Norwid Cyprian Kamil - Tajemnica lorda Singelworth.pdf

(57 KB) Pobierz
C
YPRIAN
K
AMIL
N
ORWID
TAJEMNICA
LORDA
SINGELWORTH
I....................................................................................................................3
II...................................................................................................................7
I
Czy rzeczywiście były jakie ziemie Singelworth we ważności baronii nadane
przodkowi w linii prostej męża, o którym te moje spomnienie zapisuję? I czy
przeto ceremoniał ekscelencji lub lorda tytuł były komu ze Singelworthów na
potomność przyznane? Czy zatem, gdy takowy do uniwersytetu w Oxford lub
w Edynburgu wstępował, przyjmował go był rektor i profesorowie,
mówiąc: ,,Domine Singelworth”? — czy następnie brał on był udział w
parlamencie? — zasługi położył — ożenił się z damą równie świetnego
pochodzenia jak blask jej włosów blond, dzieci miał z nią, i umarł?...
Czyli raczej Singelworthowie byli zacnymi właścicielami rękodzielni
wyrabiających perkaliki albo rzeczy cynowe i stalne?...
Wszystkie te i rozliczne inne z onychże pochodzące zapytania ażeby
zaspokoić, należałoby nie ulotną kreślić nowelę, za zadanie mającą
wyjątkowe jakie spostrzeżenie psychologiczne utrwalić obrazem wiernym,
lecz należałoby rzeczywiście być romansopisarzem, w rzemiośle swym
uzasadnionym i w sztuce biegłym. W tamtym pierwszym albowiem zadaniu
starczy, gdy uręczymy, że we wszystkich wielkich hotelach Europy i
Wschodu mówiło się powszechnie „Lord Singelworth”—i że tak brzmiało
jeszcze przed samymże przybyciem osobistości podróżnego, którego
uprzedzał zwykle -domo i aeronauta z pomocnikami i z przyborem do
puszczania balonu.
Nie inaczej też zaszło i w Wenecji, w hotelu Pod Białym Lwem, gdzie od wielu
już dni wylądował był i aeronauta z przyborami zatrudnieniu jego
właściwymi, i major-domo Lorda.
A skoro pierwszego i pierwsze odesłano na wyspę Lido, skąd swobodnie dawa
się puszczać balon, i skoro drugi objął przygotowany apartament, przypłynął
nareszcie gondolą osobną lord Singelworth, wstał, wystąpił ze smukłego i
czarnego statku na lizany słoną wodą kamień progu i obojętnie wszedł do
siebie, nie jak się gdzie przybywa, lecz jak się wraca.
Aeronaucja kilkadziesiąt lat temu nie była upowszechnioną tak rzeczą, jaką
się ona dziś komu wydawać może: wszelako i spółcześnie, gdyby kto
nieodstępnie ze sobą balon woził dla swej osobistej przyjemności i takowego
codziennie o tej samej godzinie i nieledwie minucie używać nie omieszkiwał,
istotnie, że dawałby pole do domniemywania ochotnego przyczyn takiej
pilności.
Toteż gdziekolwiek bądź Singelworth bawił i wertykalnych swoich a
codziennych wycieczek dopełniał, wszędzie i zewsząd, stosownie do
zgadobliwości miejscowego umysłu i pochopów humoru, opowiadano,
głoszono, zaprzeczano i uręczano, iż te, a nie inne są powody znanych Lorda
zachodów lub ćwiczeń.
I czy to nad lekkimi Kairu albo Konstantynopola minaretami balon jego
wznosił się, czy nad złotymi i ciężkimi kopułami Moskwy, czy nad Wiednia
lub Paryża mrowiem, wszędzie i zawsze, z wyjątkiem dni zabawom
publicznym poświęconych, dościgany bywał powietrzny podróżnik to
głębokim domysłem, to bystrym dowcipem, to nareszcie trywialną anegdotą.
Pociski te jednakże obijały się ostatecznie o drzwi twarde zamkniętej
tajemnicy.
Plotek, we właściwym tej nazwy poziomej znaczeniu, być mogło w Wenecji
więcej aniżeli w innym jakim mieście. Owoczesny despotyzm rządu obcego
musiał mieć tę nierozłączną od siebie ostrożność, granic naturalnych nie
mającą, która czyni, iż lada poszept, rosnąc szybko, nie spotyka także swych
naturalnych granic, i że im bywa więcej uwstręconą wolność opinii jawnie i
swobodnie wyrażanej, tym głębszej, donioślejszej i bardziej piorunnej siły
nabierają przemilczenia, niedopowiedzenia, mgnienia powieki, chrząchnięcia
i kichnięcia!...
Felietonista któryś w Paryżu napisał był, iż aeronautyczne lorda Singelworth
wycieczki powodowane są jedynie staraniem około higieny osobistej i że
domysł ten potwierdzają necesery, jakie w podbalonowy kosz, uważano, gdy
były pakowane.
Nadto gubernator Odessy, generał Kutasów, który równolegle i równocześnie
do podniesienia się balonu Lorda wysłał był utwierdzony na linach balon
rządowy, ze sobą unoszący bystrego policmajstra i przysięgłego adiunkta z
obserwatorium, uzbrojonego mocnymi lunetami — zatwierdził był podobno w
swoim raporcie, iż we wycieczkach wiadomych nie ma nic zagrażającego
stanowi rzeczy. Że z jak nić bądź staranną delikatnością wnoszone do
balonowego kosza puzdro nie zawiera przecież przez to samo prochu-
strzelniczego ani żadnej materii palnej, lecz że obejmować się zdaje sprzęt
cenny a łomliwy, jakby np. etruską okrągłą wazę albo porcelanową. I że
wszystko, co adiunkt obserwatorium najstaranniej przez lunety dociekał,
odnosić się zdawa do najosobistszych, lubo oryginalnych, Lorda zwyczajów.
A jakkolwiek niemiecki jeden profesor w Heidelbergu wniósł, iż lord
Singelworth meteorologiczne zbiera postrzeżenia, dotyczące działań, które
zachodzić mogą pomiędzy miejscową masą atmosfery, wyrabianej życiem i
ruchem miast wielkich, a pomiędzy normalnym kolumny atmosferycznej
parciem, i że przeto właściwiej powinien by być postrze-gacz zachęcanym niż
szydzonym, jednakowoż owe pierwsze feuilletonisty francuskiego zeznanie,
obostrzone raportem gubernialnym, tak szerokiego i trwałego nabrało było
rozgłosu, iż domysły wszystkie przy nim gasły.
Rzecz dziwna! jak uznanie masy przenosić się może łatwiej na to, co z pozoru
na wiarogodność żadną nie zasługuje...
W Wenecji twierdzenia te i tłumaczenia stały się powszechnymi tak dalece, iż
do ostatecznych krańców popularności miejscowej wraz dobiegły. Czyli że
improwizator publiczny Sior Tony di Bona Grazia — osoba historyczna, którą
wielokrotnie słyszeć miałem przyjemność — policzył był historię aeronaucji
Zgłoś jeśli naruszono regulamin