020. BBY 0044 - Uczeń Jedi 6 - Niepewna ścieżka.pdf

(574 KB) Pobierz
GWIEZDNE WOJNY
UCZE
JEDI
NIEPEWNA CIE KA
JUDE WATSON
Tłumaczył Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Star Wars:
The Uncertain Path
©
2000 Lucasfilm Ltd. & TM. All rights reserved.
Used under authorization.
First published by Scholastic Inc., USA 1999
© for the Polish edition by Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2001
All rights reserved. No pert of this publication may be reproduced,
stored in a retrieval system, or transmitted in any form or by any
means, electronic, mechanical, photocopying, recording or otherwise,
without the prior written permission of the Copyright owner.
Redakcja: Andrzej Fabianowski Korekta: Urszula
Krzysia
Pierwsze wydanie polskie Egmont Polska Sp. z o.o.
00-810 Warszawa, ul. Srebrna 16
ISBN 83-237-1103-8 Druk: Ł.Z.Graf. Łód
2
ROZDZIAŁ 1
Obi-Wan Kenobi chodził mi dzy rz dami grobów
w tunelu pod powierzchni miasta Zehava. Nad nim
toczyła si bitwa. Odgłosy wybuchów były przytłumione,
ale za ka dym razem gdy słyszał słabe „dum" torpedy
protonowej, musiał powstrzymywa dr enie. Wyobra nia
podsuwała mu obraz zniszcze
spowodowanych
eksplozj . Nieprzyjaciel dysponował my liwcami, które
bombardowały siły Młodych.
Z mroku wyłaniały si kształty kolejnych grobów.
Młodzi przygotowali sobie schronienie w tunelach pod
miastem. Na kwater główn wybrali krypty starego
mauzoleum.
- Usi d , Obi-Wanie - poprosiła go przyjaciółka
Cerasi. - Rozpraszasz mnie.
W kryzysowych sytuacjach zawsze zachowywała spokój.
Nield, wysoki, szczupły chłopiec o ciemnych oczach,
traktował wszystko z wi ksz powag . Obi-Wan widział
oznaki wyczerpania na ich twarzach. Ju nie pami tał,
kiedy ostatnio jedli lub spali. Bitwa na powierzchni toczyła
3
si od dwóch tygodni. Teraz niecierpliwie czekali na jakie
wie ci.
We troje przewodzili Młodym, którzy usiłowali przy-
wróci pokój na planecie Melida/Daan. Walka ze Star-
szymi była jeszcze jedn wojn w jej krwawej historii.
Konflikt narastał od wieków, bowiem dwa plemiona,
Melidzi i Daanowie, spierały si o władz . To wła nie
Młodzi za dali w ko cu pokoju. Starsi odmówili, wi c
teraz dzieci walczyły o ocalenie planety.
Czasem Obi-Wan sam nie wierzył, e podj ł t decy-
zj . Patrzył wtedy na swoich przyjaciół i przypominał so-
bie, dlaczego to uczynił. Nikt nie był mu w yciu tak bliski
jak Nield i Cerasi.
Kryształowe, zielone oczy dziewczyny roz wietlały
twarz pokryt kurzem i potem. Klepn ła dłoni po-
wierzchni grobu, na którym siedziała z Nieldem.
- Na pewno Mawat wkrótce oczy ci tunel do kosmo-
portu - zapewniła Obi-Wana.
- Musi - odparł z niepokojem w głosie, zajmuj c
miejsce mi dzy nimi. - Trzeba uderzy podczas tanko-
wania my liwców. To nasza jedyna szansa.
Wła nie on zauwa ył, e cała flota statków atakuje
jedn fal . Wi kszo
nowoczesnej broni na Meli-
dzie/Daan wymagała ci głych napraw i konserwacji.
Walki toczyły si od bardzo dawna i sprz t uległ zu yciu.
Sfatygowane my liwce trzeba było tankowa i przegl da
coraz cz ciej. A bł d Starszych polegał na tym, e
wył czali cał flot jednocze nie.
A to oznaczało, e statki były bezbronne.
4
Pomysł Obi-Wana zakładał atak niewielkiej grupy na
kosmoport w trakcie procesu tankowania. Jeden z jej
członków zniszczy konwertery mocy my liwców, a tym-
czasem pozostali b d mieli oko na rozwój sytuacji.
Gdyby rozpocz ła si bitwa, najpierw trzeba b dzie od-
wróci uwag stra ników.
Plan był ryzykowny, ale gdyby si powiódł, mieliby
zapewnione zwyci stwo. Niedawno rednie pokolenie
zaproponowało im swoj pomoc. Jego przedstawiciele
zgodzili si zawrze sojusz, ale tylko w przypadku, gdy
wygrana stanie si mo liwa. Gdyby ta garstka, która
pozostała ze redniego pokolenia, doł czyła do Mło-
dych, zyskaliby oni przewag liczebn nad Starszymi.
Mawat, przywódca w drownych Młodych, pracował
teraz nad poszerzeniem w skiego bocznego tunelu, który
prowadził do szybu zasilania kosmoportu. Stamt d mogli
si dosta do hangarów przez krat w podłodze.
- Wystarczy nam dobra synchronizacja i troch
szcz cia - powiedziała Cerasi.
Obi-Wan u miechn ł si .
- Jak to? Nie potrzebujemy szcz cia.
- Ka dy go potrzebuje - odparł Nield.
- Nie my.
Wyci gn li naprzeciw siebie r ce tak blisko, jak to
tylko mo liwe, ale bez dotykania si dło mi. Wypraco-
wali ten rytualny gest w trakcie wielu bitew w minionych
tygodniach.
Wtem do krypty wbiegła niska i chuda dziewczyna.
- Mawat mówi, e droga wolna.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin