046. BBY 0019 - Yoda. Mroczne spotkanie.pdf

(1188 KB) Pobierz
1
Sean Stewart
Yoda – Mroczne Spotkanie
2
WOJNY KLONÓW
YODA
MROCZNE SPOTKANIE
SEAN STEWART
Przekład
ALEKSANDRA JAGIEŁOWICZ
3
Tytuł oryginału
YODA: DARK RANDEZVOUS
Sean Stewart
Yoda – Mroczne Spotkanie
4
Redaktor serii
ZBIGNIEW FONIOK
Redakcja stylistyczna
MAGDALENA STACHOWICZ
Redakcja techniczna
ANDRZEJ WITKOWSKI
Korekta
JOLANTA KUCHARSKA
RENATA KUK
Ilustracja na okładce
STEVEN D. ANDERSON
Skład
WYDAWNICTWO AMBER
Wydawnictwo Amber zaprasza na stronę Internetu
http://www.amber.sm.pl
http://www.wydawnictwoamber.pl
Copyright © 2004 by Lucasfilm, Ltd. & TM.
Ali rights reserved. Used under authorization.
Published originally under the title Yoda: Dark Randervous
by The Random House Publishing Group
Caitlin i Rosie, inteligentnym i odwaŜnym jak kaŜdy padawan,
kochającej przygody Christinie - mojej towarzyszce
i przewodnikowi po tej galaktyce
oraz wszystkim pozostałym
5
Sean Stewart
Yoda – Mroczne Spotkanie
6
CHRONOLOGIA
WOJEN KLONÓW
ROZDZIAŁ
1
Nad Coruscant zachodziło słońce. Cienie płynęły niczym czarna woda,
wypełniając najpierw alejki, a potem powoli wspinając się coraz wyŜej i wyŜej jak
zalewający stolicę przypływ mroku. Zmierzch rozpościerał się nad dzielnicami
handlowymi i centrami medycznymi, podpełzał niczym czarna plama na
ściany
rezydencji kanclerza. Słońce ześlizgiwało się powoli za horyzont. Wkrótce juŜ tylko
dachy lśniły ostatnimi promykami złotego blasku, potem je takŜe ogarnęła ciemność,
pochłaniając wraz z nimi wieŜe budynku senatu i
Świątyni
Jedi. Długi dzień Republiki
dobiegł końca.
Zmierzch na Coruscant.
W pozbawionej księŜyca nocy miliony lat standardowych temu, być moŜe nawet
przed pojawieniem się istot rozumnych, zachód słońca oznaczałby całkowitą ciemność,
jeśli nie liczyć odległego
światła
gwiazd. Teraz juŜ nie. Nawet w czasie wojny
galaktycznej Coruscant wciąŜ pozostawał rozjarzonym sercem największej cywilizacji
w historii galaktyki. W miarę jak słońce skrywało się za horyzontem, wielkie miasto
rozpalało się niezliczonymi
światłami.
Scigacze przemykały pomiędzy wysmukłymi
wieŜami jak
świetliki
tańczące w labiryncie transpastali. Reklamy rozbłyskiwały ponad
ulicami, wabiąc przechodniów jaskrawymi obrazami. W oknach apartamentów i
sklepów zapalały się
światła.
I tak
Ŝycie
toczy się pomimo zapadającego zmierzchu, pomyślała senator Padmé
Amidala, wyglądając przez okno. KaŜde
Ŝycie
płonie dzielnie jak
świeca
w mroku. Nie
odrywała oczu od platformy lądowiska portu kosmicznego zlokalizowanej najbliŜej
Świątyni
Jedi.
- To
Ŝaden
luksus - mruknęła.
Jedna z dworek obejrzała się na nią z lekkim zaskoczeniem.
- Słucham panią?
- Nadzieja. To
Ŝaden
luksus. To nasz obowiązek - odparła Padmé.
Dworka próbowała coś odpowiedzieć, ale Padmé przerwała jej w pół słowa.
- Ktoś ląduje.
Na platformie najbliŜej
Świątyni
osiadł statek, lekki jak
ćma.
Na ogonie i
końcówkach skrzydeł migotały
światełka.
Padmé chwyciła makrolornetkę i wcisnęła
Po wojnie o Geonosis Republika pogrąŜyła się w nowym konflikcie. Po jednej
stronic znalazła się Konfederacja NiezaleŜnych Systemów (zwana separatystami) pod
wodzą charyzmatycznego hrabiego Dooku, cieszącego się poparciem wielu potęŜnych
gildii i organizacji handlowych wraz z ich armiami robotów.
Po drugiej stronie stanęli lojaliści Republiki wraz z nowo utworzoną armią
klonów pod przywództwem Jedi. Wojna toczy się na tysiącach frontów, z wielkim
poświęceniem i heroizmem po obu stronach.
Miesiące
0
0
0
1
1
1,5
2
2
2,5
3
6
6
6
12
15
16
24
29
30
31
33
36
po
Ataku klonów
Bitwa o Geonosis
Oddział szturmowy Republiki
Pościg za hrabią Dooku
Projekt „Czarny Kosiarz”
Bitwa o Raxus Prime
Spisek na Aargau
Bitwa o Kamino
Durge kontra Boba Fett
Obrona Naboi
Wyprawa na Quilurę
Devaroniańska pułapka
Kryzys na Haruun Kal
Zabójstwo na Null
ZagroŜenie ze strony biorobotów
Bitwa o Jabiimę
Ucieczka z Rattataka
Ofiary z Drongara
Atak na Azurę
Podbój Praesitlyna
Cytadela na Xagobah
Polowanie na Dartha Sidiousa
Anakin przechodzi na Ciemną Stronę
Sean Stewart
7
tryb noktowizyjny, usiłując odczytać oznaczenia na pooranych w bitwach burtach
statku. Czekała, aŜ z kabiny wysunie się zakapturzona postać.
- Pani senator?
Padmé powoli odłoŜyła lornetkę.
- To nie on.
Główny technik Boz Addle kochał wszystkie statki, którymi się opiekował.
Szczególnie jednak lubił wysmukłe jednostki kurierskie. Dłonią okrytą rękawicą
przesunął po metalowej burcie szybkiego statku kurierskiego klasy Hoersch-Kessel
Seltaya „Pole Widzenia”, który właśnie wylądował.
- Iskry elektryczne, dzioby od meteorytów, kilka smug ognia laserowego -
mruknął. Jego dłoń zatrzymała się na paskudnym zadrapaniu, gdzie część ochronnego
laminatu statku po prostu się wygotowała, ukazując pod spodem kłąb stopionych
przewodów poprzetykanych odłamkami.
- I jeśli się nie mylę, kilka razy dostałeś w tyłek torpedą protonową.
Mistrz Jedi Jai Maruk wygramolił się z kabiny. Miał chudą, pooraną bliznami
twarz. Na policzku widniało paskudne, nabrzmiałe oparzenie, widoczne spod płata
zwęglonej skóry. W czasie pospiesznego powrotu do bazy rana zdąŜyła się juŜ
częściowo zagoić; policzek zesztywniał i
ściągnął
się, wykrzywiając i zniekształcając
kącik ust. Główny technik spojrzał na niego powaŜnie.
- Mistrzu Maruk, obiecałeś,
Ŝe
zwrócisz mi mój statek bez jednego draśnięcia.
- Skłamałem. - Jedi uśmiechnął się ponuro.
Jak spod ziemi wyrósł dyŜurny lekarz.
- Proszę mi pozwolić się zbadać. - Znieruchomiał, przyglądając się uwaŜniej
kształtowi oparzenia na policzku mistrza Jedi. - Mistrzu Maruk, co to...
- Nie ma teraz na to czasu. Muszę natychmiast porozmawiać z Radą Jedi. Z
wszystkimi, którzy są dostępni.
- AleŜ mistrzu Maruk...
Jedi niecierpliwie machnął ręką.
- Wybacz, doktorku, ale nie mam czasu. Muszę dostarczyć wiadomość, która nie
cierpi zwłoki, a pozostawiono mnie w dość dobrym stanie, abym mógł to uczynić. -
Uśmiechnął się znów, ale bez radości. Odchodząc, zatrzymał się na chwilę u wyjścia. -
Techniku Boz - odezwał się nieco łagodniejszym tonem.
- Tak, mistrzu?
- Przykro mi z powodu statku.
Medyk i technik stali obok siebie na platformie lądowiska i obserwowali
oddalającego się Jedi.
- Oparzenia od miecza
świetlnego?
- zapytał Boz.
Medyk skinął głową. W oczach miał zdumienie.
Technik splunął na pokład w zamyśleniu.
- Tak mi się właśnie zdawało.
8
Wojny Klonów niczym potęŜna dłoń rozsiały Jedi pośród gwiazd, pozostawiając
w
Świątyni
za kaŜdym razem tylko kilku starszych rycerzy. Yoda, oczywiście, jako
mistrz zakonu i doradca militarny kanclerza, prawie zawsze przebywał na Coruscant.
Dziś wraz z nim słuchały historii Jaia Maruka tylko dwie osoby: jego najbliŜsza
przyjaciółka, mistrzyni Mena Xan, zwana przez uczniów
śelazną
Ręką - uczyła walki
wręcz i specjalizowała się w blokach na stawy - oraz członek Rady Jedi mistrz Mace
Windu, który był zbyt onieśmielający, aby dostawać przezwiska.
- Prowadziliśmy rozpoznanie na Zewnętrznych RubieŜach - mówił Jai. - Zaczęło
nam się zdawać,
Ŝe
coś dziwnego dzieje się w okolicy Szlaku Hydiańskiego. Ciągle
pojawiały się jakieś małe transportery, coś jak
ścieŜka
mermynów, prowadząca do i z
regionu Wayland. Nic aŜ takiego niezwykłego, Gildia Kupiecka zablokowała cały
region... ale one wyskakiwały na dziwnych współrzędnych. Wektory z głębokiego
kosmosu, nie
Ŝadne
lokalne... Miałem w związku z nimi dziwne przeczucia, więc
przebrałem jeden z transporterów klonów w pirackie barwy i wysłałem na polowanie.
Okazało się,
Ŝe
ten mały wahadłowiec handlowy ma łapy jak jakrab neimoidiański. W
ciągu ułamka sekundy opluł nas ogniem plazmowym i skoczył w nadprzestrzeń.
Mistrz Yoda uniósł brew.
- W skórze nerfa ten smok krayt był.
- Właśnie. - Mistrz Jai Maruk spojrzał na swoją prawą rękę. DrŜała, a paskudna,
zwęglona smuga znaczyła dłoń. Długo i uwaŜnie wpatrywał się w rękę, aŜ drŜenie
ustało.
Młoda padawanka, rudowłosa, moŜe czternastoletnia dziewczyna weszła do
pomieszczenia z dzbanem wody i szklankami na tacy. Skłoniła się i postawiła je na
niskim stoliku. Mistrzyni Xan nalała wody do szklanki i podała ją Jaiowi. Ten spojrzał
na szklistą, sączącą się bliznę na oparzonej dłoni i zmusił ją do uchwycenia naczynia.
- A zatem Gildia Kupiecka dostarczała coś waŜnego na Szlak Hydiański - ciągnął
Jai. - Dlaczego? Na pewno nie nowy sprzęt; nie ma tam
Ŝadnych
znacznych
koncentracji wojsk. I po co ta maskarada? PrzecieŜ mogli dumnie nosić barwy swojej
floty... odstraszyłoby to wszelkich piratów lub przypadkowych bandytów, jakich
udawali moi biedni
Ŝotnierze-klony.
- Musi to być coś, o czym nie powinniśmy nic wiedzieć - zauwaŜyła Ilena.
Mace Windu przyjrzał się oparzeniom od miecza
świetlnego
na policzku Maruka.
- Coś albo ktoś - mruknął.
Yoda postukał laseczką w deseń na podłodze sali Rady.
- Jeden z tych kraytów poleciał za tobą?
- Zostałeś schwytany - zauwaŜył Mace.
Twarz Jaia drgnęła.
- Wyśledziłem ich do punktu spotkania na Vjunie.
Mistrz Yoda poruszył się niespokojnie i pokręcił głową.
- Silna Ciemną Stroną Vjun jest - mruknął. - Opowieści znasz?
Wszyscy spojrzeli na niego niepewnie.
Kąciki ust Yody opadły.
Yoda – Mroczne Spotkanie
9
Sean Stewart
- Próbą cięŜką starość jest, pamiętać, w jakie młode uszy co i kiedy powiedziało
się. Ale on wie. Padawanem był, kiedy mu o tym mówiłem.
Wszyscy Jedi wytrzeszczyli oczy.
- Kto wie? - spytała mistrzyni Xan.
Yoda machnął laską, jakby odganiając pytanie.
- Znaczenia to nie ma. Mistrzu Maruk, mów dalej.
Jai pociągnął kolejny łyk wody.
- Początkowo pozostawałem od strony słonecznej, dobrze ukryty przed moim
kraytem, ale kiedy on przebywał po Ciemnej Stronie dłuŜej niŜ to konieczne do
nabrania paliwa, musiałem zaryzykować zejście na powierzchnię. Wylądowałem po
cichu wiele kilometrów od niego, dokładnie wytłumiłem ciepło i podczerwień,
przysięgam, ale... - urwał. Jego ręka znów zaczęła drŜeć. - NiewaŜne. Dopadła mnie.
- Ona? - zdziwiła się mistrzyni Xan.
- Asajj Ventress.
Rozległo się ciche westchnienie - to Padawanka, która przyniosła wodę. Yoda
obejrzał się i zmarszczył twarz w posępne bruzdy. Tylko ci, którzy znali go bardzo
dobrze, mogli wykryć w jego oczach iskierkę rozbawienia.
- Małe łobuzy wielkie mają uszy! Obowiązki do wykonania masz, Scout, jeśli
dobrze pamiętam.
- Właściwie nie - odparła swobodnie. - Skończyliśmy kolację, a nie mam nic
pilnego do zrobienia na jutro. Właściwie miałam zamiar troszkę potrenować, ale to
moŜe...
Pod zmasowanym atakiem spojrzeń mistrzów Jedi dziewczyna spąsowiała i
zaczęła się jąkać.
- Padawanko Scout - odezwał się spokojnie Mace Windu. - Jestem zaskoczony
wieścią,
Ŝe
masz tyle wolnego czasu, biorąc pod uwagę zbliŜający się turniej uczniów.
Wolałbym nie mieć wyrzutów sumienia,
Ŝe
się nudzisz. Czy mam ci znaleźć jakieś
zajęcie?
Dziewczyna westchnęła nerwowo.
- Nie, mistrzu, nie trzeba. Jak powiedziałeś, powinnam... poćwiczyć. - Skłoniła się
i wycofała z sali, zamykając drzwi, ale nie do końca; po chwili ukazało się jedno
zielone oko. - Ale gdyby coś było naprawdę potrzebne, proszę się nie wahać i...
- Scout!
- Tak jest! - Drzwi zamknęły się z lekkim trzaskiem.
Mace Windu pokręcił głową.
- Moc jest w niej słaba... no, nie wiem...
Mistrzyni Xan uniosła dłoń i Mace zamilkł. Palce Xan były naprawdę jak
Ŝelazo,
składające się z twardych mięśni, o stawach zgrubiałych od długoletnich walk wręcz.
Wyciągnęła rękę w kierunku drzwi, łagodnie popychając je Mocą. Rozległo się
stuknięcie i stłumiony jęk. Chwilę później ktoś szybko oddalił się korytarzem.
Mace Windu niecierpliwie pokręcił głową.
- Nie wiem, co Chankar w niej zobaczyła.
- Nigdy się nie dowiemy - odparł Jai Maruk.
10
Wszyscy uczcili chwilą zadumy pamięć Chankar Kim, jeszcze jednej Jedi, która
poległa w czasie bitwy o Geonosis. Początkowo odprawiano ceremonie i czuwania,
upamiętniające tę potworną rzeź. Wojna jednak trwała, a
Świątynia
krwawiła coraz to
nowymi, głębokimi ranami. Co tydzień, co dwa kolejne raporty przynosiły wieści o
następnych zabitych towarzyszach w bitwie na Thustrze, rozbitych w przestrzeni nad
Waylandem lub zamordowanych w czasie misji dyplomatycznej na Devaronie.
- Szczerze mówiąc - ciągnął Mace - byłem zaskoczony,
Ŝe
w ogóle została
padawanką.
Końcówka laski Yody powoli krąŜyła nad podłogą sali, jakby mieszał nią w
głębinach jeziora, które widział on jeden.
- Do oddziałów rolniczych przydzielić ją naleŜy, sądzicie?
- Chyba tak... tak rzeczywiście uwaŜam. - W głosie Mace’a Windu zadźwięczała
nuta współczucia. - To nie dyshonor. Kiedy się patrzy, jak cięŜko pracuje,
Ŝeby
dorównać dzieciom o wiele młodszym od niej... moŜe lepiej będzie dla niej
utrzymywać własny poziom.
Yoda przechylił głowę i spojrzał na niego z zainteresowaniem.
- Jej walkę widzę takŜe ja. Lecz jeśli zatrzymać jej się kaŜesz, „lepiej” powiesz,
przestanie!
- MoŜe nie - posępnie wtrącił Jai Maruk. - Dzieci nie zawsze wiedzą, co jest dla
nich najlepsze.
- Mistrzowie Jedi takŜe nie - oschle odparł Yoda.
Poparzony Jedi nie ustępował.
- Bądźmy uczciwi. Nie kaŜda para rycerz Jedi i padawan będzie taka, jak Obi-
Wan i Anakin, ale prawda jest taka,
Ŝe
bierzemy udział w wojnie. Wysłać w bitwę Jedi
z padawanem, który nie potrafi się sam obronić, naraŜa na niepotrzebne ryzyko dwa
istnienia... istnienia, ktorych Republika nie ma na zmarnowanie.
- Moc w Scout nie jest tak silna jak powinna - zgodziła się Ilena.- Ale przez lata ją
szkoliłam. Ma dobrą technikę. Jest inteligentna i lojalna. Próbuje.
- Nie ma prób - odparł mistrz Maruk, nieświadomie naśladując sposób mówienia
Yody, z czego swego czasu słynął pośród młodzieńców ze
Świątyni
Jedi. - MoŜna tylko
pracować.
Pozostała trójka Jedi spojrzała na Yodę z poczuciem winy. Ten prychnął, a w
kącikach jego oczu pojawiły się zmarszczki wesołości.
- Hm... O studentach myślę. Z silnym Mocą partnerem stanąć do walki lepiej
będzie, hm? MoŜe młody Skywalker, co?
- Jest nieokrzesany - rzekła Ilena.
- I zbyt impulsywny - dodał Mace.
- Hm! - Yoda znów zakręcił laseczką. - Więc najmądrzejszy student najlepszy
będzie, tak? Najrozsądniejszy? Najlepiej w posługiwaniu się Mocą wyszkolony? -
Skinął głową. - Najlepszy Dooku będzie! Obrzucił wzrokiem pozostałych Jedi i kaŜdy z
nich po kolei odwrócił oczy. - Nasz wielki uczeń. - Uszy Yody podniosły się i opadły. -
Nasza wielka poraŜka.
Wiekowy mistrz pokuśtykał do tacy i nalał sobie wody.
Yoda – Mroczne Spotkanie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin