-Boguslaw- WOtOS1AŃSNl SiRACEŃCV -.~,;.- --. _ -Bogusiaw- WOtOS1AŃSNl StRACEŃCV 1 Opracowanie redakcyjne Grażyna Gołšb, Jerzy Smagou~ski Redakcja techniczna Elżbieta Bochacz Korekta Barbara Cywińska, Alicja Sikorska Projekt okładki i stron tytułowi ch Rosław Szaybo Zdjęcie autora na okładce KrzysztofJabłonowski 1~~` `1 P t 10%f~.\ G . ., FiLfA ~~C~L~ n. 17 ,%I ` ~ ~ e: a-~~v 33~~4 Copyright by- Bogusław Wołoszański. Warsza~a 1998 ISBN 83-9049?2-5-5 Wydawnictwo Colori sp. z o.o. 02-032 Warszawa, ul. Filtrowa'9i41 tel. <0-22) 823 49 84. 824 35 06 e-maik s~~~s~-.nom.pl Łamanie: Oficyna W~dawnicza .,MH" Druk: Zakłady Graficzne w Bydgoszczy' Akco Od autora Od czasów Dżangis Chana i Aleksandra Wielkiego wiadomo, że o losach naszego wiata decydujš jednostki. Ale żeby opryszki, zabijaki, łobzezy? A jednak. Oto jedna zgalerii postaci, które upłynęły na bieg wydarzeń. Jego rodzina pochodzła ze Skorzenna niedaleko Ku~idzyna, co dało poczštek rodowemu nazwisku, poprawnie wymawianemu przez Austriaków - Skorzeny, a zawsze przekręcanemu przez Niemców - Skor- ceny. Urodzżł się 12 czerwca 1908 roku w Wiedniu tam spędził mło- doć, która na jego twarzy zaznaczyła się głębokš blznš. Taki był stu- dencki obyczaj: pojedynkować się na szpady, starajšc się zranić prze- ciwnika u' polczek. Gdy jednemu z walczšcych udało się to, przegrany polewał ranę pize~em, aby u~ ten sposób jš zdezynfekować, i często zszy- wano jš na miejscu z pomocš zwykłych krawieckich przyborów. Skor- zeny walczył 15 razy, ale dopiero w dziesištym starciu zdobył swojš bliznę. Pojedynek jednak nie zrobił na nim takiego wrażenia, jak udział w wiecu w Wiedniu u' 1932 roku, na którym występowałJoseph Goebbels. ~~'azistou~skie hasła tak bardzo zapadły w serce i umysł Skorzenego, że następnego dnia ustšpił do austriackiej NSDAP. Tak zaczęła się jego hitlerowska kariera, u' której miał wiele zdziałać, Powołany do Wehr- machtu u' 193 roku, zgłosiłsię ochotniczo doprzybocznejgwardiiAdolfa Hitlera - SS-Leibstandarte, gdzieprzyjętogo chętnie, gdyżze względu na wzrost, 196 cm, prezentował się nad wyraz okazale. W Europie rozpoczynał się czas, gdy o losie kontynentze i milionózc~ jego mieszkańców miała decydować polityka Adolfa Hitlera. Teraz lu- dzie pokroju Skorzenego stali się potrzebni. Akcje niewielkich oddzia- łów, uderzajšc~~ch zzaskoczenia, precyzyjnie, zszaleńczš odwagš mogły dać efekty równe operacjom wielkich zzuišzkóu~ taktycznych. Tak stało się pod Eben Emael, gdzie kilkudzesięciu komandosów niemieckich zaatakowało u~elki belgijski fort - uważany za niemożliwy do zdoby- cia - bronionyprzez omiusetżołnerzy. I tara włanie zwyciężyło kilku- dziesięciu straceńców! W cišgu 24 godzin zdobyli Eben Emael, choć bunkry, kopuły pancerne, podziemne korytarze budowano przez wiele lat, tak aby wytrzymały wybuchy największych pocisków i najcięższych bomb! W ten sposób otworzyli drogę przed niemieckš armiš do Dun- kierki, przyczyniajšc się walnie do niemieckiego zuycięstu~a w kampa- nii na zachodzie Europy! To pierwsza opowieć, jakš zawarłem w tej ksišżce o działaniach niewielkich oddziałów, dobrze przygotowanych i wyekwipowanych, działajšcych z szaleńczš odwagš. Prezentuję takie włanie akcje z czasów II wojny wiatozc~ej, gdy nie- wielkie oddziały, będšce - zdawałoby się - niczym wobec milionowych armii, potrafiły upłynšć na bieg wojny. Politycy wojskowi nie zapo- SE:~S~CJE 1~ U"IEKi: mnieli o sile i skttteczraoci oddzialóu~ specjalńych. Już u' bliższych narn czasach komandosi mieli teply~nšć na bieg spraw u~ największl~rra wia- tozeym mocarstwie - Stanach Zjednoczortych. ,Jeszcze wiele takich akcji do dzi ntusi pozostawać tajemnicš prez-1'- dentóu~, premieróte i tajnych slużb. Dopiero po te~ieh~ latach dowiemy się o straceńcach wysyłanych po to, aby' zmienić bieg historii. - Eben Emael Porucznik Kurt von Roenne ostrożnie otworzy°ł drzwi do gabinetu do- wódcy 7 dywizji spadochronowej i, starajšc się nie zwracać na siebie uwagi, przemknšł między cianš a oficerami siedzšcymi przy długim stole kon- ferencyjnym. Generał Kurt Student* gestem dłoni przerR~ał oficerowi, który relacjonował postępy nad badaniem no~~y'ch spadochronów, i gniew- nym wzrokiem spojrzał na adiutan- ta. Nie lubił, gdy za-racano się do niego z czymkolwiek w czasie od- praw. Jednak z miny adiutanta widać było, że wydarz~~ło się co szczególnie ważnego i musiał wejć do gabinetu dowódcy wbrew zakazowi. Teraz podszedł do biurka generała i położył na nim kartkę z notatkš: 1~Iarszałek Góring jest na telefo- nie w sprawie najwyższej wagi". Student ruchem głowy odprawił oficera i podniósł słuchawkę: - Mówi generał Student, słu- xurtstuctent cham panie marszałku... - Student, włanie w~~szedł ode mnie generał Halder - Góring mówił o szefie sztabu generalnego ~Tojsk lšdow~y~ch. - Fiihrer życzy sobie, żeby stawił się pan przed nim i to bezzwłocznie. Generał zakry°ł dłoniš słuchawkę i skinšł a~ stronę oficerów, dajšc im do zrozumienia, żeby wyszli z jego gabinetu. Wiedział, że sprawa, o której mówił dowódca Luftwaffe, jest nie tylko ważna, ale i cile tajna. - Panie marszałku, czy° wie pan może, w jakim celu? 'I * Kurt Student (1890-19,'8), generał niemiecki, pilot I wojny wiatowej. Od 1937 r. służył w Lufta-affe, ~~ 1938 r. sformował pierwszš dywizję spadochronowš (lotniczš) (Fliegerdivision ?), której dowództwo objšł w 1938 r. Równoczenie został inspekto- rem niemieckich a-ojsk spadochronowych. Dowodzone przez niego ' i 22 dy~izja piechoty (przystosowana do dokonywania desantu w szybowcach) walezył<° w maju 1940 r. w Belgii i Holandii. 14 maja 1940 r. w Rotterdamie, w ~ryniku przypadkowego postrzału odniósł poważnš ranę kolana. W maju 1941 r. dowodził XI korpusem lotni- czym (, dywizja spadochronowa i 5 dy~s~izja górska), który dokonał inwazji na Kretę. W latach 1943-1944, nadal jako dowódca XI korpusu lotniczego, R-alczvł na Sycv°lii, we Włoszech i Holandii. We wrzeniu 1944 r. dowodzona przez niego 1 armia spadochro- nowa broniła z sukcesem Arnhem. Na poczštku 1945 r. objšł dowództwo Grupy Armii ,.H" na froncie zachodnim. 28 kwietnia 194 r. został wyznaczony na dowódcę Grupy Armii ..Wisła", do której nie zdšżył dotrzeć. SENSACJE XX WIEKU - Nie mam pojęcia, Student. Cała ta spra- wa jest cholernš tajemnicš, także dla Halde- ra. Kiedy- pan wystartuje? - Za dwadziecia minut. Powinienem bvć w Berlinie około 14.00. - Dobrze. Niech pan się zgłosi do mnie. Czekam. - Góring odłożył słuchawkę. Student wyszedł do sekretariatu, gdzie oczekiwali oficerowie, nieco zaskoczeni za- chowaniem dowódcy. - Niech rozgrzejš silnik mojego Storcha. - Podszedł do adiutanta i, pochyliwszy się nad nim, powiedział cicho, tak aby nikt z obecnych go nie usłyszał: - Oficerów zwol- nić dziesięć minut po moim wyjciu. Lecę liermann G~ring do Berlina. Nikt nie może się o tym dowie- dzieć. Był 27 padziernika 1939 roku. Student spodziewał się, że nagłe we- zwanie do Berlina może mieć zwišzek z planowanym uderzeniem na za- chód Europy. W czasie kampanii wrzeniowej w Polsce jego żołnierze nie mieli wielkich możliwoci wykazania swojej wartoci bojowej. Nie dokonali żadnego desantu, choć było to przewidziane w planach, ale postępy wojsk pancernych były- zbyt szybkie, żeby spadochroniarze zdšżyli zabezpieczyć mosty i przeprawy. Podwożeni ciężarówka- mi, podjęli walkę z polskimi oddziałami z fa- talnym dla siebie skutkiem. Ponieli poważ- ne straty w starciu z brygadš kawalerii w re- jonie Suchej, a póniej w okolicy Woli Gu- łoa.Tskiej. Student był przekonany, że nieudany debiut bojowy jego żołnierzy w~walkach z Polakami był raczej wynikiem błędów popełnionych przez dowódców pododdziałów, którzy zlek- ceważyli wroga i nie zadbali o odpowiednie zabezpieczenie. ~G'ierzył, że czas, kiedy jego oddziały pokażš na co je stać, jeszcze nadej- dzie. Nie mylił się... actoijxitler W Berlinie, w Kancelarii Rzeszy, gdzie Student dojechał tuż przed 14.00, już czekał Góring, naj- widoczniej powiadomiony o jego przybyciu. - Fuhrer czeka - powiedział, wycišgajšc rękę, po czym odwrócił się i skierował w stronę sekretariatu. Tam, w wielkich i miękkich fotelach ustawionych wzdłuż ciany wyłożonej orzechowš boazeriš siedzieli ge- nerał Wilhelm Keitel, szef Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu, oraz generał Frarz Halder. Góring, ku zaskoczeniu Studenta, zajšł fotel obok 8 EBEN E:~fAEL Keitla, podczas gdy sekretarka otworzyła drzwi do gabinetu. Daleko w głębi wielkiego pokoju Hitler pochylał się nad biurkiem, na którym były rozłożone mapy. Podniósł głowę na widok wchodzšcego Studenta, który zatrzymał się tuż za drzwiami z rękš podniesionš do góry, i gestem dał znać, aby podszedł bliżej. - W sprawie wojny na Zachodzie... - zaczšł, ale wnet przerwał, jakby szukajšc odpowiednich słów. - Wiem, że dokonywał pan prób z szybow- cami. Ma pan trochę szybowców w swojej dywizji. Student przytaknšł. Był wielkim entuzjastš sportu szybowcowego, choć w 1921 roku, w czasie jednego z pierwszych swoich lotów szybowcowych, miał poważny wypadek. - Mam dla pana zajęcie - mówił dalej Hitler. - I chcę wiedzieć, czy może się pan tefo podjšć... Przerwał, sięgnšł po szkło powiększajšce i pochylił się nad mapš, szu- kajšc na niej jakiego punktu. Znalazł go ~~reszcie i wskazał palcem. - Belgowie majš fortecę tutaj - postukał ršczkš szkła powiększajšcego w mapę. - Czy pan jš zna? - Tak, :~iein Fuhrer, znam jš dobrze. To potężna forteca. - Jest tam wielka trawiasta łška, a na niej pewne fortyfikacje. Mam raporty, że to wieże artyleryjskie i bunkry, stanowiska karabinów maszy- nowych. Niestety, nie znamy szczegółów. Odszedł od mapy i stanšł naprzeciwko...
rutkowska-j