Odcinek 98 – Lizzy kontra Testament szpiega.odt

(26 KB) Pobierz

Odcinek 98 – Lizzy kontra Testament szpiega

Kiedy Kendall zostawił mnie samą, sięgnęłam po pudełko, które przyniósł mi Mike. Odnosiłam niemałe wrażenie, że ciotka Diane maczała w tym palce.

Nie myliłam się.

W środku była jakaś płyta, wizytówka centrum naukowego z numerem telefonu i pudełko, w którym każdy szpieg chował kartkę z zapisaną swoją ostatnią wolą. Tym bardziej byłam zaskoczona, kiedy otworzyłam czerwone pudełeczko z herbem agencji.

Tym bardziej byłam zaskoczona, widząc odręczne pismo, bo zwykle szpiedzy swój testament pisano na komputerze. A mój wciąż był jeszcze nieukończony. Pismo pochyłe, ścisłe, pisane niebieskim, częściowo wyblakłym atramentem w rogach poznaczonymi kleksami. Pismo taty. Zamrugałam, żeby pozbyć się napływających łez.

Kochana Lizzy!

Jeśli to czytasz, to znaczy, że nie dożyłem Twoich osiemnastych urodzin. Za to muszę Cię serdecznie przeprosić, bo nie mogę złożyć Ci życzeń osobiście. Wszystkiego najlepszego, wkraczasz w dorosłość.

Pisze do Ciebie oddzielny list, ponieważ jestem Ci winien wyjaśnienia, a teraz jesteś wystarczająco duża, żeby to zrozumieć.

Kiedy byłaś malutka, stworzyłem program, który nazwałem „Intersectem Zero”, pierwszą wersję programu Intersect, który nosi Twój brat. Ma wiele różnic, ale nie jest niebezpieczny. Proszę, żebyś przekazała Chuckowi co może mu się stać. Ale zacznijmy od początku.

Pewnego dnia spuściłem Cię z oczu, dosłownie na sekundę. Nie wiedziałem co się z Tobą stało. Znalazłem Cię w swoim gabinecie. Siedziałaś przy moim biurku. Uruchomiłaś program, przyjęłaś pełny transfer i nic Ci się nie stało. Tylko kręciło Ci się w głowie. Położyłem Cię spać. Kiedy się obudziłaś, nic nie pamiętałaś. Wiedziałem, że jego skutki będą się ukazywały powoli. Zauważyłas to w szkole, prawda? Szybciej zapamiętywałaś dane niż Twoi koledzy.

Jedyny niebezpieczny punkt, to moment wgrywania. Późniejsze wersje Intersecta przegrzewają się. Są programami komputerowymi, który współpracuje z ludzkim mózgiem. Ale nie Twój. Twój jedynie pobudza neurony, ale prawdopodobnie będziesz potrzebować o wiele więcej snu niż ktokolwiek w Twoim wieku. Dopilnuj Chucka. Wiesz, jaki bywa roztargniony. Dbaj, żeby nosił Gubernatora. To bardzo ważne. Wygląda jak elegancki, męski zegarek. Ty go nie potrzebujesz.

Program „Intersect Zero” został porzucony przez CIA, ponieważ był dla nich bezużyteczny. Wymagał bystrego umysłu, więc nie każdy się nadawał. Jesteś bystra. Ale dzięki Intersectowi Zero jesteś jeszcze bystrzejsza. Program pobudza Twoje neurony, współpracując z pamięcią i procesami myślowymi. Jeśli musisz jeszcze bardziej przyśpieszyć proces logistyczny, sięgnij do graficznych zapisów wzorów chemicznych. Dzięki temu Twój umysł zbuduje myślową mapę i podświadomie wygeneruje rozwiązanie.

Chciałbym Ci jeszcze powiedzieć, że zawsze będę Cię kochał. Bez względu na to jak skończę, ani co się stanie, pamiętaj, że zawsze będziesz moją kochaną córeczką i zawsze będę Cię kochał.

Tata.

Pociągnęłam nosem, odkładając kartkę na koc. Otarłam pojedynczą łzę spływającą mi po policzku. Potrząsnęłam głową i odruchowo rzuciłam czystą poszewkę na obiektyw kamerki. Odwróciłam się, żeby się upewnić, że na pewno leży na urządzeniu. Jakoś mi się nie widziało, żeby Bóg raczy wiedzieć kto oglądał jak beczę po kątach.

Sięgnąłem po miniaturową płytę. Obróciłam ją w palcach i przyjrzałam się opisowi tym samym niebieskim atramentem.

„Przekaż to Chuckowi, będzie wiedzieć co z tym zrobić.”

-Lizzy? - elektronicznie zniekształcony głos Ciotki Diane wytrącił mnie z zamyślenia. Trzymałam w rękach trzecią kopertę w której był jakiś niewielki przedmiot.

Odwróciłam się, spoglądając na ekran ledowego telewizora.

-To cioci sprawka? - zapytałam, unosząc ją pustą paczuszkę. - To Ciocia dostarczyła do sklepu, prawda? To przez Ciocią to trafiło do sklepu.

Mówiłam powoli, jakbym nie była do końca pewna, tego, co mam powiedzieć. Ciocia patrzyła na mnie zatroskanym, współczującym spojrzeniem.

-Stephen prosił mnie, żebym przekazała Ci to dopiero jak ukończysz osiemnaście lat, ale stwierdziłam, że lepiej zrobić to już teraz.

-Nie mogła mi Ciocia tego dać osobiście? - zapytałam, zanim zdążyłam się zastanowić.

-Zażądałabyś wyjaśnień. - zauważyła. I miała rację. - Najpierw musiałabyś obejrzeć zawartość. A gdybym dała Ci to do ręki, nie otworzyłabyś przesyłki, nie żądając wyjaśnień.

~***~

Kilka dni później wszystko wróciło do normy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Zero misji, chwilowo same przesłuchania i przygotowania do procesów.

Kiedy zbiegłam na dół, śniadanie było już gotowe. Byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam przy stole Kendalla i Logana. Zamrugałam, sięgając po dzbanek grzanego mleka i paczkę dietetycznych musli. Podeszłam do stołu i wsypałam trochę do swojej miski.

-Coś się stało? - zapytałam, siadając naprzeciwko Kendalla i całując go na powitanie. - Nie codziennie wpadacie na śniadanie.

-Musze przeprosić Julie'ego. - powiedział Logan, opierając się nad swoim talerzem tostów. - Za wczoraj. Chyba trochę przegiąłem.

-A ja go wspieram. - wtrącił Kendall. - A właściwie pilnuję, żeby się nie wycofał.

-Julie jak codziennie okupuje łazienkę na górze, znasz drogę.

Uśmiechnęłam się do niego niewinnie i pochyliłam się nad swoją miską płatków. Zapowiadał się zwykły dzień. Dzień potańcówki. W szkole zaroi się od uczniów z sukienkami w pokrowcach. I jeszcze Jessie... Carlos oczywiście znał tylko nieistotne detale, ale wiedział o jednym: Jessie trzyma z tymi dobrymi.

-Wszystko gra? - zapytała Sarah, siadając naprzeciwko. - Przez chwilę miałaś nieobecne spojrzenie.

-Po prostu się zamyśliłam. - powiedziałam wprost. - Nie przejmuj się.

Spojrzałam na Chucka, który otwierał chlebak i włożył świeże kawałki do tostera.

-Wiesz już co jest na płytce od taty? - zapytałam go wprost.

-Powiem, jak już zgadnę hasło. - odpowiedział.

Wzruszyłam ramionami, zalewając płatki mlekiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin