Mapy świadomości.txt

(206 KB) Pobierz
TYTUŁ: Mapy wiadomoci
 AUTOR: Osho Rajneesh

 
Ja mogę dać ci mapę, ale to ty musisz ić, ty musisz podróżować, ty 
musisz wędrować. I jedno pamiętaj - moja mapa będzie tak naprawdę 
mojš mapš i nie może być twojš mapš. Może dać ci kilka 
podpowiedzi, kilka wskazówek, ale nie może być twojš mapš, 
ponieważ jeste totalnie innym człowiekiem. Jeste tak 
niepowtarzalny, że niczyja mapa nie może być twojš mapš. Owszem, 
zrozumiawszy mojš mapę staniesz się wiadomy wielu rzeczy o sobie, 
ale twoim zadaniem jest nie ić za niš na olep - bo wtedy staniesz się 
pseudo-człowiekiem. 
Słuchaj mnie, moich słów, mojej ciszy, mojego istnienia. Próbuj 
zrozumieć to, co tutaj się dzieje, co tutaj się zdarza, a potem sam 
podejmuj decyzje. Nie zrzucaj odpowiedzialnoci na nikogo innego. 
Taka jest droga wzrastania. Taka jest droga, którš się dociera. 
 
Osho, The Dhammapada: The Way of the Buddha 
 
Wstęp 
W zeszłym roku jechałam samochodem przez Francję. Sš tam 
ogromne nowe autostrady - ze wschodu na zachód można dostać się 
niemal natychmiast. 
Jedynym problemem jest to, że jadšc tymi nowymi drogami 
superszybkiego ruchu w ogóle nie masz okazji posmakować kraju - 
ani jednego widoku kamienistej wiejskiej drogi z kuszšcymi 
kawiarenkami na rogach, gdzie podajš sławetnš wieżš kawę i 
chrupišce bagietki z serem. Ani cienia ucišżliwego objazdu 
wiodšcego przez ciekawie wyglšdajšce targowisko, cmentarz, czy 
obok nieprawdopodobnie starej i pięknej katedry. 
Pozostaje ci wybranie najbardziej dogodnej i praktycznej autostrady i 
dotarcie na miejsce w mgnieniu oka albo drogi bardziej 
eksperymentalnej, z widokami, dwiękami i zapachami, do których z 
radociš będziesz wracał wspominajšc podróżowanie w tej częci 
Ziemi. (Nie muszę chyba dodawać, że nie zawsze lubię to, co proste i 
wšskie. Wolę kierować się własnym nosem.) 
I tak jest włanie z mapami. Pokazujš one drogi dłuższe lub drogi 
krótsze. Mogš powiedzieć ci jak dotrzeć do najszybszej trasy, ale ta 
najszybsza nie musi być tš, którš naprawdę będziesz chciał jechać. 
Jest to kwestia osobistego wyboru. 
Przedstawiamy tu kilka map wiadomoci, które możesz sam 
eksplorować. Jest to ledwie parę z tych map, które Osho nakrelił 
abymy mogli dotrzeć do własnego wnętrza. Podobnie jak z mapami 
Francji, niektóre z nich sš dla mnie nieporównywalnie łatwiejsze do 
odczytania od innych. Niektóre wyglšdajš dla mnie jak czysta 
chińszczyzna. Inne sš jak oddychanie aromatem brzoskwiń 
kwitnšcych wiosnš. Mylę, że to dlatego Osho przedstawia tyle 
różnych możliwoci - dla każdego co innego. 
Mam takie poczucie, że Osho w gruncie rzeczy mówi, że wszystkie 
drogi prowadzš do Rzymu. Kto może naprawdę poczuć 
metaforyczne mapy wnętrza człowieka z tantry i jogi - fragmenty 
pierwszego tomu wykładów serii "The Tantra Vision". Jest to podróż 
od czakry do czakry, od najbardziej fundamentalnego orodka do 
"tysišcpłatkowego lotosu" Niemal jak wyranie namalowany znak na 
drodze, oto skromny przedsmak tego, w jaki sposób Osho opisuje 
czwarty orodek, serce, nazywany anahata - "niewydobyty dwięk": 
Język to dwięk wydobyty - musimy tworzyć go strunami głosowymi. 
Musi być wydobywany - to dwie klaszczšce dłonie. Serce to jedna 
klaszczšca dłoń. W sercu nie ma słowa - jest ono bez słów. (Hm!) 
"Dżungla, las, ogród i dom" (z wykładów "Path of Love") stanowi 
jeszcze innš podróż z przewodnikiem do naszej najbardziej 
wewnętrznej natury. Całe to poszukiwanie prawdy można podzielić 
na cztery etapy - powiada Osho i opisuje każdy więty, tajemny 
symbol tak treciwie jak tylko mógłby sobie tego życzyć (niektóre 
zdajš się być bliższe i bardziej znajome od innych - zależnie od tego 
gdzie jeste i jakimi cieżkami już kroczyłe). 
Czasem mapa pomaga. Ale co to Osho mówił o tym, aby nie 
ugrzęznšć patrzšc na palec wskazujšcy księżyc? W tym przypadku, 
jak sšdzę, chodzi o ugrzęnięcie na jakiej jednej okrelonej drodze 
prowadzšcej do celu. 
Przedstawiamy więc kilka różnych możliwoci - do wyboru. Muszę tu 
tylko przypomnieć, że ten wewnętrzny wędrowiec wiadomoci nie 
powinien wpać w zasadzkę jakiego szczególnie interesujšcego 
objazdu. Kawa może być smaczna, ale gdzie to ja miałam dojechać? 
Ma Prem Garimo 
 
CZĘĆ I 
Mapy wiadomoci 
Dżungla - las - ogród - dom 
Całe to poszukiwanie prawdy można podzielić na cztery etapy. I 
chciałbym, by zgłębił te cztery etapy, gdyż będziesz gdzie w tych 
czterech etapach: na którym z tych etapów albo w drodze z jednego 
etapu do innego... Pierwszy etap nazywam dżunglš, drugi nazywam 
lasem, trzeci nazywam ogrodem, czwarty nazywam domem. 
 
DŻUNGLA 
Dżungla jest stanem głębokiego snu - człowiek wiadomie nie 
poszukuje. Większoć żyje w tym stanie. Jest pewne poszukiwanie, 
ale bardzo niewiadome, jeszcze nie rozmylne. Człowiek szuka w 
ciemnoci po omacku, ale niezupełnie jest wiadomy celu, ani nawet 
nie jest wiadomy tego, że błšdzi po omacku - jest to bardzo 
przypadkowe. Czasem natknie się na jakie okno i może zyskać 
pewne spojrzenie, ale znów to przegapia. Ponieważ nie jest to 
wiadome szukanie, tych wizji nie można utrzymać. Czasem w snach 
co ci się wyjania. Czasem w miłoci otwierajš się i zamykajš jakie 
drzwi, ale ty nie wiesz jak się otworzyły i jak się znów zamknęły. 
Czasem patrzysz na wspaniały zachód słońca, obejmuje cię co 
ogromnie pięknego, wnika w ciebie inny wiat, a przynajmniej cię 
dotyka - a potem odchodzi. I nie możesz zaufać nawet temu, że tak 
było, nie możesz nawet uwierzyć, że to się stało... ponieważ nie
poszukujesz wiadomie. Wiele razy spotykasz Boga - uważaj, wiele 
razy spotykasz Boga, spotykasz Go w wielu miejscach swego życia, 
ale nie potrafisz Go rozpoznać, przede wszystkim dlatego, że nie 
szukasz Go. 
I pamiętaj, jeli czego nie szukasz, nie możesz tego zobaczyć. 
Możesz to zobaczyć tylko wtedy, gdy tego szukasz. Może to przejć 
tuż obok ciebie, ale jeli tego nie szukasz, nie zobaczysz tego. Aby 
co zobaczyć, człowiek musi tego szukać. 
Pierwszy stan przypomina dżunglę: głębokš, ciemnš, gęstš, 
prymitywnš, pierwotnš. Żadna cieżka nie istnieje, nawet lady stóp, i 
człowiek nie zmierza donikšd, stale potykajšc się wędruje od jednego 
ciemnego zakštka do innego ciemnego zakštka. Większoć ludzi żyje 
w dżungli, w niewiadomym stanie umysłu. Ludzie piš głębokim 
snem, czasem sš lunatykami, czasem sš somnambulikami. 
Tak nauczajš Budda, Chrystus, Gurdjieff, Kabir - większoć ludzi nie 
żyje, tylko egzystuje, wegetuje. Wyglšdasz tak, jakby był uważny - 
nie jeste uważny. Żyjesz w gęstej mgle, w chmurach. Twoje życie 
jest mechaniczne. Owszem, różne rzeczy się dziejš, ale dziejš się tak, 
jak dzieje się to mechanizmom: naciskasz guzik i zapala się wiatło, 
tak, po prostu, naciskasz guzik i mechanizm zaczyna funkcjonować, 
tak, po prostu. Kto naciska ten guzik w tobie i przychodzi złoć, kto 
naciska inny guzik w tobie i jeste bardzo szczęliwy, kto inny 
naciska jaki inny guzik i otacza cię jaki inny nastrój, i nie ma nawet 
jednej chwili przerwy między nacinięciem guzika i pojawieniem się 
tego nastroju. Jest to mechaniczne. Nie jeste panem, jeste 
niewolnikiem. 
I takie jest twoje życie: twoje najgłębsze centrum pi głębokim snem, 
a twoja wiadomoć jest otumaniona. Twoje ciało jest rydwanem, a 
byle zachcianka, byle pragnienie wchodzi w ciebie, wiezie cię przez 
jaki czas, zabiera cię dokšd, zostawia cię tam, a potem kolejna 
zachcianka, kolejne pragnienie... I tak wędrujesz zakosami, potykasz 
się o jaki kamień, wpadasz na jakie drzewo. W ciemnoci ranisz 
siebie, przysparzasz sobie bólu. Całe twoje życie to nic innego jak 
tylko głęboki koszmar. 
Kilku ludzi tutaj przyszło do mnie nie szukajšc, z samego przypadku; 
znajš jakiego przyjaciela, który tu był i pomyleli: "dobra, 
pojedziemy i zobaczymy jak tam jest". Przeglšdali ksišżki w księgarni 
i natknęli się na którš z moich ksišżek, a moje zdjęcie ich 
przycišgnęło - albo spodobał im się tytuł ksišżki, zaciekawili się i 
przybyli tutaj. Ale to poszukiwanie jest bardzo, bardzo niewiadome. 
Nie mylisz, nie medytujesz nad swym życiem, jakie powinno być, 
czym powinno być, dokšd powinno prowadzić. 
A każde pragnienie, gdy opanuje cię, staje się twym panem. Gdy 
jeste w złoci, złoć staje się twoim panem, całkowicie nad tobš 
zapanowuje. I nie jest tak, że jeste w złoci: stajesz się złociš, i w tej 
złoci robisz co, czego będziesz żałował. I w tym tkwi ironia - inne 
"ja" będzie żałowało tego, co zrobiło tamto "ja", inne pragnienie, inny 
stan, inny nastrój. Teraz będziesz cierpiał, i pójdziesz, i będziesz 
chciał prosić o wybaczenie. Jest to kto inny, nie jest to ta sama 
osoba. Gdzie sš te zaczerwienione oczy, ta twarz pełna przemocy, ta 
gotowoć zabicia albo bycia zabitym? Wszystko minęło. 
Na tym etapie, etapie dżungli, ludzi bardziej interesujš odpowiedzi 
niż pytanie. Natychmiast zadowalajš się jakškolwiek głupiš 
odpowiedziš, jaka została im udzielona. W istocie rzeczy nigdy nie 
zadali pytania. Jeszcze przed zapytaniem przyjęli odpowied. Tak 
kto staje się hindusem, kto inny mahometaninem, a kto inny 
chrzecijaninem, zanim zadałe pytanie, odpowied została ci 
udzielona, a ty kurczowo trzymasz się tej odpowiedzi. 
Taki włanie jest typ człowieka, którego nazywasz "prostym" - 
ociosany, tradycyjny, konformista. Ukierunkowany na przeszłoć: 
nigdy nie spoglšda w przyszłoć, i nigdy nie spoglšda w 
teraniejszoć... Ten typ człowieka wierzy w księdza, w biskupa, w 
papieża, w shankaracharyę. Ten człowiek nigdy nie idzie poszukiwać 
gdzie indziej. 
Trzyma się kurczowo tego księdza, tej religii, tego kocioła, w którym 
przypadkowo się narodził. Zostaje tam, żyje w nim, umiera w nim... A 
prawd...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin