Fawkes_Sara_-_Na_każde_jego_zadanie.pdf

(1219 KB) Pobierz
Rozdział 1
Ostatnio
najlepszą rzeczą w mojej pracy był widok boskiego nieznajomego, którego
spotykałam co rano.
Pomknęłam przez hol do windy tak szybko, jak pozwalały przyzwoitość oraz szpilki.
Ominęłam drabiny i robotników wymieniających przestarzałą instalację elektryczną
w wiekowym budynku. Ciemnowłosy nieznajomy pojawiał się przy windach o 8.20, co do
minuty. Dzisiaj też tak było. Utorowałam sobie drogę przez tłum i stanęłam blisko niego, ale nie
na tyle, żeby to wyglądało podejrzanie. Wpatrywałam się w drzwi windy, nie zwracając na niego
uwagi. To nie była gra, choć mogło się tak wydawać. Tak przystojni mężczyźni zawsze
pozostawali poza moim zasięgiem, a ten nie był wyjątkiem.
Ale to nie znaczyło, że nie mogę sobie pomarzyć.
Drzwi otworzyły się i wraz z innymi weszłam do środka. Potem upewniłam się, że
przycisk mojego piętra został wciśnięty. Stary – albo „historyczny”, jak niektórzy lubili mawiać –
budynek przechodził właśnie całościową renowację. Wszystko było wymieniane
i dostosowywane do współczesnych wymogów, ale windy pozostały w starym stylu. Były
mniejsze i wolniejsze niż te nowoczesne, ale metalowa klatka spełniała swoje zadanie i wwoziła
nas na wyższe piętra.
Poprawiłam na ramieniu dużą torbę, szybko spojrzałam w bok i podchwyciłam jego
spojrzenie. Wiedział, że go obserwuję? Zaczerwieniłam się i znów zerknęłam przed siebie,
a drzwi otworzyły się i wypuściły kolejną porcję ludzi. Miałam przed sobą jeszcze jedenaście
pięter. Jako pracownik tymczasowy wprowadzałam dane do bazy Hamilton Industries. Firma
zajmowała samą górę budynku, ale mój mały boks był wciśnięty w jakiś zapomniany kąt na
jednym z pośrednich pięter.
Uwielbiałam bardzo eleganckich, zadbanych mężczyzn, a ciemnowłosy nieznajomy
zawsze był nienagannie ubrany. Jego garnitury i krawaty kosztowały pewnie więcej, niż
zarabiałam w miesiąc. Emanował aurą wyższych sfer. Stanowczo był nie z mojej ligi, ale to nie
powstrzymywało mnie przed fantazjowaniem na jego temat. Przystojny nieznajomy występował
w moich snach, widziałam jego twarz, gdy tylko zamknęłam oczy. Od dobrego roku nie miałam
między nogami nic, co nie działałoby na baterie, więc moje marzenia były dość perwersyjne.
Pomyślałam o nich przez chwilę i uśmiech wypełzł mi na twarz. Nie trzeba było wiele, żeby
mnie nakręcić, ale wizja tego, jak jestem popychana na ścianę i zdobywana… Tak, dalej!
Pasażerowie nadal wysiadali i kiedy drzwi za którymś razem się zamknęły, otrząsnęłam
się z marzeń, bo po raz pierwszy zostałam z nieznajomym całkiem sama. Nerwowo
odchrząknęłam i wolną ręką wygładziłam ołówkową spódnicę. Stara winda pięła się w górę, żeby
dowieźć mnie do mojego biurka. Oddychaj, Lucy, pamiętaj, żeby oddychać. Czułam w brzuchu
narastające pożądanie, podsycane myślami o wszystkich świństewkach, które można wyczyniać
w windzie. Ciekawe, czy tu jest kamera…
Usłyszałam za plecami szelest, a potem zobaczyłam silną dłoń, która pojawiła się przede
mną i wcisnęła czerwony przycisk. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, po obu stronach
mojej głowy pojawiły się ręce, a cichy głos mruknął mi do ucha:
– Widuję cię w tej windzie codziennie rano. Rozumiem, że to nie przypadek?
Zszokowana, nie mogłam wydobyć z siebie głosu i tylko mrugałam szeroko otwartymi
oczami. Powinnam się uszczypnąć? Czy to się dzieje naprawdę?
Do drzwi windy dociskało mnie potężne ciało, a dotyk zimnego metalu na moich w jednej
chwili stwardniałych i wrażliwych brodawkach wywołał stłumiony jęk.
– Co… – zaczęłam, ale natychmiast zapomniałam, co chciałam powiedzieć, kiedy
poczułam na biodrze twardy, długi kształt.
– Czuję twoje podniecenie – mruknął, a od tego niskiego seksownego głosu ścisnęło mnie
w dołku. – Codziennie rano wsiadasz do tej windy, a ja czuję, czego ci trzeba. – Przesunął jedną
rękę w dół i ścisnął moją dłoń, a twarz przysunął do mojej szyi. – Jak masz na imię?
Miałam pustkę w głowie i nie umiałam odpowiedzieć nawet na najprostsze pytanie. Boże,
ten głos wprost ocieka seksem, pomyślałam dziko i podniosłam ręce, żeby zaprzeć się o drzwi.
– Lucy – powiedziałam w końcu, z nadzieją, że zwarcie w mózgu już się skończyło.
– Lucy – powtórzył i zadrżałam, słysząc swoje imię wypowiedziane tym aż nazbyt
seksownym głosem. – Muszę się przekonać, czy smakujesz tak samo dobrze, jak pachniesz.
W jego głosie nie było prośby o pozwolenie, jedynie nieznoszące sprzeciwu żądanie, więc
odwróciłam głowę, żeby mu się poddać. Przesunął usta po miękkiej skórze za uchem, wysunął
język, żeby mnie dotknąć, skubnął zębami płatek ucha i wtedy jęknęłam, wciskając się w niego
plecami. Przesunął biodra, a mój oddech stał się szybszy. Napalone staccato w kompletnej ciszy.
– Boże, jesteś tak cholernie gorąca. – Przesunął dłoń po moim boku, biodrze i w dół uda,
aż natrafił na skraj spódnicy. Potem pokonał tę samą trasę w przeciwnym kierunku, delikatnie
muskając palcami wewnętrzną stronę moich ud. Podciągał mi przy tym spódnicę na biodra.
Odruchowo rozsunęłam nogi, żeby ułatwić mu dostęp i głośno złapałam powietrze, kiedy
poczułam palce na mokrych majtkach i nacisk na rozpalone wejście.
Czy to się działo naprawdę? Byłam uwięziona, przygwożdżona do metalowych drzwi
gorącym ciałem. Realizowały się wszystkie fantazje, jakie kiedykolwiek snułam i nie mogłam
pohamować wytrenowanych reakcji.
Pulsującymi palcami przesuwał po mojej łechtaczce, coraz intensywniej. Poruszałam
biodrami, nie panując nad tym, dopraszałam się o więcej. Krzyknęłam, kiedy ugryzł mnie
w ramię, a potem wsunął palce pod gumkę, pod cienką bawełnę, gładził wilgotną skórę
i zaatakował delikatną dziurkę w taki sposób, że głośno jęknęłam.
– Chodź do mnie – mruknął niskim głosem Vina Diesla i przesuwał usta i zęby wzdłuż
odsłoniętej linii szyi i ramienia. Palce wpychał głębiej, kciukiem pocierał stwardniałą wypukłość,
a ja wyprężyłam się ze stłumionym jękiem. Oparłam czoło o twardą stal drzwi i zadrżałam,
w jednej chwili bezsilna.
Po prawej stronie, pod tablicą z przyciskami, zadzwonił telefon.
Zesztywniałam, zszokowana, a ostre dźwięki przedzierały się przez ciemną mgłę,
w której się pogrążyłam. Żądza ustąpiła miejsca wstydowi i odepchnęłam się od drzwi, żeby się
uwolnić. Nieznajomy wycofał się, żeby zrobić mi miejsce i ponownie wcisnął czerwony
przycisk. W pośpiechu poprawiłam ubranie, a kiedy winda ruszyła, telefon przestał dzwonić.
– Smakujesz lepiej, niż sobie wyobrażałem.
Bezradna wobec tego głosu odwróciłam się i zobaczyłam, że oblizuje palce. Od jego
spojrzenia ugięły się pode mną kolana. Ale dźwięk telefonu wyrwał mnie z ekstazy i teraz po
omacku naciskałam wszystkie guziki z numerami pięter, na które natrafiłam. To go tylko
rozbawiło. Kiedy drzwi się otworzyły i zobaczyłam pusty korytarz dwa piętra pode mną,
wytoczyłam się z windy. Na szczęście w korytarzu nie było nikogo. Ulżyło mi, bo nie byłam
pewna, czy w tamtej chwili zniosłabym czyjekolwiek zainteresowanie.
Odwróciłam się na krótkie gwizdnięcie i zobaczyłam, że nieznajomy podnosi moją torbę
i mi ją podaje. Ześlizgnęła mi się z ramienia i zapomniana leżała na podłodze, gdy my…
Odchrząknęłam i wzięłam ją z taką godnością, na jaką mogłam się zdobyć.
Uśmiechnął się i to zmieniło całe jego oblicze. Gapiłam się, ogłupiała, na zniewalającą
twarz, a on mrugnął.
– Do zobaczenia – powiedział, kiedy drzwi windy zamknęły się i chwilowo uwięziły
mnie na niższym piętrze.
Głęboko zaczerpnęłam powietrza i zaczęłam poprawiać ubranie, roztrzęsionymi palcami
wciskając bluzkę za pasek spódnicy. Największy problem miałam z majtkami – gdybym w nich
została, miałabym mokrą plamę na spódnicy. Skupiłam się na tym, zamiast myśleć
o narastającym zażenowaniu, znalazłam toaletę i doprowadziłam się do porządku.
Kilka minut później, odświeżona, choć zakłopotana brakiem bielizny, weszłam dwa piętra
wyżej, do siebie. Korytarze były pełne pracowników przybywających w ostatniej chwili, więc
bez problemu dotarłam do mojego boksu. Z minutowym spóźnieniem włączyłam komputer. Tutaj
nikt chyba nie zwracał na to uwagi, dopóki wykonywałam swoją pracę, więc zatopiłam się
w niej, usiłując zapomnieć o moim szokującym występie.
Rozdział 2
Cały
dzień nie mogłam się skupić. Nieważne, jak bardzo starałam się skoncentrować na
pracy, myśli i tak szalały. Okazało się, że muszę sprawdzać to, co zrobiłam, dwa, a nawet trzy
razy, żeby mieć pewność, że nie popełniłam błędu. Dane, które dostawałam do wprowadzania,
były głupkowate i nudne, ale i tak zdarzały mi się pomyłki. Pamięcią wracałam do windy, do
tajemniczego nieznajomego i pierwszego niemal publicznego orgazmu, jaki miałam w życiu.
A kiedy udawało mi się wziąć w garść, nie pamiętałam, które dane już wprowadziłam, a których
jeszcze nie.
To wydawało się tak bardzo nie w moim stylu. Zawsze lubiłam seks, ale nie należałam do
tego typu kobiet, które wiedziałyby, co z tym zrobić. Chłopcy nie umawiali się ze mną, nie
bywałam zapraszana na imprezy, nawet w college’u. Tych kilku chłopców, których miałam, jeśli
w ogóle można ich tak nazwać, nie wytrwało długo. W tej chwili moje życie było nudne
i skupiało się wokół wywiązywania się z powinności – pożyczki studenckie nie chciały się same
spłacić, a mieszkanie pod miastem dodatkowo wszystko komplikowało. Nie mogłam znaleźć
porozumienia z większością mężczyzn. Oni chcieli iść na imprezę, a ja chciałam poczytać. Oni
wybierali „Sports Illustrated”, a ja „National Geographic”.
Umawianie się na randki, jakkolwiek obecnie nie spędzało mi snu z powiek,
zdecydowanie nie było moją mocną stroną.
Chociaż ze wszystkich sił starałam się zapomnieć o zdarzeniu w windzie, już w porze
lunchu nie pragnęłam niczego więcej niż wibratora i wolnej chwili, by wykorzystać go jak
należy. Moje zachowanie i natychmiastowa reakcja na nieznajomego były niepokojące,
niezależnie od fantazji, które snułam. To się nie mogło powtórzyć, nieważne, jak bardzo tego
chciałam. Potrzebowałam tej pracy, chociaż była monotonna, i nie mogłam sobie pozwolić na to,
by coś mnie rozpraszało. Tyle że praca nie wymagała zaangażowania intelektualnego i moje
myśli co chwila zbaczały ku innym rzeczom. Ku wspomnieniom miękkich warg i dotyku zębów
na szyi, od których dostawałam dreszczy. Jego duże dłonie dawały podwójną obietnicę – mówiły
o sile i delikatności, o których moje ciało nie chciało zapomnieć.
To był długi dzień.
Z trudem udało mi się uporać z przydziałem danych do wprowadzenia, a po pracy
rozważałam nawet, czy nie zejść te czternaście pięter po schodach, ale w końcu zdecydowałam
Zgłoś jeśli naruszono regulamin