Doktor inżynier zbrodni - Anatol Ulman.pdf

(1575 KB) Pobierz
I
— Zamordowana, naga dziewczyna leżała tak, jakby czekała
na mężczyznę, który zaraz nadejdzie, żeby się z nią kochać. Wie
pani, jak?
— Nie. Nie wiem.
— Ach, rozumiem. Czekać można różnie, a pani chce, bym
była dokładna. Teraz już mogę być dokładna. Najpierw zbrodni
nie dostrzegłam. Wzburzyła mnie bezwstydna nagość
dziewczyny. Jej rozrzucone nogi, szerokie biodra, wydatne
łono. Czerwone długie paznokcie. Przede wszystkim pulchna
biel jej ciała. Biel bielsza od czystej pościeli. Dlatego czerń jej
włosów była jeszcze bardziej czarna, l chociaż całe czoło miała
we krwi, również czerwonoczarnej, przede wszystkim
zauważyłam purpurową kokardę kokieteryjnie spinającą jej
smoliste, napuszone włosy na głowie. Nawet pomyślałam, że
jakaś krwawa chusta osłania jej czoło, nim doszło do mnie, że
jest to krew wypełniająca okropną ranę.
— Co z jej rękoma?
— Przedramiona złożyła pod piersiami, tworząc jak gdyby
klamrę. Leżąc w ten sposób uczyniła z nich sterczące wzgórki,
chciała, by piersi się komuś podobały. Bo ona była trochę
gruba. Nie za bardzo, ale już tłuściała wyraźnie. Ta część
twarzy, jaką mogłam zobaczyć pod krwią była okrągła, pełna, a
mały nosek oraz wulgarne usta wiejskiej dziewuchy.
— Dlaczego wzburzyła panią jej nagość?
— Bowiem w tym miejscu była bezsensowna.
— Nie rozumiem.
— Kiedy pojęłam, że dokonano morderstwa, natychmiast
pomyślałam
o
mężu. Zamordowana leżała na jego kanapie,
drzwi do gabinetu,
z
którego można było przejść do pokoju, w
którym czasem sypiał, były zamknięte
na
klucze, bo przecież
sama je otworzyłam. Tej nocy był na uczelni i z niej rankiem
wybrał się samochodem na lotnisko. Mógł być zabójcą, a
przecież nie mógł nim być!
— Nie mógł?
— Proszę mnie nie posądzać o naiwność kobiety, która
przeżywszy
wiele
lat u boku męża sądzi, iż zna go na tyle, by
orzekać z całą pewnością, do czego jest zdolny,
a
do czego nie.
Przypuszczam raczej, iż w pewnych okolicznościach każdy
człowiek może zabić drugiego. nawet jeśli wiemy, jak bardzo
wzdraga się przed zabiciem muchy! Są jednak rzeczy, o których
wiemy na
pewno. Otóż
nie jest możliwe, by ta dziewczyna
czekała na mojego małżonka, a ściślej, by rozebrała się właśnie
dla niego, a nawet, żeby została wpuszczona
do
owej zastępczej
sypialni. Stanowczo nie!
— Jeśli teraz pani powie, iż docent Barwena był pani tak
wspaniale, trwale i po staroświecku wierny, iż nie wchodzą w
grę żadne jego pozamałżeńskie kontakty, to tracimy czas!
— Oczywiście że nie powiem. A zamordowana była
dziewczyną nabrzmiałą erotyzmem. Kto się oprze ponętnej
pokusie prócz mężczyzny tak wyjątkowego, że aż
ograniczonego albo kompletnego impotenta czy pedała. Ale i
oni mogliby przynajmniej chcieć popatrzeć na młodą samicę.
Mąż mój nie ma
ani
tak twardych zasad, ani nie jest w ogóle
pozbawiony seksualnych pragnień oraz dążeń.
— Zaciekawia mnie pani. Cóż bowiem w tej sytuacji?
— Najogólniej rzecz biorąc utrwalona przez splot przypadków
jego życia tak silna, że aż granicząca z obrzydzeniem, niechęć
do dziewczyn i kobiet młodych.
— Pan docent przepada wyłącznie za staruszkami?
— Niepotrzebnie pani ironizuje, ale coś w tym sensie.
— Jest pani absolutnie pewna?
— Jestem.
— Zamordowana była studentką?
— Tak. Anna Żabnica była studentką drugiego roku.
— Ktoś, kto nie lubi dziewczyn, szczególnie gołych, tym
bardziej może być skłonny, by je
z
odrazy zabijać?! Zwłaszcza w
sytuacji, kiedy bez uprzedzenia znajduje taką, gotową na
wszystko, na swojej kanapie, bo chodzi, powiedzmy o egzamin
czy inne zaliczenie. Dziewczyny dzisiaj, by się nie uczyć, zrobią
wszystko!
— Zrobią jeszcze więcej, to prawda. To jest właśnie
podstawowy argument prowadzącej śledztwo policji. Tylko, że
mąż mój jest łagodnym cichym człowiekiem reagującym
zawsze rozsądnie oraz uprzejmie aczkolwiek stanowczo. Na
uczelni znane są przynajmniej dwa takie przypadki, w których
studentki usiłowały zdać egzamin biustem lub brakiem majtek.
Mąż w obydwu poprosił świadków i tradycja ostrzega teraz
dziewczyny przed popełnieniem głupstwa.
— Czy pani kocha męża?
— Tak. l nie spocznę...
— Wprawdzie to, że nie pociągały go dziewczyny, nawet
ładne, nie stanowi argumentu, iż jednej z nich nie zabił, ale
proszę mnie przekonać, iż rzeczywiście młode kobiety nigdy nie
zwracają jego uwagi!
— Jest to sprawa niesłychanie intymna.
— Pani Barwena, pani musi mnie przekonać, l w ogóle muszę
panią spytać, dlaczego nie próbowała pani przekonać
prowadzących śledztwo? Chodzi o czyn zagrożony najwyższym
wymiarem kary!
— Próbowałam. Spotkałam się z daleko idącym
niedowierzaniem oraz zarzutem, że zmyślam rzeczy głupie oraz
dziwaczne. Poza tym stwierdzono, iż podobna dewiacja nie
świadczy na korzyść męża. On zresztą tych swoich skłonności
wobec policji nie potwierdził.
Więc?
Dobrze,
powiem ogólnie. Ale proszę wyłączyć magnetofon.
Pani Barwena! Jeśli
podejmę
się tej
sprawy,
to
jedynie w
warunkach pełnej wiary
i zaufania.
Pani zaufa
mnie,
a ja pani.
Zresztą nie wolno
mi
nikomu zdradzić tego,
w czym
mi pani
zawierzy.
Nawet prawo
broni pani
interesów w
tym
przypadku.
Niemniej jeśli wykryję,
że docent Barwena
jest zabójcą
tej
dziewczyny, nie
będę mogła
ukryć tego
przed społeczeństwem]
— Wiem o
tym.
— Oczywiście niczego
pani nie musi.
— Z
pewnością.
Ale chcę mężowi
pomóc.
Na
życie seksualne
Zgłoś jeśli naruszono regulamin