Anaruk chlopiec z Grenlandii.pdf

(165 KB) Pobierz
Anaruk chłopiec z
Grenlandii
Czesław Centkiewicz
Anaruk Chłopiec z Grenlandii
Wśród gromady dzieci eskimoskich, bawiących się między namiotami
na brzegu morza, rej wodził Anaruk. Słuchali go nie tylko rówieśnicy, ale i
starsi chłopcy. Nawet psy chętnie poddawały się jego rozkazom.
Anaruk miał dwanaście lat — był jednak tak silny, zręczny i odważny,
że ojciec jego, Tugto, często zabierał syna ze sobą na polowanie.
Anaruk był z tego niezmiernie dumny.
Zaprzyjaźniłem się z nim bardzo prędko. Pozwoliłem mu obejrzeć moją
broń i podarowałem nóż stalowy, który wzbudził w nim zachwyt. Następnego
dnia Anaruk przyprowadził ze sobą swego brata, pięcioletniego Nukuna, żeby
i on obejrzał te cuda. Musiałem wszystko pokazywać jeszcze raz i objaśniać,
co do czego służy.
Ze zdumieniem dotykali mięciutkiego, wełnianego swetra.
— Jak wygląda zwierzę, które ma takie futro? — zapytał Anaruk
Z trudem wytłumaczyłem mu, jak się robi materiał. Nie przypuszczał,
że można nosić ubranie z czegoś innego niż skóra. Kazał obracać się
Nukunowi na wszystkie strony i pokazywał mi, jak uszyte są jego spodnie z
futra białego niedźwiedzia, bluza ze skóry foki i buty z miękkiej skóry
młodego rena.
Tak ubiera się Eskimos w lecie. Ale lato trwa tutaj tylko trzy miesiące i
jest zaledwie tak ciepłe, jak nasza wczesna wiosna. Jesieni nie ma właściwie
wcale — od razu zjawiają się zimne wiatry, śnieżyce i wielkie mrozy,
dochodzące do pięćdziesięciu stopni. I tak bez przerwy przez długie miesiące.
Wtedy mieszkańcy Grenlandii, a jest ich kilkadziesiąt tysięcy na
wybrzeżach tej największej wyspy świata, chodzą otuleni w futra. Ledwie
nosy widać. Nawet niemowlęta zawija się w skóry. Matki nie noszą dzieci na
rękach, lecz w dużej Kieszeni, naszytej w ubraniu na plecach. W ten sposób
mają swobodne obie ręce do pracy. A pracy nie brak kobiecie eskimoskiej.
Grenlandia liczy ponad dwa miliony kilometrów kwadratowych, a więc
jest prawie siedem razy większa od całej Polski. Gdyby północny skraj wyspy
umieścić w Szczecinie, południowy kraniec sięgnąłby daleko w głąb pustyni
Sahary w Afryce. Prawie cała Grenlandia skuta jest lodem. W samym środku
wyspy grubość lodowej pokrywy dochodzi do trzech kilometrów i naturalnie
nigdy nie taje.
2
Czesław Centkiewicz
Śniegi topnieją tylko na południowo-zachodnich brzegach i tam na
poletkach ziemi wyrastają trawy i mchy, a wśród nich małe, ale barwne
kwiatki.
Lato jest tak krótkie, że niektóre rośliny nie zdążą w ciągu jego trwania
przekwitnąć i owocować. Zaczynają kwitnąć jednego lata, zimują pod
śniegiem i owoce mają dopiero na następną wiosnę.
Podczas lata rodzina Anaruka mieszka na brzegu morza w namiotach
zrobionych ze skór fok i renów. Obok stoją namioty ich krewnych i przyjaciół.
Najtrudniej jest zdobyć drewno na pale do namiotów. Lasów na
Grenlandii nie ma — czasami zdarzają się tylko niskie krzaki. Większe
kawałki drewna można wyłowić jedynie... z morza. Fale morskie rokrocznie
wyrzucają tu na brzeg szczątki rozbitych statków lub kłody drzew,
przyniesione przez prądy morskie z dalekich brzegów Syberii.
Drzewo to skarb prawdziwy: można zeń zrobić pal do namiotu, części
do sań lub szkielet kajaka, ale ludzie Dalekiej Północy umieją sobie jakoś
poradzić i bez drzewa: skóry namiotu rozpinają na żebrach wielorybów.
Namiot taki wcale nie jest szczelny — deszcz przedostaje się; do środ-
ka. Anaruk nie martwił się jednak, że woda kapie mu na głowę, dziwił się
nawet bardzo, że my w Europie nawet w lecie mieszkamy w kamiennych
domach. Gdy pokazałem mu fotografię ulic Warszawy, śmiał się początkowo,
później zapytał z niedowierzaniem:
— Chyba żartujesz! Ci wszyscy ludzie nie mogą przecież mieszkać
razem — skąd wzięliby tyle mięsa do jedzenia?
Tłumaczyłem mu, jak mogłem, ale nie wiem, czy udało mi się go
przekonać.
Zdobycie pożywienia to sprawa życia i śmierci dla mieszkańców
Grenlandii. Polowanie na zwierzęta morskie, tak jak to robią Eskimosi w
dalekich zakątkach Grenlandii, nie jest rzeczą łatwą ani bezpieczną. Latem
wypływają na morze w kajakach. Nic a nic niepodobnych do naszych.
Szkielet
buduje
się
przeważnie
z
żeber
zwierzęcych
powiązanych
rzemieniami; obciąga się go skórami, pozszywanymi jak można najszczelniej.
Otwór, w którym siedzi myśliwy, jest bardzo ściśle dopasowany do jego
wymiarów. Jeśli łódka przedziurawi się w czasie polowania, myśliwy nie
3
Anaruk Chłopiec z Grenlandii
może wydostać się z niej i tonie.
Na wyprawę Eskimos ubiera się-w specjalny skórzany kaftan, związany
wokół kostek na rękach, pod brodą i dookoła otworu kajaka. W ten sposób
tworzy on z myśliwym jedną wodoszczelną całość. Każdy uczy się tu polować
z kajaka już od małego dziecka. Gdy tylko umie dobrze chodzić, dostaje swój
pierwszy kajak; potem, w miarę jak podrasta, coraz to większy, aż wreszcie
chłopak sam musi sobie zrobić łódkę na swoją miarę.
Przeraziłem się ogromnie, gdy zobaczyłem kiedyś z brzegu, że kajak
Anaruka przewrócił się do góry dnem. Już chciałem pospieszyć mu na
pomoc, gdy raptem roześmiana twarz chłopca ukazała się nad wodą i po
chwili łódka płynęła normalnie.
Przypomniałem sobie wtedy, że myśliwi lubią popisywać się swoją
zręcznością, która nierzadko ratuje im życie. Nieraz burza spotka ich na
morzu, a fala wywróci kajak, wtedy jednym silnym ruchem wiosła lub
ramienia umieją przywrócić go do zwykłej pozycji. Zdarza się jednak, że po
dłuższej walce z falami, gdy siły myśliwego wyczerpią się, ginie w lodowatej
wodzie.
Tugto umiał przekoziołkować z kajakiem kilkanaście razy i nic mu się
nigdy złego nie stało.
Razu pewnego, wczesnym rankiem, gdy morze było zupełnie spokojne,
wybraliśmy się sześcioma kajakami na polowanie. Każdy z nas zabrał
harpun, dzidy i strzały. Musiałem wiosłować z całych sił, żeby nadążyć za
moimi towarzyszami.
Zatrzymaliśmy się między skalistymi wysepkami, często podobno
odwiedzanymi przez foki. Na razie nie mogłem dostrzec ani jednej, jednak
Tugto kazał nam siedzieć w kajakach zupełnie bez ruchu, żeby nie spłoszyć
zwierzyny. Długo tak czekaliśmy i myślałem, że już nic nie będzie z
polowania, aż tu nagle, w odległości kilkudziesięciu metrów, na powierzchni
morza ukazała się mała, okrągła głowa z długimi wąsami.
Kajaki Eskimosów bez plusku ruszyły w tym kierunku. Zostałem na
miejscu, bo wiedziałem z góry, że nie będę umiał wiosłować tak cicho, jak
oni.
Podejrzliwa foka schowała się pod wodą, zanim moi towarzysze zdołali
4
Czesław Centkiewicz
do niej podpłynąć, i znów musieliśmy długo czekać w ciszy, wstrzymując
oddech.
Dopiero za trzecim razem myśliwym udało się podpłynąć do foki na
odległość rzutu harpunem. Foka trafiona znikła w morzu, ale w tym miejscu
na
powierzchni
wody
utrzymywał
się
pęcherz
skórzany
napełniony
powietrzem i przywiązany rzemieniem do harpuna.
Jest to bardzo dowcipne urządzenie: w ten sposób Eskimos widzi, gdzie
zatonął jego łup, a jeśli nawet chybi celu — może zawsze wyłowić swą broń.
Ostrze harpuna zrobione jest z twardej kości i osadzone na drewnianej
rękojeści. Bywają także harpuny innego rodzaju: po wbiciu ostrza w ciało
zwierzęcia drzewce odłącza się i pozostaje w ręku myśliwego.
Pod koniec dnia upolowaliśmy pięć wielkich, tłustych fok. Z zainte-
resowaniem oglądałem te zwierzęta, które dostarczają Eskimosom mięsa,
tłuszczu i skór. Dwumetrowe prawie, walcowate ich ciała zakończone były
dwiema przednimi płetwami i jedną tylną. Lśniąca, ciemnoszara sierść o
krótkim, dość sztywnym włosie w niczym nie przypominała puszystego,
czarnego futra, jakie chętnie noszą kobiety u nas.
Cała osada wybiegła na brzeg na nasze spotkanie. Ludzie krzyczeli, psy
szczekały — wszyscy cieszyli się na myśl o uczcie.
Wyciągnęliśmy na brzeg upolowane foki. Za pomocą długich noży —
żaden myśliwy nigdzie nie rusza się bez takiego noża — zabraliśmy się do
ściągania skór i ćwiartowania mięsa Eskimosi kilkoma zręcznymi ruchami
odcinali skórę, którą oddawali kobietom, i szybko dzielili zdobycz. Gromadka
dzieci otoczyła ich ze wszystkich stron, wiedziały one doskonale, że dostaną
ulubiony przysmak — delikatny, o słodkawym smaku tłuszcz znajdujący się
tuż pod skórą.
Zrobiło się straszne zamieszanie i hałas. Każdy chciał schwytać jak
najwięcej. Wszystko jednak odbywało się na wesoło, ze śmiechem i żartami,
bo dzieci eskimoskie, tak samo zresztą jak i ich rodzice, nie kłócą się nigdy
ani nie biją.
W razie sprzeczki Eskimosi stają naprzeciwko siebie przed całą lud-
nością osady i jeden na drugiego układają złośliwe piosenki. Wszyscy się
śmieją i cieszą z udanych żartów, a zwycięzcą zostaje ten, którego piosenki
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin