Arystofanes - Gromiwoja.pdf

(543 KB) Pobierz
Ta lektura,
podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu
Wolne Lektury
przez
fun-
dację Nowoczesna Polska.
ARYSTOFANES
Gromiwoja
ł. ę
I
Τάδ ο½χ½ Πελοπό½½ησος, ἀλλ Ἰω½ία ¹
„Nie ma zapewne w dziejach starożytnego świata epoki drugiej, oświe-
conej taką pełnią historycznego światła, jak schyłek piątego stulecia przed
Chrystusem w dziejach Grecji, epoka bratobójczych zapasów między Ate-
nami a Spartą.
Z jednej strony mamy tu posąg ze spiżu ulany, w który wielki histo-
ryk Tucydydes² włożył wszystkie swoje miłości i wszystkie boleści, a przede
wszystkim nadzwyczajną miłość dla prawdy; z drugiej strony okalają ten po-
sąg piękne, zwinne, uśmiechnięte postacie Arystofanesowskiej muzy, wpla-
tające w poważne i zimne na pozór linie Tucydydesowskiej historii komen-
tarz pełen powszedniości, życia i śmiechu.
w aj i o wi im or i i
a wi o om o ja ow
i i i raj
a
j o a i i w wa a
im m
m:
a jeżeli prawda przez usta dzieci najczęściej się objawia, to
tym dzieciom swywolnym Arystofanesa w zupełności zasługę tę przyznamy
i wdzięczni za nią będziemy”.
To trafne porównanie, jakim Kazimierz Morawski scharakteryzował wielką poezję
Arystofanesa, podnosi nie tylko piękno, lecz podkreśla wymownie niezmierną jej wartość
historyczną.
Tragiczna kultura Hellady piątego wieku wyłoniła nad sobą słońce, któremu światło
dał Tukidydes, a ciepło Arystofanes: dopiero te dwa czynniki, razem działające, tworzą
im i a m³,
siłę życiodajną, która zdolna jest wydać roślinę zdrową i piękną, a imię jej
jest prawda dziejowa, czyli historia w pojęciu najbardziej nowożytnym.
Jak z olbrzymiego reektoru, rzuca z historii swej Tukidydes snopy światła na ówcze-
snych wielkich ludzi i wielkie wypadki dziejowe, ale dopiero Muza Arystofanesa oblewa
tych ludzi rumieńcem krwi i barwy, ukazując nam ówczesnego Ateńczyka jakby w kine-
matograe.
Wprowadza nas do domu i do świątyni, na agorę⁴ i na Pnyks⁵, ukazuje zajęcia, tro-
ski, radości i obyczaj grecki: widzimy najdokładniej wszystkie warstwy i stany: rycerza,
arystokratę, kapłana, kupca, uczonego, poetę, żołnierza, majtka, rzemieślnika, chłopa,
niewolnika i dzikiego barbarzyńcę; wchodzimy w zażyłość familijną, poznając kobietę
¹
— gr.: „To nie Peloponez, ale Jonia”, jeden z dwóch napisów wyry-
tych na słupie postawionym na Przesmyku Korynckim w celu wyznaczenia granicy spornych terenów. Drugi
napis, po przeciwnej stronie słupa, miał przeciwną treść. Na południe od znaku, na półwyspie Peloponez, pa-
nowała dorycka Sparta, na północ od niego znajdowała się strefa wpływów Aten, w których mówiono dialektem
jońskim.
— historyk ateński z V w. p.n.e, autor
oj
o o i j.
²
³
im i a m
(łac.) — siłę życiową.
⁴a
ora
— rynek; centralny plac w miastach greckich, na którym koncentrowało się życie polityczne (dysputy,
obchody świąt) oraz handel.
— miejsce zgromadzeń ludowych w staroż. Atenach.
ateńską, jej zajęcia, obowiązki wady i rozmaite grzeszki: jej aspiracje suażystki i dążenia
ma
a j
; idziemy wraz z ateńskimi chłopcami do szkoły śpiewu, muzyki i gimna-
styki, poznajemy ich wychowanie, zabawy, przymioty i zdrożności. Bierzemy żywy udział
w obrzędach religijnych, w klubach, w literackich prądach i starciach, w zagadnieniach
i kwestiach naukowych, społecznych i politycznych. Poznajemy gwarne życie ulicy, ryn-
ku, targu; przesuwają się przed nami dygnitarze, sędziowie, pieniacze, skąpcy, viveury⁶,
gogi, pieczeniarze⁷, hetery⁸, sportsmeni, wróże, lichwiarze, celnicy, woźni, przekupki,
policjanci, niemowlęta, nawet psy ateńskie⁹, wreszcie typy niemal wszystkich szczepów
helleńskich wraz z ich odrębną gwarą; słowem historia helleńska wtedy dopiero przed
oczyma naszymi wstaje i żyje, kiedy zacznie w niej krążyć ciepła, czerwona, serdeczna
krew poezji Arystofanesa.
II
Wieść o klęsce sycylijskiej uderzyła w Ateny jak piorun: nie było domu, nie było
rodziny, nie było człowieka, który by nie opłakiwał najdroższych. Jęk, płacz i bezbrzeż-
na rozpacz przysiadły „wieńcem jołków zdobne, przesławne Ateny”; tak w ciągu dwu
pokoleń odwróciła się szala losu i powtórzyła się na opak scena z
r w
Ajschylosa:
Gdzie spojrzeć, wszędzie drobne ręce
Zasłony z głowy drą;
Loda goreją w ciągłej męce
I wzrok zachodzi łzą!
Persa żona nieszczęśliwa
Serce tęskny żal przeszywa
Za tym, z którym żyła krótko,
Za sypialnią ich milutką,
Pełną młodych uciech woni,
Za którymi dziś jej cicha
Boleść wzdycha
I łzy roni!
Tylko tym razem nieszczęście nie spadło na perskie niewiasty, lecz na matki ateńskie,
żony i dzieci tego miasta, które utraciły ojców, mężów, synów.
Ach, okręty ich zabrały,
Na okrętach zastęp cały:
Idą na śmierć…
Idą męże, ziemi naszej kwiat,
Idą w Hadesowy świat!
Tak zawodzi w Atenach już nie chór starców perskich i nie Kserkses na teatrze, ale
cały naród ateński na jawie rzeczywistej i ponurej, jak śmierć!
Ares¹⁰, Ares, Jonów bóg,
Statki nasze na proch stłukł!
Od wykosił lud nasz dzielny
Na równinie tej śmiertelnej!¹¹
Zaczął się dla Aten istny sąd ostateczny. Miasto, ogołocone z obrońców, opuszcza-
ją i zdradzają sprzymierzeńcy na wyścigi; śmiertelny wróg, Sparta, stoi przed bramami;
¹⁰
¹¹
i
i
r
(.) — człowiek cieszący się życiem.
iar
— człowiek wygodnie żyjący na cudzy koszt.
ra
— kurtyzana w staroż. Grecji.
aw
a
i
, w. –: pies Kidatenej i Labes ze szczeniętami przed sądem.
r
(mit. gr.) — bóg wojny i bitewnego szału; jego rzymskim odpowiednikiem jest Mars.
r
r o w
a r w i i j mi r
j
r owi
Ajschylosa, tłum. K. Kaszewski.
Gromiwoja
jeszcze na wiosnę tego fatalnego roku () zajął król Agis, jak wspomniano, Dekeleję,
idąc za radą mściwego Alkibiadesa¹², a był to punkt strategicznie ważny, trzy mile od
Aten leżący — i zamienił to miasteczko na silną fortecę, osadziwszy się w nim na sta-
łe; stamtąd rozpuszczał zagony po całej Attyce. Przerażone chłopstwo zbiegło do miasta,
nie próbując nawet zasiać roli, inwentarz zmarniał, niewolnicy zbiegali całymi hordami
do Sparty. Tukidydes szacuje liczbę zbiegłych na ., w tym większość zdolnych rze-
mieślników, stąd upadek rzemiosł, przemysłu i handlu, tych źródeł dobrobytu attyckiego.
Skarb państwa poniósł nieobliczalne straty, gdyż stanęły kopalnie srebra w Laurion dla¹³
braku robotnika; sprzymierzeńcy nie płacili daniny tak, że z olbrzymich zapasów złota
pozostało w kasie związkowej na Akropoli zaledwie talentów ( milionów koron)
żelaznego, nienaruszalnego, funduszu.
Klęska sycylijska pociągnęła nadto inne i to dotkliwe straty: najbogatsza wyspa związ-
ku, Chios, zbuntowała się i przyjęła za radą Alkibiadesa otę spartańską, tak samo potęż-
ny Milet i Efez, stolice Jonii i Eolii azjatyckiej, wreszcie wyspy Lesbos i zasobny Rodos
— przyjęły persko-spartańskie załogi. Ironia dziejowa: Tyssafernes, satrapa perski, i król
Agis, potomek Heraklidy Leonidasa, biją razem Ateńczyków i to za radą Ateńczyka Al-
kibiadesa; wkrótce oba naczelne szczepy helleńskie łasić się zaczną przed barbarem¹⁴ i na
wyścigi skamlać o perskie złoto na bratobójczą wojnę!
Lecz
ra i
tkwił jeszcze w ludzie ateńskim. Nie upadli Ateńczycy pod na-
wałem tylu nieszczęść: z podziwienia godną energią jęli się obrony. Pomimo że warsztaty
okrętowe opustoszały, pomimo, że brakło żołnierza, brakło pieniędzy, brakło niemal rąk,
o ar
sprawił, że rychło wystawili nową otę i w kilku utarczkach odniósłszy prze-
wagę, obronili przed peloponeską otą wyspę Samos.
Ponieważ zwykłe ustawy w tej groźnej chwili nie wystarczały, przeto wybrano dzie-
sięciu nadzwyczajnych urzędników,
ro oi,
których nazywam
a orami,
i oddano im
władzę w ręce.
Oni mieli teraz rozstrzygać
amoi i
o polityce, oni kierowali nansami państwa;
Rada z roku /, mówiąc właściwie, abdykowała na ich korzyść, lud mógł tylko za-
twierdzać ich działanie, jeżeli go zwołano.
Był to zatem niejako komitet bezpieczeństwa publicznego, jak podczas wielkiej re-
wolucji
omi
a
i
¹⁵, a składał się z ludzi bardzo poważnych: między nimi był
wielce szanowany Hagnon, sędziwy ojciec Teramenesa i poeta Sofokles, liczący wtedy
ponad osiemdziesiątkę, osobistość niesłychanie popularna w Atenach, kapłan świątyni
boga Amynosa, były wielki podskarbi i były
ra o
-hetman.
Z góry upoważniono ich do użycia pieniędzy skarbowych z owego funduszu żelaznego.
Wkrótce też zaczęła się szala pomyślności z wolna chylić ku Ateńczykom.
Ten sam Alkibiades, który ojczyznę pogrążył w toń upadku, zaczął myśleć nad sposo-
bem pojednania się z nią. Pod Samos leżała właśnie ota ateńska: z jej admirałami wszedł
w tajemne rokowania, po czym wybadawszy grunt ostrożnie, oświadczył wyraźnie, że
skłoni króla perskiego do przymierza z Ateńczykami, jeżeli u siebie zgniotą demokra-
cję i zaprowadzą ład oligarchiczny; dla siebie żądał zupełnej amnestii. Pejsandros, jeden
z dowódców oty, wyprawiony został z tą radosną wieścią do Aten; w tej chwili okaza-
ły wszystkie kluby oligarchiczne gotowość do czynu, potajemnie knując zamach stanu.
Na wiosnę r. wyprawiono Pejsandra i dziesięciu pełnomocników do Azji, aby zawar-
li formalny, choć tajemny, układ z Alkibiadesem i Tyssafernesem, a nawet przymierze
zaczepno-odporne z Persami.
Takie jest tło historyczne naszej komedii, wystawionej właśnie w tym momencie po-
wikłań, niepewności i ogólnego niepokoju.
¹²
i ia
a.
ia
(– p.n.e.) — ateński polityk i wódz, w młodości uczeń Sokratesa, znany był
ze skłonności do rozpustnego, wystawnego życia; zdradził Ateny na rzecz Sparty.
¹³
a
(daw.) — z powodu.
¹⁴
ar ar
— barbarzyńca.
¹⁵
omi
a
i
(.) — komitet ocalenia publicznego.
Gromiwoja
III
Otóż na wiosnę tego roku, pełnego zamętu, gwałtów, tajemnych lub zuchwałych
mordów politycznych, gdy nieszczęsne miasto zaledwie łzy osuszyło po klęsce sycylij-
skiej, wśród powszechnego przesilenia ekonomicznego, niesłychanej drożyzny, wywoła-
nej przeludnieniem i przymusowym, już od lat dwu, zaniechaniem uprawy roli w znacznej
części ziemi attyckiej, wystawia poeta, w lutym, podczas świąt Lenajskich,
i ra
Gromiwoj
, komedię, w której szalony, śmiechem i dowcipem pieniący się pomysł idzie
o lepsze z głębią myśli polityczno-społecznej.
Rozumiał to poeta doskonale, że jeżeli kiedy, to teraz właśnie nadszedł czas, aby wy-
stąpić z mądrą i zbawczą radą zaniechania bratobójczej walki. Tliła w nim jakaś iskra
nadziei, że, jak przed lat dziesiątkiem, w r. , swoją komedią, pt.
o j
przygotował
i przepowiedział pokój Nikiasa, tok i w tej opłakanej chwili rada jego nie przebrzmi bez
echa, byle tę radę podać w formie przekonywującej, a ponętnej, wesołej, krzepiącej ducha
i serce.
Chciał udowodnić rodakom, że mają we własnej mocy ratunek jedyny, tj. zawarcie
pokoju; tych, którzy szukali ratunku w skarbcu króla perskiego, uważał za szaleńców
i zbrodniarzy;
¹⁶ — tych, co się łasili do zło-
ta, „barbarzyńców”, nienawidził poeta, wiedząc, że przez nich przepadnie błogosławione
dzieło Leonidasów¹⁷ i Temistoklesów¹⁸ i że tylko w powszechnej zgodzie zabliźnią się
rany Hellady.
Przez usta Gromiwoi podał rodakom genialną radę, która jedynie mogła państwo
uratować, radę równouprawnienia wszystkich Hellenów, wchodzących w skład związku
ateńskiego: był to zaprawdę jedyny środek odrodzenia ojczyzny i upewnienia jej trwałej
potęgi i rozkwitu.
Oto, co mówi Gromiwoja do Senatora (Probulosa), przyrównując obywateli i politykę
do wełny:
Naprzód tedy, jak się z brudu
Myje wełnę na potoku,
Tak kołtuństwo trzeba z ludu
Zmyć i z miasta, jako wióry
Gnać, a kłęby powikłane
Polujących na godności
I na tłuste synekury¹⁹ —
Zgrzebłem międlić bez litości —
I urywać łby skalane!
Potem czesać czystą wełnę,
W jeden kosz swobody wspólnej
Wszystkich kładąc: więc wmieszkanych
Pobratymców i związkowych
Nawet i dłużników owych,
Co stracili prawa ludzkie,
Trzeba mieszać w ten kosz wspólny.
Przebóg, wszystkie miasta one,
Zakładane, jak osady
Naszej macierzystej ziemi,
Wiedz, że jako rozrzucone
Pasma leżą, zatem słabe.
Więc te pasma
¹⁶
— wyczekują złota od barbarzyńców; Arystofanes, Acharnej-
czycy, w. .
¹⁷
o i a
(zm. p.n.e.) — król i wódz Sparty, jego straceńcza walka przeciw znacznie przeważającym
siłom perskim w wąwozie Termopile uratowała grecką otę i pozwoliła Grekom pokonać najeźdźcę w bitwach
pod Salaminą i pod Platejami.
¹⁸
mi o
(ok. – p.n.e.) — polityk i wódz ateński, twórca potęgi morskiej Aten, główny autor zwy-
cięstwa Greków nad Persami pod Salaminą; skazany na banicję przez wrogów politycznych, zmarł na wygnaniu
na dworze króla perskiego.
¹⁹
ra
— z łac.
i
ra
(bez troski) dobrze płatne stanowisko, nie wymagające przesadnego wysiłku.
Gromiwoja
Zgłoś jeśli naruszono regulamin