3. Katastrofa której nie było[100728].docx

(39 KB) Pobierz

+++

Katastrofa, której nie było.

Smoleńsk 10 kwietnia 2010.

 

 

 

W 10 kwietnia 2010, w Smoleńsku nie było żadnej katastrofy samolotu TU-154M 101 z

prezydentem Lechem Kaczyńskim oraz cala tzw „delegacja katyńska” na pokładzie. Załoga samolotu, prezydent, osoby towarzyszące, w sumie – umownie – 96 osób zostało zamordowane lub zaginęły w Polsce, a nie w Rosji.

Był to krwawy zamach stanu z ofiarami osób całkowicie postronnych.

 

„Katastrofa smoleńska” była jedynie aranżacją medialną, mającą na celu wykluczenie śledztwa  z terenu Polski i urządzenie jakiejś farsy w Rosji. To celem ukrycia tego faktu - zamachu stanu z użyciem siły i masowym skutkiem śmiertelnym postronnych osób.

 

„Katastrofa smoleńska” była jedynie manipulacją „okrągłego stołu” - nowym rozdaniem stołków. Jak za komuny lub później dopuszczano się skrytobójstw mających na celu właściwe uformowanie  zestawu  osobowego strony opozycji, która w składzie odpowiednich person miała układać się z bandziorami, tak teraz należało dokonać gruntowniejszej korekty tego składu. I tak się stało.

 

Nowością są tylko dwa nowe elementy tej techniki okrągłostołowej: podłączenie do gry Rosji  i masowość zabójstw. Rosja jest wyeksponowana w tym zamachu, a nie jest świadectwo jej siły lub roli głównej ale słabości i głupoty. ZSRR nie dał się wmieszać bandycie Jaruzelskiemu w krwawe jatki w Polsce – bo ZSRR był bardziej odpowiedzialny i ludzki niż dzisiejsza Rosja, która jest słaba i chodzi na smyczy „ okreslonych sił na Zachodzie”.

 

Obrazy medialne oraz ogólny charakter informacji nt. rzekomego zdarzenia , którego nie było,

zdołały swą olbrzymią nawałą informacji zagłuszyć racjonalne spojrzenie na wypadki związane

katastrofą. Do nawały gigantycznego zagłuszania włączono „tydzień żałoby” , gdzie w  akompaniamencie ustawicznie nadawanego neurotycznego fragmentu muzyki maglowano w koło

fakty będące relacjami z relacji. W trakcie tego zacierano fakty niewygodne,  a podrzucano sfabrykowane. Prezydenta przywieziono w zalutowanej trumnie. Pochowano go bez sekcji zwłok w Polsce i identyfikacji ze strony uprawnionych przedstawicieli władzy państwowej. Aby i to kolejne przestępstwo zamaskować, ustalono pochówek na Wawelu, który swymi kontrowersjami w kolejny już raz  odwrócił uwagę od istoty  problemu.

 

Powiedzmy dobitnie raz jeszcze, tam w „katastrofie smoleńskiej” żadnych faktów „lotniczych” nie ma. Nie ma dowodów na to, że samolot leciał i rozbił się w lesie koło lotniska w Smoleńsku. Tam nie było katastrofy nie było też i zabitych w tej katastrofie.

Należy zauważyć bardzo proste i podstawowe  fakty:

 

1.Nie ma ani jednego dowodu na to, że wypadek miał miejsce w rzeczywistości.

 

2.Nie ma ani jednego dowodu na to, że ktokolwiek z 96 ofiar rzekomej katastrofy opuścił  

   terytorium Polski żywy.

 

Ad1.

 

1.10      Lotu samolotu Tu-154M 101,  na terytorium Rosji,  nikt nie widział.

1.11      Próby podejścia do lądowania Tu-154M 101, w Smoleńsku, nikt nie widział

            (Wiśniewski nie mówił prawdy twierdząc, że widział samolot, który lądował

            i natychmiast potem rozbił się – a był to samolot z polska szachownica. Takie

            spostrzeżenie w warunkach tam opisywanych nie jest możliwe).

1.12      Momentu rozbijania się samolotu, którego fragmenty wraku widzieliśmy, nikt nie 

            widział.

1.13      Na miejscu położenia wraku – krótko po wybuchu, który opisał Wiśniewski - 

            nikogo żywego lub martwego nikt nie widział .

1.14      Czarna skrzynka nie została zabezpieczona w jej oryginale na miejscu rzekomej 

            katastrofy i jako taka nie stanowi dowodu w sprawie.

1.15      Odstępując tu od chronologii wydarzeń podajmy; startu samolotu TU-154M 101

            z lotniska w Warszawie nikt nie widział.

            Podkreślmy tu dwa dodatkowe zagadnienia.

             - Nie jest znana godzina odlotu samolotu TU-154M 101 z  lotniska na Okęciu.

             - Fakt startu samolotu z lotniska w Warszawie nie może być dowodem na, że 

            samolot ten opuścił terytorium Polski jako sprawny statek powietrzy (aerodyna). 

            Rozróżniamy tu oczywiście sprawnie lecący samolot, od wraku tego samolotu 

            transportowanego w częściach.

1.16      Ślady zniszczeń  środowiska – rzekomego miejsca katastrofy -  sugerują wręcz 

            eksplozję wielu ładunków wybuchowych, które w ten sposób utworzyły pas               

            zniszczenia lasu – wzdłuż rzekomego tragicznego przebiegu lądowania -  wlotu 

            samolot w las. Śladów tych nie mógł dokonać spadający samolot.

                  Zniszczenia podłoża  ściółki w lesie, a pokazane na pierwszych ujęciach filmu

                  Wiśniewskiego  świadczą właśnie o tym. Odsłaniają one  błąd w inscenizacji.

                  Film Koli wykazuje zaś odwrotność, że tamta druga część lasu (wrak podwozia)         

                   jest nienaruszona, czym dobitnie  świadczy o podrzuceniu tam skrzydeł i  

                  podwozia głównego. Gdyby bowiem fragmenty te odpadły od  rozbitego 

                  samolotu to ślizgając się po podłożu zniszczyłyby to podłoże – tak właśnie jak 

                  na na filmie Wiśniewskiego. Też widać tu  błąd w inscenizacji.

                  Samolot miał rzekomo nadlecieć od strony kamery Wiśniewskiego a spaść po 

             ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin