy wszystkie szyby są oryginalne i czy zgadzają się na nich roczniki, chociaż roczniki nie do końca świadczą, że szyba była wymieniana.11) Sprawdzenie podłużnic, czy nie są naprawiane, malowane, skorodowane,12) Sprawdzenie stanu podłogi w bagażniku tak samo jak podłużnic13) Sprawdzenie czy numer VIN w aucie zgadza się z numerem w dokumencie rejestracyjnym.14) Sprawdzenie czy jest komplet dokumentów15) Stan i rocznik opon16) Stan śrub i elementów mocujących pod maską, czy lakier na śrubach nie jest zdarty od odkręcania np błotnika?Podsumowując:Starajcie się racjonalnie spojrzeć na stosunek ceny do jakości danego auta. Czyli wybieramy najlepiej auto, za ok 80% ceny auta idealnego, żeby uniknąć sytuacji, że po zapłaceniu za auto, pakiet startowy, OC itd, wyjdą jakieś niespodzianki i auto wyjdzie nasz 120% Ale też żeby nie kupić auta za 50% wartości i dołożyć drugie 50% w trakcie użytkowania. Oszczędzicie sobie i innym duże nerwów, bo po co Wam auto, którego nie jesteście pewni, bo ciągle się psuje??? Kupujcie auta, które są jak najbardziej zbliżone do ideału, ale nie zatracajcie się w tym, czego innego oczekuje się od auta z 1998 roku a czego innego od auta z 2008 roku, więc jak Alfa 156 z 1998 roku miała malowany bok, to nic strasznego, o ile jest to zrobione w sposób dokładny i nieodbiegający wizualnie od oryginału i naprawa nie wiązała się ze wstawieniem ćwiartki Koniecznie zabierajcie nowsze auta do serwisu na przegląd. Nieraz warto wydać te 400 zł niż kupić bubel i stracić 25 tyś zł.W starszych autach, jeżeli uważacie, że nie opłaca się biegać z nimi do serwisu, spróbujcie chociaż ustalić ich historię w ASO w czasie gwarancji.
ZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZ
Przed wizytąZałóżmy, że mamy już wybranego kandydata i przeglądając ogłoszenie nie znaleźliśmy żadnych dyskwalifikujących cech. Kolejny krok to telefon do właściciela w celu umówienia spotkania. To bardzo ważny etap, bo przed decyzją o osobistych oględzinach musimy mieć komplet podstawowych informacji. Upewnijmy się, że wszystkie dane z ogłoszenia są aktualne, a auto nadaje się do jazdy testowej, tj. ma aktualne ubezpieczenie OC i badanie techniczne. Możemy to sprawdzić samodzielnie, gdy sprzedający poda nam następujące dane: numer rejestracyjny, numer VIN oraz datę pierwszej rejestracji. Na stronie https://historiapojazdu.gov.pl/ odczytamy: daty przeglądów technicznych i przebiegi, przy których auto było badane, zmiany właścicieli oraz historię ubezpieczeniową. Obecny właściciel powinien bez ogródek udostępnić nam wspomniane dane – jeśli jest niechętny może coś ukrywać. Warto też telefonicznie wypytać o historię serwisową (rachunki, wpisy w książce), dokumentację i ważność instalacji LPG, liczbę posiadanych kluczyków. Jeśli rozmowa układa się bezproblemowo, możemy też zaryzykować pytanie o powód sprzedaży – w ten sposób czasem zdobędziemy dodatkowe informacje na temat auta. Wypytajmy o konieczne inwestycje – 95% sprzedawanych aut ich wymaga, a uczciwy sprzedawca nie będzie ich zatajał. Warto także wypytać o ewentualne naprawy blacharskie, jeśli w ogłoszeniu nie ma takiej informacji. I na koniec najważniejsze – zróbmy wszystko, żeby umówić spotkanie na dzień powszedni i przed zmrokiem, tak abyśmy podstawowe oględziny przeprowadzili za dnia, a dodatkową diagnozę zlecili czynnemu warsztatowi. Poprośmy, aby auto czekało na nas zimne, nie odpalone.Na miejscuNajlepiej auto oglądać we dwójkę – ilość elementów do sprawdzenia jest bardzo duża i nawet towarzystwo laika wiele nam pomoże. Osobistą kontrolę kupowanego pojazdu najlepiej zacząć od pobieżnej obserwacji auta z zewnątrz. Oczywiście jeśli kupujemy auto za 3-5 tys. zł to nie oczekujmy cudów – taki samochód swoje już przeżył i może mieć mankamenty blacharskie. Zakładamy jednak najpopularniejszy przedział cenowy: 10-20tys. zł, a to już spora suma, więc bądźmy czujni. Warto też na wstępie poprosić o dowód rejestracyjny – sprawdźmy w nim zgodność numeru nadwozia oraz pozostałe informacje: rok produkcji, datę pierwszej rejestracji, aktualne badania techniczne. Jeśli w dokumentach wszystko gra, możemy zabierać się do dalszych oględzin. Oglądając auto z zewnątrz przyjrzyjmy się panelom nadwozia: drzwiom, błotnikom i klapom. Powinny być w tym samym kolorze i odcieniu, z równymi szczelinami. Ale nawet jeśli zauważymy różnice to nie dyskwalifikuje auta – malowane elementy mogą być rezultatem delikatnej stłuczki, a nierówne szpary mają czasem nawet nowe auta w salonie. Możemy to jednak wykorzystać przy negocjacji ceny. Zaparowane lub spękane reflektory także mogą wskazywać kolizyjną przeszłość. Jeśli auto ma ksenony – sprawdźmy ich działanie, bo kosztują dużo więcej niż zwykłe lampy. Ważne są szyby: w większości przypadków każda ma nadrukowaną datę w postaci cyfry (np. 9 oznacza rok 1999 lub 2009). Jeśli wszystkie są zgodne z datą produkcji (lub rok wcześniejsze) to dobry znak. Szyba nowsza od reszty auta może oznaczać poważny wypadek lub jedynie wymianę z powodu pęknięcia/włamania. Ponadto na zewnątrz sprawdźmy poprawność zamocowania wszystkich listew, emblematów i uszczelek – to trudne do spasowania elementy przy naprawach blacharskich. Koniecznie rzućmy okiem na koła – stare opony lub zimowki założone latem sugerują, że obecny właściciel oszczędzał na aucie. Bieżnik powinien być równomiernie zużyty, jeśli jest inaczej to oznaka długotrwałej jazdy ze zużytym zawieszeniem. Zniszczone alufelgi oznaczają spore koszty, jeśli zechcemy je odnowić. Przyjrzymy się tarczom hamulcowym – spękane, porysowane lub zardzewiałe oznaczają wydatki. Koła jednej osi powinny też stać równolegle do siebie. Widoczne gołym okiem pochylenie w większości aut oznacza poważne zużycie zawieszenia. Skontrolujmy też kompletność wyposażenia typowego dla wersji auta, ale pamiętając, że konfiguracje różniły się w zależności od rynku sprzedaży. Korozja blach ocynkowanego auta zwykle oznacza wypadkową przeszłość. Pomocny może być zwykły lodówkowy magnes, który powinien przyczepić się do paneli nadwozia – jeśli tak się nie dzieje, to pod lakierem jest szpachla lub… element wykonany jest z tworzywa albo aluminium. Dociśnijmy rogi nadwozia – dzięki sprawnym amortyzatorom auto powinno od razu powrócić do pozycji wyjściowej.Otwórzmy każde drzwi i klapę i sprawdźmy stan ich rantów, zajrzyjmy pod podłogę bagażnika i do jego schowków, gdzie często widać ślady remontu blacharskiego. Pod maską także mamy wiele do sprawdzenia – po pierwsze stan wszystkich płynów. Często znajdują się tam także informacje o ostatnich wymianach – karteczka z przebiegiem przy wymianie oleju lub stan licznika z ostatniej wymiany paska rozrządu. Zerknijmy na śruby mocujące nadkola i przedni pas. Jeśli ich główki są starte – panele nadwozia były zdejmowane, zapewne do malowania, lub nawet wymieniane. W niektórych autach jednak zdjęcie przedniego pasa jest konieczne do wymiany paska rozrządu! Upewnijmy się, że nie ma żadnych wycieków, a pod korkiem oleju nie zbiera się maź, zwykle oznaczająca rozszczelnienie silnika. Wewnątrz pierwsze spojrzenie powinno paść na stan tapicerki, kierownicy i dźwigni zmiany biegów. Mocne przetarcia mogą oznaczać wysoki przebieg, ale niektóre auta mają wyjątkowo słabe tapicerki. Najlepiej więc mieć porównanie kilku egzemplarzy. Zajrzyjmy pod dywaniki i, jeśli to możliwe, pod wykładzinę kabiny w poszukiwaniu wilgoci lub, będącej jej następstwem, rdzy. Sprawdźmy działanie wszystkich elektrycznych elementów wyposażenia: szyb, zamka, szyberdachu, sterowania foteli, ogrzewania, klimatyzacji, radia itp. Przeglądnijmy komputer pokładowy, który informuje np. jakie jest średnie spalanie auta. Odpalanie powinniśmy w miarę możliwości przeprowadzić na silniku zimnym. Jeśli temperatura nie jest niższa niż +5˚, sprawny silnik powinien zaskoczyć po maksymalnie 3 sekundach kręcenia rozrusznikiem. Po odpaleniu wszystkie żółte i czerwone kontrolki na zegarach powinny zgasnąć. Z rury wydechowej „zdrowego” auta może się przez chwilę wydobywać para wodna, ale mocne czarne kopcenie, niebieski dym lub gęste białe obłoki oznaczają problemy. Do kilku minut po odpaleniu „na zimno” obroty silnika mogą być zwiększone, ale ostatecznie powinny spaść lekko poniżej 1000obr./min. i nie zwiększać się bez wciskania gazu. Jedźmy bez radia, żeby wyłapać niepokojące dźwięki. Ruszając na przejażdżkę ustalmy ze sprzedającym trasę wiodącą przez drogi o kiepskiej nawierzchni (sprawne zawieszenie nie może na nich nadmiernie stukać) oraz pozamiejskie. Na tych drugich sprawdźmy, czy auto równo i dynamicznie przyspiesza i hamuje bez wibracji na kierownicy. Zahamujmy też „bez trzymanki”, aby sprawdzić, czy auta nie ściąga na którąś stronę (to samo z przyspieszaniem). Gdy silnik jest już rozgrzany, wskazówka temperatury płynu chłodniczego powinna zatrzymać się w okolicach połowy skali. Jeśli wędruje w kierunku czerwonego pola, oznacza to niewydolność układu chłodzenia i przegrzewanie silnika, co prowadzi do jego szybszego zużycia. Turbosprężarka (jeśli auto ją ma) powinna równo napędzać auto aż po czerwone pole obrotomierza, bez nadmiernego świszczenia. Za zgodą właściciela sprawdźmy, czy w aucie działa ABS – powinien zaskoczyć przy ostrym hamowaniu nawet z prędkości 30km/h. Hamulec ręczny sprawdzamy zaciągając go do oporu i próbując ruszyć z „jedynki”. Koła nie powinny nawet drgnąć. Z kolei, gdy na ręcznym wrzucimy trójkę i spróbujemy ruszyć, silnik powinien gasnąć. Jeśli tak się nie dzieje – sprzęgło jest zużyte. Upewnijmy się jeszcze jadąc na najwyższym biegu z obrotami poniżej 2tys/min. Jeśli po wciśnięciu gazu do oporu silnik nabiera wyższych obrotów, ale auto nie przyspiesza – sprzęgło się „ślizga” i wymaga wymiany. Mocne przyspieszanie na niskich obrotach pozwala też zdemaskować ewentualne zużycie koła dwumasowego, któremu towarzyszą mocne wibracje. Na parkingu warto także skręcić kierownicę do oporu i ruszyć, nasłuchując ewentualnego stukania zużytych przegubów. Pukanie nie powinno też pojawiać się przy zmianach biegów i mocnym dodawaniu gazu. Poszczególne biegi muszą wskakiwać bez oporu i nadmiernego hałasu. Skrętowi kierownicy na postoju nie powinny towarzyszyć piski ani jęki pompy wspomagania. Duże szumy z okolic kół oznaczają zużyte łożyska lub opony. Po zatrzymaniu zgaśmy silnik i sprawdźmy jak odpala rozgrzany. Powinien zaskoczyć błyskawicznie i utrzymać równe obroty poniżej 1000obr./min. Ponownie podnieśmy maskę przy pracującym motorze i odkręćmy korek oleju – dymienie i dławienie to oznaki zużycia silnika, niepokojący może też być mocny zapach paliwa spod korka. Otwórzmy zbiornik wyrównawczy płynu chłodniczego – ciecz nie powinna mieć bąbelków ani zapachu oleju. WarsztatJeśli nasze amatorskie testy nie zdyskwalifikowały oglądanego auta, to najwyższy czas zasięgnąć porady specjalisty. Możemy też kupić samochód bez takiej konsultacji, ale w przypadku nowoczesnych aut za niemałe pieniądze nie zaszkodzi jeszcze zerknąć na wóz w warsztacie. Można po prostu podjechać na stację diagnostyczną, gdzie w cenie oscylującej wokół kosztu corocznego badania technicznego (ok. 100zł) diagnosta sprawdzi podstawowe podzespoły: hamulce, zawieszenie, oświetlenie, ogumienie, układ wydechowy oraz zbada stan blacharski podwozia. Na stanowisku diagnostycznym możemy też sami spojrzeć na auto od spodu i, za zgodą właściciela, np. śrubokrętem obstukać podatne na korozję elementy: progi, podłogę bagażnika, podłogę pod fotelami i nogami pasażerów. Koszt naprawy skorodowanych elementów podwozia może być bardzo duży, a naprawa czasochłonna. Na koniec poprośmy diagnostę o pisemny werdykt badania lub wydruk z testu zawieszenia i hamulców.Jeśli chcemy skrupulatnej i profesjonalnej diagnozy, znajdźmy w pobliżu serwis specjalizujący się w pojazdach danej marki. Przegląd przed sprzedażowy będzie w nim z pewnością droższy, ale też znacznie bardziej wnikliwy i pozwoli oszacować pierwsze inwestycje po zakupie – a te pojawią się z pewnością. Pamiętajmy jednak, że wizytę w takim warsztacie musimy umówić nawet kilka dni wcześniej.
Zanim kupisz samochód:1. Przyjrzyj się okładzinom pedałów. Jeśli ich faktura jest starta, albo dziurawa, to znak, ze samochód przejechał sporo kilometrów. Wytarta okładzina pedału sprzęgła to dodatkowa podpowiedź, że auto prawdopodobnie często jeździło w mieście. Kombinacje mogą sugerować także nowe gumki w aucie, które ma już kilka lat.
2. Zwróć uwagę na gałkę zmiany biegów. Jeśli jest fabryczna, możesz ocenić jej stan. Wyślizgana, błyszcząca może sugerować duży przebieg. Jeśli jej struktura jest porowata, można przypuszczać, że niski przebieg jest wiarygodny.
3. Oceń stan foteli. Najczęściej w samochodach z dużym przebiegiem zniszczony, poprzecierany i wygnieciony jest fotel kierowcy. Zdarza się, że jego wkład po prostu odkleja się od konstrukcji. Dziury wynikające z częstej eksploatacji najczęściej pojawiają się na krawędzi od strony drzwi. Jeśli ktoś przekonuje cię, że pokonał autem 100 tys. kilometrów, ale jego fotel jest pomarszczony i wygnieciony, nie powinieneś mu ufać.
4. Dokładnie obejrzyj kierownicę. Złap jej górną część i spróbuj nią poruszać. Jeśli okładzina jest odklejona od konstrukcji, auto raczej nie ma mniej niż 200 tys. km przebiegu. Wątpliwości powinna budzić także wyślizgana struktura jej okładziny. Zdarza się, że sprzedawcy zmieniają starą kierownicę na inną, używaną, ale w lepszym stanie. Dlatego jeśli odcień kierownicy różni się od koloru elementów kokpitu możesz podejrzewać, że stare, zużyte „kółko” zostało tu podmienione.
5. Statystyczny polski kierowca pokonuje rocznie średnio ok. 20 tys. kilometrów. W Europie zachodniej roczne przebiegi sięgają 30-50 tys. km. Jeśli sprzedawca deklaruje, że dziesięcioletnie auto z Niemiec przejechało dotychczas 150-180 tys. km raczej próbuje cię oszukać. W Niemczech znalezienie auta w tym wieku z uczciwym przebiegiem mniejszym niż 300-400 tys. km tonie lada sztuka. Dziwnym trafem w Polsce większość z nich ma 140 tysięcy.
6. Podnosząc szabelkę lub odkręcając korek wlewu oleju przy włączonym silniku sprawdzimy czy nie ma przedmuchów. Jeżeli z tych miejsc mocno dymi – silnik może wymagać poważnej naprawy. Tego typu problemy są zazwyczaj oznaką dużego przebiegu.
7. Oryginalny tłumik może być potwierdzeniem przyzwoitego przebiegu. Przy normalnej eksploatacji ten element w dzisiejszych samochodach spokojnie wytrzymuje ok. 200 tys. km.
8. Obejrzyj podwozie auta. Przyglądnij się elementom zawieszenia, klockom i tarczom hamulcowym. Na podnośniku pokręć kołami. Szumiące łożyska, starte tarcze, czy zużyte amortyzatory mogą sugerować wysoki przebieg.
9. Kupując używane auto dokładnie obejrzyj naklejki serwisowe pod maską, na słupkach obok drzwi, gdzie serwisy wpisują datę i przebieg ostatniego przeglądu.
10. Zanim kupisz auto przebieg zweryfikuj w serwisie. Podając numer VIN (z dowodu rejestracyjnego), w bazie serwisowej można sprawdzić kiedy i przy jakich przebiegach dokonywano napraw i przeglądów. Brak danych najczęściej oznacza, że ktoś grzebał w komputerze i mógł celowo je usunąć, aby zamaskować przebieg.
11. Używany na co dzień dziesięcioletni samochód nie powinien wyglądać jak nowy. maleńkie odpryski na masce, czy przednim zderzaku spowodowane uderzeniami kamyczków, obicia na obrzeżach drzwi, czy nawet delikatnie matowy lakier to coś normalnego. Jeśli auto, które zamierzasz kupić jest w perfekcyjnym stanie, to znak, że ktoś mógł dokonywać poprawek lakierniczych, a może nawet remontował wóz po poważnej kolizji.
12. W aucie bezwypadkowym szczeliny pomiędzy poszczególnymi elementami karoserii powinny być równe. Jeżeli np. listwy na drzwiach i błotniku nie pokrywają się, może to oznaczać, że któryś z elementów nie został dobrze w wyprostowany i dopasowany przez blacharza.
13. Śladów malowania nadwozia szukaj na progach, słupkach środkowych, nadkolach i czarnych, plastikowych elementach sąsiadujących z blachą. Każdy zaciek powstały w wyniku lakierowania oraz niefabryczne złącze i spaw powinny budzić twoje zastrzeżenia.
14. Podnosząc maskę obejrzyj pas przedni. Jeżeli widać na nim ślady lakierowania albo innych napraw możesz podejrzewać, że samochód był z przodu uderzony. Przyjrzyj się również wzmocnieniom pod zderzakiem. W aucie bezwypadkowym będą proste i nie znajdziesz na nich śladów spawania.
15. Otwierając bagażnik i podnosząc okładzinę jego podłoża sprawdź stan podłogi samochodu. Wszelkie spawy i złącza niewykonane przez producenta zdradzają, że samochód był uderzony w tył.
...
martin_626