Podboj - Simon Scarrow.rtf

(4739 KB) Pobierz
Podb?j

              SIMON SCARROW

             
 

                  Zanim poświęcił się pisarstwu, pracował jako nauczyciel i przez jakiś czas organizował wycieczki dla młodzieży do rozsianych po Wielkiej Brytanii zabytków z czasów rzymskich oraz muzeów. Jako miłośnik książek Forestera, Cornwella i O’Briana postanowił zacząć pisać to, co sam najchętniej czytał - trzymające w napięciu militarystyczne thrillery rozgrywające się na przestrzeni pierwszego wieku naszej ery. Międzynarodowy rozgłos przyniósł mu cykl rzymski, przetłumaczony na kilkanaście języków, oraz tetralogía powstała na kanwie życiorysów Wellingtona i Napoleona: Young Bloods (2006), The Generáis (2007), Tire and Sword (2009), The Fields of Death(2010).

                  Simon Scarrow mieszka wraz z rodziną w Norfolku.

             
 

              Wszyscy zachwycali się filmowym ..Gladiatorem", ale historia Katona wcale mu nie ustępuje, a ponadto oferuje spiski i intrygi dodające lekturze smaczku.

              „Northern Echo"

             
 

              Absorbująca fabuła - niekończące się potyczki, polityczne knowania, podstępy... ale także honor, bohaterstwo i miłość.

                  Elizabeth Chadwick

 



 

 

 

SIMON SCARROW

 

 

             
 

             
 

             
 

ORŁY IMPERIUM
 
 

PODBÓJ

 

 

             
 

             
 

Przełożył z angielskiego Robert J. Szmidt
 
 
Tytuł oryginału The Eagle’s Conquest
 
 

 


             
 

             
 

             
 

                  Z wyrazami najgłębszej miłości dla Carolyn,

              dzięki której mogłem napisać tę książkę

 


STRUKTURA RZYMSKIEGO LEGIONU
 
 

             
 

 

                  W II Legionie — podobnie jak we wszystkich innych w tym czasie — służyło około pięciu i pół tysiąca ludzi. Centurią, podstawową jednostką taktyczną liczącą osiemdziesięciu żołnierzy, dowodził podoficer zwany centurionem (centurio), jego zastępcą był option. Centuria dzieliła się na ośmioosobowe drużyny — każda zajmowała jedno pomieszczenie w koszarach albo jeden namiot podczas kampanii. Sześć centurii tworzyło kohortę, a dziesięć kohort legion, z tym że stan osobowy pierwszej kohorty był dwukrotnie większy niż pozostałych. Każdemu legionowi towarzyszyła jazda składająca się ze stu dwudziestu ludzi podzielonych na cztery szwadrony. Pełnili oni rolę kurierów i zwiadowców.

                  Hierarchia wojskowa przedstawiała się następująco:

                  Legionem dowodził legat (legatus legionis). Mógł nim zostać jedynie przedstawiciel arystokracji. Zazwyczaj był to człowiek trzydziestokilkuletni. Pełnił swą funkcję nie dłużej niż pięć lat — w tym czasie starał się odnieść znaczące sukcesy militarne, które stanowiłyby solidne podwaliny pod przyszłą karierę polityczną.

                  Prefektem obozu (praefectus castorium) zostawał zwykle jeden z doświadczonych legionistów, wcześniej będący dowódcą pierwszej kohorty legionu. Awans był ukoronowaniem kariery zwykłego zawodowego żołnierza. Na barkach prefekta spoczywało dowodzenie legionem podczas nieobecności albo niedyspozycji legata. Człowiek mianowany na to stanowisko musiał mieć ogromne doświadczenie i cechować się bezwzględną uczciwością.

                  Starszych oficerów legionu nazywano trybunami wojskowymi (tribuni militi). Zazwyczaj byli to ludzie dwudziestokilkuletni, dopiero rozpoczynający służbę w szeregach armii — zdobywali oni doświadczenie potrzebne do objęcia niższych stanowisk w administracji cywilnej. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja starszego trybuna (tribunus laticlavius) — w przyszłości miał on objąć ważny urząd państwowy lub dowodzić własnym legionem.

                  Trzon legionu stanowiło sześćdziesięciu niezwykle zdyscyplinowanych i znakomicie wyszkolonych centurionów (setników). Do tego stopnia awansowano wybranych żołnierzy, którzy wykazali się talentami organizacyjnymi i wielką odwagą na polu walki. W szeregach dowódców tej rangi śmiertelność była najwyższa. Pierwszą centurią pierwszej kohorty dowodził najstarszy i najbardziej doświadczony centurion (primus pilus). Ten najczęściej odznaczany żołnierz cieszył się wielkim szacunkiem przełożonych i podwładnych.

                  Na czele szwadronu jazdy (ala) stał dekurion (decuńo) — miał on szansę na stopień dowódcy jazdy \'7bmagister eąuitum).

                  Option, zastępca centuriona, odpowiadał za sprawy administracyjne i wykonywał niektóre obowiązki dowódcy. Zwykle awansował dopiero wtedy, gdy ginął jego przełożony.

                  Prości legioniści zaciągali się do wojska na dwadzieścia pięć lat. Teoretycznie w armii mogli służyć jedynie obywatele Rzymu, ale wstępowali do niej także mieszkańcy podbitych ziem — podpisując kontrakt, otrzymywali rzymskie obywatelstwo.

                  Na samym dole hierarchii wojskowej znajdowali się żołnierze kohort pomocniczych rekrutowani zazwyczaj w najodleglejszych prowincjach Rzymu. Walczyli w szeregach jazdy i lekkiej piechoty, a także wykonywali wszelkiego typu prace specjalistyczne. Obywatelstwo rzymskie dostawali dopiero po dwudziestu pięciu latach służby.

 


Rzymska inwazja na Brytanię w 43 roku.

 

 

              Trasa przemarszu armii rzymskiej i miejsca głównych bitew

 

             
 

 


ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

 


             
 

                    Ja bym tam nie stawiał na tego patykowatego drągala — mruknął centurion Macro.

                    Dlaczego, panie?

                    Spójrz tylko na niego, Katonie! Ten człowiek to sama skóra i kości. Nie da rady komuś takiemu. — Macro wskazał na drugi kraniec prowizorycznej areny, gdzie masywnemu, ale krępemu jeńcowi wręczano właśnie tarczę i krótki miecz. Człowiek ten przyjął broń z wyraźną niechęcią, łypiąc spode łba na przeciwnika. Katon obejrzał się raz jeszcze na rozebranego do skórzanej przepaski biodrowej wysokiego, patykowatego Bryta. Jeden z legionistów oddelegowanych do obsługi areny rzucił mu właśnie trójząb. Chudzielec najpierw ostrożnie wyważył broń, potem ułożył dłonie na drzewcu tak, by mieć jak najlepszy chwyt. Wyglądał na człowieka, który wie, jak obracać takim przedmiotem.

                    A ja postawię na tego wysokiego — oświadczył butnie Katon.

                  Macro obrócił się błyskawicznie.

                    Czyś ty rozum postradał? Spójrz tylko na niego.

                    Spojrzałem, panie. I chcę poprzeć mój osąd monetami.

                    Twój osąd? — Centurion aż uniósł brwi ze zdziwienia. Katon dołączył do legionu na początku minionej zimy, przybywając prosto z cesarskiego dworu w Rzymie. Nie spędził w wojsku nawet roku, a wydaje osądy, jakby był starym wiarusem. — A rób, co tam sobie chcesz.

                  Macro usiadł wygodniej, czekając na rozpoczęcie walki. To był ostatni punkt igrzysk zorganizowanych przez legata Wespazjana w niewielkiej dolince znajdującej się pośrodku tymczasowego obozowiska II Legionu. Jutro cztery legiony i wspierające je jednostki ruszą dalej pod wodzą Plaucjusza, którego największą ambicją było zajęcie Camulodunum, zanim nastanie jesień. Jeśli stolica wroga upadnie, sojusz klanów zjednoczonych przez Karatakusa z plemienia Katuwellaunów zostanie ostatecznie rozbity. Czterdzieści tysięcy ludzi pod wodzą Plaucjusza — tylu tylko boski Klaudiusz raczył wysłać na podbój zamglonych wysp leżących u wybrzeży Galii. Każdy żołnierz tej armii zdawał sobie sprawę, że otaczający go Brytowie mają ogromną przewagę liczebną. Tyle tylko że wrogowie byli na razie mocno rozproszeni. Jeśli Rzymianie zdołają uderzyć w samo serce sojuszu klanów, zanim te zgromadzą wystarczające siły, ostateczne zwycięstwo może się znaleźć w zasięgu ręki. Dlatego wszyscy pragnęli iść jak najszybciej naprzód, chociaż trudno by znaleźć choć jednego niezadowolonego z tego, że otrzymali cały dzień na odpoczynek i rozrywkę, jakiej dostarczało im oglądanie walk.

                  Na arenę trafiło dwudziestu uzbrojonych w najrozmaitszą broń Brytów. Żeby było ciekawiej, przeciwników dobierano, ciągnąc losy z hełmu. Z tej też przyczyny kilka starć miało naprawdę nieoczekiwany przebieg i dostarczyło oglądającym wiele dodatkowej zabawy. Ostatnia walka także zapowiadała się smakowicie.

                  Chorąży legionu, pełniący dziś rolę mistrza ceremonii, wszedł żwawym krokiem na środek areny, wymachując rękami, aby uciszyć tłum. Jego pomocnicy rozbiegli się, chcąc przyjąć ostatnie zakłady, a Katon zajął miejsce obok swojego centuriona. Przebicie wynosiło pięć do jednego. Nie było zbyt wielkie, ale option postawił cały miesięczny żołd, więc przy wygranej chudzielca miał szansę na zarobienie sporej sumki. Macro postawił na jego przeciwnika, przysadzistego mężczyznę z tarczą i krótkim mieczem. Tyle że znacznie mniejszą kwotę i przy znacznie gorszej przebitce. Zbyt dużo graczy przewidywało wygraną tego właśnie wojownika.

                    Cisza! Zamknijcie się wreszcie! — zawołał chorąży. Mimo świątecznej atmosfery zgromadzeni na trybunach legioniści zareagowali zgodnie z wpajaną im dyscypliną. W jednej chwili niemal dwa tysiące wrzeszczących i gestykulujących żołnierzy powściągnęło języki i usiadło, by walka mogła się w końcu rozpocząć. — Ostatnie starcie! Po mojej prawicy stoi mirmillo, doskonale zbudowany i wyszkolony wojownik. Tak przynajmniej sam o sobie mówił.

                  Trybuny zadrżały od drwin. Skoro ten Bryt jest tak dobry, co robi teraz tutaj, na arenie, walcząc o życie jako niewolnik legionu? Przysadzisty Bryt uśmiechnął się pogardliwie w stronę audytorium i uniósł nagle obie ręce w górę, wydając z krtani wyzywający okrzyk bojowy. Legioniści odpowiedzieli mu kolejnymi szyderstwami.

                  Chorąży pozwolił im na chwilę zabawy, zanim ponownie nakazał ciszę.

                    Po mojej lewej sieciarz. Twierdzi, że był kimś w rodzaju przybocznego jednego z tutejszych wodzów. Wojownik raczej z przypadku niż z zawodu, zatem walka powinna być ładna i szybka, ale zanim się zacznie, przypominam wam, sucze pomioty, że zaraz po sygnale oznajmiającym południe wracamy do rutynowego rozkładu obowiązków. — Jęki z trybun były zbyt głośne, by mógł potraktować je z powagą. Chorąży skwitował więc reakcję żołnierzy szerokim uśmiechem. — Zatem zaczynamy. Zawodnicy... na pozycje!

                  Po tych słowach wycofał się ze środka trawiastego zagłębienia naznaczonego plamami szkarłatu w miejscach, gdzie padli wałczący wcześniej wojownicy. Obaj Brytowie zostali doprowadzeni do dwóch niewielkich kręgów oczyszczonych do gołej ziemi i stanęli naprzeciw siebie. Krępy mirmillo uniósł miecz i tarczę, przykucając jednocześnie. Chudzielec wręcz przeciwnie, nie dość, że wciąż trzymał trójząb w pionie, to jeszcze zdawał się o niego wspierać. Na jego pociągłej twarzy nie było widać żadnych emocji. Stojący obok legionista kopnął go, nakazując przyjęcie właściwej postawy. Tyczkowaty Bryt poleciał do przodu, uderzając golenią o drzewce broni. Na jego twarzy pojawił się grymas bólu.

                    Mam nadzieję, że nie postawiłeś na niego zbyt wiele — mruknął Macro.

                  Katon nie odpowiedział. Co ten sieciarz wyrabia? I gdzie się podziała jego niedawna pewność? Wyglądał przecież na spokojnego, jakby cały ranek przyglądał się zwykłej musztrze, a nie walkom na śmierć i życie. Miejmy nadzieję, że to tylko poza.

                    Zaczynajcie! — zawołał chorąży.

                  Mirmillo zawył i rzucił się na stojącego w odległości piętnastu kroków przeciwnika. Sieciarz natychmiast obniżył broń na wysokość szyi krępego przeciwnika i pchnął ją raptownie do przodu. Okrzyk mirmillona urwał się nagle, gdy wojownik przykucnął, aby odtrącić trójząb na bok i zadać ostatni cios z doskoku. Ale odpowiedź na ten atak była dobrze przemyślana. Chudy Bryt nie starał się zatrzymać broni, pozwolił jej zatoczyć półokrąg i trafił nasadą drzewca w głowę atakującego. Ten ogłuszony momentalnie przypadł do ziemi. Sieciarz w tym czasie uniósł broń, aby zakończyć walkę.

                  Katon się uśmiechnął.

                    Wstawaj, leniwy bękarcie! — wrzasnął Macro, przykładając obie dłonie do ust.

                  Trójząb już pikował w kierunku leżącego mężczyzny, lecz szybki ruch miecza w ostatniej chwili odsunął ostre zakończenia zębów od jego szyi. Nie na tyle daleko jednak, by broń nie zakosztowała krwi. Na ramieniu mirmillona pojawiło się płytkie nacięcie. Ci, którzy postawili na chudego, jęknęli zawiedzeni, gdy przysadzisty zawodnik z mieczem w dłoni przetoczył się na bok, a potem wstał. Dyszał ciężko, oczy miał szeroko otwarte, niedawna arogancja zniknęła jak zdmuchnięty płomień świecy — już zrozumiał, jak bardzo dał się zwieść. Jego przeciwnik wyszarpnął trójząb z ziemi i przykucnął. Twarz wykrzywił mu groźny grymas. Skończyło się udawanie, czas na pokaz siły i umiejętności.

                    Rusz się! — wrzeszczał Macro. — Wypruj gnojowi flaki!

                  Katon siedział w milczeniu, zaciskając mocno pięści, zbyt zakłopotany, by przyłączyć się do tych krzyków, choć pragnął, i to naprawdę mocno — mimo iż nienawidził tego typu rozrywek — aby właśnie jego człowiek był dzisiaj górą.

                  Mirmillo zrobił szybki unik, sprawdzając szybkość reakcji przeciwnika. Chyba chciał się przekonać, czy p...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin