nd201204_nm.pdf

(1223 KB) Pobierz
Spotkałam Pawła
drogi do świętości
5
Bryk z miłości
jak rozpoznać?
6-7
Na święto dziennikarzy
słowo Naczelnego
nr
4 (43)
22 stycznia 2012
niedziela
h
yc
8
ł od
m
(34) 369 43 70
facebook.com/NiedzielaMlodych
2–3
www.mlodzi.niedziela.pl
mAgDALENA NIEbuDEk/ NIEDZIELA
„Oto ja, żywy dowód na istnie-
nie Boga. Stoję przed tobą i prze-
konuję: Byłem umierający, a Bóg
mnie ocalił. Inaczej…
Zapalił się w mojej głowie
wszystkie światła”
A Ty? JAk JesT z Tobą?
Wierzysz czy Tylko udAJesz?
NIEDZIELA NR 4 • 22 stycZNIA 2012
@
mlodzi@niedziela.pl
1
temat numeru
Piorun
Obserwator:
Wiecie, że w oko-
pach nie ma ateistów? Jak człowiek
poczuje na karku powiew wieczno-
ści, to największy sceptyk zadaje
sobie pytanie: a jeśli? Świetne pyta-
nie na początek.
Nawrócony 1:
Żeby się nawrócić,
najpierw trzeba odejść, powiedzieć
Bogu „nie jestem zainteresowa-
ny” albo zobojętnieć. Obojętnych
jest najwięcej. Leniwych chrześci-
jan popularnie nazywanych u nas
„niepraktykującymi”. Brzydziłem
się nimi, uważałem za hipokrytów.
To przez nich odszedłem z Kościoła
w wieku lat 17.
Nawrócony 2:
Dawniej mówiłem:
Jestem wolny od kwestii religijnych.
Wierzę natomiast w człowieka, tłu-
maczyłem, żeby ludzie nie mieli
mnie za duchową mieliznę. Wierzę
w ciężką pracę, w miłość i muzykę.
Moim bogiem jest rodzina, ludzie,
których kocham, dla których jestem
w stanie poświęcić wiele. Realizu-
ję się w pracy. Nie zaprzeczam, że
kariera to dla mnie trampolina
do lepszego życia. Nie potrzebu-
ję żadnych dodatkowych emocji.
Myliłem się.
Nawrócony 3:
Jestem człowie-
kiem z odzysku. Z odzysku Pana
Boga. Nawrócony syn marnotrawny.
Nie potrafię wytłumaczyć wam, co
się stało. Wydaje mi się, że wiara
jest jak bicie serca. Niezależna od
nas? Wystarczy ciut uwierzyć i resz-
tę zostawić Panu Bogu…
Obserwator:
W moim zawo-
dzie wiele się widzi, jeszcze wię-
cej słyszy. Ludzie opowiadają
dziennikarzowi niezwykłe rzeczy.
A ja potrafię słuchać. Z tymi, którzy
uwierzyli od nowa, moim zdaniem,
świat ma pewien kłopot – oni nie
potrafią milczeć. Muszą, po prostu
muszą o tym gadać. Są ich dwa
rodzaje. Pierwsi to ci, co odna-
czy
Rozmowa trzech nawróconych i obserwatora
leźli Boga na skutek cudu. Wywinęli
się śmierci na przykład, wyszli cało
z koszmarnego karambolu albo ktoś
bliski był w niebezpieczeństwie,
a oni wezwali imienia Boga i ten
ktoś ocalał. Słowem – stało się coś,
czego racjonalne główki nie umiały
wytłumaczyć. A wtedy nic nie jest
już takie jak kiedyś. Kosmos odwra-
ca się do nas słońcem, rzec można.
Świadomość, że dostało się newsa
z samej góry, odmienia na zawsze.
Bohaterem jednego z moich tekstów
był Artur – młody, przystojny, ener-
giczny – typ menagera. Ani Panem
Bogiem, ani Kościołem nie zawracał
sobie głowy. Dopadł go nowotwór,
strasznie agresywny. Zero szans.
W jedną noc, która wywróciła mu
świat do góry nogami, ozdrowiał.
Modliła się o niego rodzina, przyja-
ciele, zakony, zamawiano Msze św.
Dla niego było to jakieś nic, ostat-
nia deska ratunku dla najbliższych.
Do tamtej nocy. Teraz uważa, że
tylko opowiadając swój przypadek,
może spłacić zaciągnięty dług. „Oto
ja, żywy dowód na istnienie Boga
– zdaje się wołać. – Stoję przed tobą,
człowieku, i przekonuję: Byłem
umierający, a Bóg mnie ocalił. Ina-
czej – oddał mnie życiu odnowio-
nego. Zapaliły się w mojej głowie
wszystkie światła”. Pięknie mówi,
bardzo szczerze. Myślę, że wielu
niedowiarków zadawało sobie to
podstawowe pytanie: a jeśli?
Tych drugich nawróconych jest
chyba więcej. Z nimi rzecz jest bar-
dziej skomplikowana. Życie jest,
jakie jest, wiadomo, więc częściej
zdarza się, że odnajdowanie drogi
do Boga musi potrwać, bo się
plączemy, gmatwamy w kiepskie
układy, upadamy i nie mamy sił
wstać…
Nawrócony 3:
Ludzie myślą, że
nawrócenie jest jak uderzenie pioru-
na, jak olśnienie, jakby nagle krew
z całego ciała spłynęła ci do mózgu.
Coś jak u św. Pawła pod Damasz-
2
nieDzieLa nr 4 • 22 stycznia 2012
kAPuśNIAcZEk?
kiem w chwili, gdy świat rozsypał
mu się w drobny mak. No więc,
u mnie tak nie było. Zero fajerwer-
ków, żadnych ponadzmysłowych
doznań. Kilku ludzi ze wspólnoty
przyznało, że u nich też bez sensa-
cji. Raczej proces. Powolny, czasem
rozłożony na lata. Wiara jest jak
drobniutki deszcz, niemal kapuś-
niaczek – idziesz, idziesz i nawet
nie wiesz, że przemokłeś do dna
samego siebie – tak bym powie-
dział...
Nawrócony 1:
Wyrosłem w ro-
dzinie, która co niedzielę chodziła
do kościoła i niewiele poza tym.
Obrzędy, zwyczaje, sianko pod
obrus i stój prosto, jak przyjdzie
ksiądz po kolędzie! Kościół, religia,
modlitwa – to nie dla mnie. Całe
lata tak myślałem. Więc posłuchaj
mnie, człowieku. Ty, który sądzisz,
że Boga nie potrzebujesz! Któregoś
dnia znalazłem w kieszeni starej
kurtki obrazek z Jezusem Miło-
siernym, nie wiem, kto mi go tam
włożył, pewnie żona. Przeczytałem
tekst na odwrocie i możecie wie-
rzyć lub nie, ale w drodze do pracy
odmówiłem całą Koronkę. Z czystej
ciekawości, żeby zobaczyć, co ludzie
widzą w modlitwie…
Dla kogoś, kto po I Komunii św.
przestał regularnie chodzić do koś-
cioła, pójście na Mszę św., jak nie
pamiętasz, co odpowiedzieć i kiedy
klęknąć, nie znasz modlitw, nie bar-
dzo wiesz, co się dzieje przy ołtarzu
– to jak samotny rejs bez zawijania
do portu. Ciągnęło mnie. Myślę, że
przez tę Koronkę… Zacząłem, wra-
cając z pracy, zachodzić do kościoła.
Kilka minut w samotności i ciszy.
Jak ja lubiłem tak sobie posiedzieć.
Kiedyś znalazłem na ławce stary
modlitewnik. Potem przeczytałem
Biblię. Gdy powiedziałem żonie, że
chcę się wyspowiadać, popatrzyła
na mnie jak na wariata. Po 30 latach
klęknąłem przy konfesjonale, a gdy
wstałem – wszechogarniające uczu-
cie ulgi i radości!
Nawrócony 2:
Życie mnie nieźle
kopało, bywałem częściej na dnie niż
na fali. Ale nawet wtedy nie przy-
szło mi do głowy, żeby chociaż
„Ojcze nasz” odmówić... Nie
wiem czemu, tak się po prostu
działo. Nie miałem potrzeby
szukania w życiu głębi, jakie-
goś sensu. Za to moja dziewczy-
na, a potem żona, jak najbardziej.
Ładne dziewczyny to naprawdę
ogromna siła agitacyjna. Może od
niej się zaczęło? Może była tym
pierwszym ziarnem rzuconym na
jałową ziemię, czyli mnie. Łaziłem
za nią wszędzie. Jak szła do kościo-
ła, to ja za nią… Podobno Pan Bóg
działa przez ludzi. Do mnie musiał
posłać tych ludzi sporo, naprawdę
sporo, nim przejrzałem na oczy...
Obserwator:
Zapamiętałem
historię Mateusza, który wybrał się
na – uwaga – wycieczkę do Izra-
ela, a wrócił z… pielgrzymki do
Ziemi Świętej. Pojmujecie różnicę.
W głowie zostało mu jedno ujęcie
– półmrok Bazyliki Grobu Pańskie-
go, zapach kadzidła, śpiew, szepty
modlitw. Przed Grobem, jak zawsze
zwarty tłum. Nie miał zamiaru się
pchać, z szacunku odstępował ten
przywilej wierzącym. Nagle – tuż
przed nim – zrobiło się wąskie przej-
ście. I Mateusz wszedł w nie, i brnął
w ciasnym szpalerze spoconych ciał
ku niskiemu wejściu. Jakby wiedzio-
ny… Tak to potem opowiadał –
wiedziony. Miał od lat wygodną
teorię, że Boga nie ma. A w tam-
tym surowym, małym wnętrzu,
wypełnionym światłem niepodob-
nym do niczego, co znał wcześniej –
wymiękł… Stracił tę pewność. Gdy
go poznałem, uczestniczył w reko-
lekcjach u dominikanów…
Nawrócony 3:
I tak to jest
z nawróceniami – nie wiadomo
kiedy i jak oraz kto… Ale one ciągle
się dzieją. Nieustannie. I pięknie
ludziom odmieniają życie…
Katarzyna Woynarowska
NIEDZIELA NR 4 • 22 stycZNIA 2012
mN
3
z Bożej perspektywy
iblia powstawała na prze-
często można usłyszeć opinie,
«Nieznajomość Pisma Świętego
strzeni ponad tysiąca lat.
że przesłanie Pisma Świętego
to nieznajomość chrystusa».
Przez ten czas przesłanie
Dlatego ważne jest, aby każdy
jest w naszych czasach
Boga do człowieka nabrało kon-
chrześcijanin żył w styczności
nieaktualne.
kretnych kształtów w postaci
i osobistym dialogu ze słowem
to nieprawda.
kilkudziesięciu ksiąg obecne-
Bożym, danym nam w Piśmie
go starego testamentu i 27
Dla wierzącego Biblia
Świętym. ten nasz dialog z nim
musi mieć zawsze dwa wymiary:
Nowego testamentu. Właśnie
jest zawsze fundamentem,
ten ostatni do końca ukazu-
na którym buduje on
z jednej strony musi być dialo-
je pełnię objawienia się Pana
giem rzeczywiście osobistym,
relację ze stwórcą, mającą
Boga ludziom. Jest ona obecna
ponieważ Bóg przemawia do
prowadzić do świętości.
szczególnie w Ewangelii opo-
każdego z nas przez Pismo Świę-
Biblia jest słowem Pana Boga –
te i ma przesłanie do każdego.
wiadającej o Jezusie z Nazare-
Musimy czytać Pismo Święte nie
tu, prawdziwym Bożym synu
Jego listem do człowieka
i Zbawcy ludzkości. Właśnie
jako słowo przeszłości, ale jako
chrystus ukazuje nam Boga takim, jaki On rzeczy- słowo Boże, które skierowane jest także do nas,
wiście jest – miłosiernym Panem, który pragnie i starać się zrozumieć, co Pan chce nam powiedzieć.
każdego z nas obdarować życiem wiecznym, czyli Żeby jednak nie popaść w indywidualizm, musimy
nas zbawić. Innymi słowy, obdarować nas swoją pamiętać, że słowo Boże dane jest nam właśnie
świętością. Bóg bowiem jest święty.
po to, by budować komunię, by jednoczyć nas
Biblię zasadniczo spisano w trzech językach: hebraj- w prawdzie w naszym marszu do Boga. A zatem, choć
skim, greckim i aramejskim. Dziś Pismo Święte jest jest ono zawsze słowem osobistym, jest też sło-
najbardziej poczytną lekturą i zostało przetłuma- wem, które buduje wspólnotę, które buduje Kościół.
czone w całości lub we fragmentach na ponad Dlatego musimy czytać je we wspólnocie z żywym
2,5 tys. języków (istnieje ich ok. 6,5 tys.). Jednym zaś Kościołem. Najlepszym miejscem czytania i słucha-
z pierwszych jego tłumaczy był św. Hieronim (ok. nia słowa Bożego jest liturgia, w której, celebrując
345 – ok. 420). ten pasjonat Biblii przełożył ją na słowo i uobecniając w sakramencie ciało chrystusa,
łacinę (jest to tzw. Wulgata, co oznacza„powszechnie aktualizujemy słowo w naszym życiu i sprawiamy,
przyjmowane”). Przez stulecia był to oficjalny tekst że jest obecne wśród nas. Nie powinniśmy nigdy
Pisma Świętego Kościoła katolickiego. Dla św. Hie- zapominać, że słowo Boże przekracza granice czasu.
ronima słowo Boże stało się drogą do osiągnięcia Ludzkie opinie przychodzą i odchodzą. to, co jest dzi-
świętości. Przez ciągły kontakt ze świętymi tekstami siaj najnowocześniejsze, jutro będzie przebrzmiałe.
ów miotany różnymi emocjami człowiek sam stał się słowo Boże natomiast jest słowem życia wiecznego,
święty. Każdy z nas może taki być. Każdy. Wystarczy zawiera w sobie wieczność, to, co jest zawsze ważne.
tylko czerpać ze źródła świętości, jakim jest Biblia. Niosąc w sobie słowo Boże, niesiemy więc w sobie
„czego my możemy nauczyć się od św. Hieronima? wieczność, życie wieczne” (fragment katechezy
Wydaje mi się, że przede wszystkim tego, by kochać Benedykta XVI z 7 listopada 2007 r.).
Ks. Jacek Molka
słowo Boże w Piśmie Świętym. Powiada św. Hieronim:
tu twoja świętość
B
4
NIEDZIELA NR 4 • 22 stycZNIA 2012
BOŻENA sZtAJNER/ NIEDZIELA
drogi do świętości
Spotkałam Pawła
owiedział, że miłość jest łaskawa, cierpliwa.
Że nie unosi się gniewem i nie pamięta złego.
Wtedy nie uwierzyłam. Co może wiedzieć święty
– wyróżniony, wybrany? Z jasnym obliczem Boga
przed oczami? Choćby i św. Paweł. Spróbowałby
pożyć trochę w naszych czasach…
Te oczy nie patrzyły na mnie, tylko jakoś tak dziw-
nie były skierowane w dół. Jednocześnie sprawiały
wrażenie szeroko otwartych i spoglądających na
coś ważnego. Nawet nie z za-
ciekawieniem, uśmiechem czy
smutkiem; tak wiele łączyło się
w tym spojrzeniu, że mimowol-
nie zaczęłam szukać słów, które
by mogły to ponazywać.„Rekon-
strukcja twarzy” – przeczytałam.
A więc to jest św. Paweł…
„Miłość
cierpliwa jest, łaskawa…”
Prze-
nosząc się ze strony na stronę,
trafiłam właśnie na niego. Czego
szukałam?
Świat za oknem zupełnie się roz-
mywał. Pamiętam, że kiedy wróci-
łam po zajęciach, od razu opuś-
ciłam roletę. Chciałam
się odciąć od tego, co
przypominało mi moją
sytuację. A przypomi-
nało wszystko.
„Wszyst-
ko znosi…”
Zasłanianie
nic nie dało, bo wtedy
zaczął się rozmywać
również świat, który był
po tej stronie okna…
Oto runęła tak misternie
przeze mnie konstruowa-
na budowla. Moje życie,
moje plany i ten dzisiejszy
poranek. Jak to się mogło
stać? Przecież byłam najlep-
sza!
„Nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą…”
Od
roku przygotowywałam się
do wyjazdu. To stypendium
-2)
miało być nagrodą za naj-
(1Kor 13, 1
lepsze wyniki. Po rozmowie
kwalifikacyjnej usłyszałam, że
może w przyszłym roku. Teraz
pojedzie kto inny. Kto? Przecież
nikt z mojego otoczenia się o to nie ubiegał! Pod
koniec zajęć sprawa się wyjaśniła. To on.
„Nie unosi
się gniewem…”
On był moim rywalem. Ostatnio
spytał, czy jestem pewna, że byłabym zupełnie spo-
kojna o naszą wspólną przyszłość, gdyby to on miał
wyjechać. Byłam. Nie miałam żadnych wątpliwości.
Tak łatwo mi było dawać słowo. Powiedziałam:
„Sprawdź mnie!” i jednocześnie wierzyłam, że nigdy
do tego nie dojdzie.
„Współweseli z prawdą…”
– Wszystko się rozpadnie – mówił wtedy. – Wciągnie
cię ten „lepszy” świat i nie będziesz chciała wracać.
– Wtedy ty przyjedziesz do
mnie – odpowiedziałam.
– W końcu o to chodzi w mi-
łości, żeby na sobie pole-
gać, ufać.
„Nie pamięta
złego…”
Żeby być razem,
nieważne gdzie.
„Nie pojadę. Nie mogę
przegapić naszego życia”
– tego SMS-a odczytałam
dopiero rano. Nie poje-
chał. To była prawdziwa
lekcja.
„Wszystko znosi,
wszystkie-
ów,
i ludzi i anioł
ykam
ym mówił jęz ,
„Gdyb
i bym nie miał ęcząca
a miłośc
z
ę jak miedź br
stałbym si
cy.
cymbał brzmią rorokowania
albo
rp
m też miał da
Gdyby
nice,
szystkie tajem
i znał w
,
szelką władzę ym gór y przenosił,
i posiadł w
, iżb
iał tak wielką
i wiarę m
ł–
ci bym nie mia
a miłoś
byłbym niczym
mu wierzy, we wszyst-
kim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje”
Pomyślałam o św. Pawle;
może i moje dotychczasowe życie Bóg postanowił
tak radykalnie przemienić...
Agnieszka
NIEDZIELA NR 4 • 22 STyCZNIA 2012
5
Różne formy nawrócenia, ale zmierzają do jednego – do Boga!
P
Zgłoś jeśli naruszono regulamin