Adamczewski L. - Złowieszcze góry - śladami wojennych tajemnic.pdf
(
3966 KB
)
Pobierz
ZNAKI ZAPYTANIA
czyli zamiast wstępu
T A ruga wojna światowa pozostawiła na naszych ziemiach niemało
-^m aterialny ch śladów, które w mniejszym lub większym stopniu
okryte są do dzisiaj mgłą tajemnicy. W lesie gierłoskim koło Kętrzyna na
Mazurach stoją, niczym współczesne piramidy, ruiny gigantycznych bun
krów z betonu i stali. Wewnątrz malowniczych Gór Sowich w Sudetach
wykuto labirynty podziemnych hal i korytarzy. Podziemnym miasteczkiem
można śmiało nazwać to, co kryje się w widłach Odry i Warty między Mię
dzyrzeczem a Świebodzinem.
Mury zagubionej gdzieś wśród Borów Tucholskich stacji kolejowej
oglądały jedną z najściślej strzeżonych przez Niemców tajemnic wojsko
wych. O pozostałości po innej tajemnicy tak zwanej cudownej broni ociera
ją się turyści i wczasowicze zapuszczający się w pochmurne dni w okolice
Międzyzdrojów. Gdyby drzewa i skały mogły mówić, dowiedzielibyśmy się o
tym, co naprawdę w ostatnich miesiącach wojny działo się w okolicach Je
leniej Góry, Szklarskiej Poręby, Karpacza i Kamiennej Góry. Choćby o
ukrywanych tam skarbach.
Zamkowa lochy i asfaltowa szosa prowadząca do nikąd. Zamulona
kopalnia, górująca nad okolicą potężna twierdza i zabudowania dawnego
klasztoru...
Można mnożyć miejsca, o których nie wiemy jeszcze wszystkiego. A
nierzadko nie wiemy prawie nic. W tej książce spróbuję wyjaśnić lub tylko
rozjaśnić mroki tajemnicy niektórych z tych miejsc.
Jako dziennikarz wielokrotnie miałem możliwości dotarcia tam, gdzie
trudno trafić zwyczajnemu śmiertelnikowi. 1 nie będę ukrywać, że często z
tych możliwości korzystałem. Na przykład w połowie lat siedemdziesiątych
na zaproszenie dyrektora jednej z kopalń wałbrzyskich spenetrowałem
fragment podziemi walimskich w Górach Sowich. Jeszcze wcześniej znajo
my z ówczesnych władz powiatowych Kłodzka zafundował mi uciążliwą fi
zycznie i nieco chyba niebezpieczną, lecz wielce atrakcyjną wycieczkę po
trudno dostępnych lochach tamtejszej twierdzy. Wkrótce potem próbowa
łem dostać się do podziemi pokrzyżackiego zamku w Człuchowie, gdzie
ponoć Niemcy, na krótko przed zajęciem tego miasta przez czerwonoarmi
stów, coś ukryli.
Ib i inne eskapady powodowały, że zacząłem interesować się obejrza
nymi obiektami. Zrazu sięgałem po opracowania popularne, potem popu
larno-naukowe i publikacje prasowe, wreszcie po prace naukowe i wspo
mnienia, by w końcu zdobytą wiedzę uzupełnić w archiwach i podczas roz-
5
W KRÓLESTWIE NIETOPERZY
'l ^ ś r ó d turystycznych atrakcji województwa gorzowskiego jest
* * miejsce szczególne, przynajmniej od początku lat osiemdziesią
tych chętnie odwiedzane nie tylko zresztą przez Polaków. Thrystów przycią
gają w to miejsce, w okolice wsi Kaława, Wysoka, Boryszyn i Kęszyca nie
widoki krajobrazu czy malownicze jeziora, lecz zachowane w wcale dobrym
stanie potężne fortyfikacje tak zwanego Międzyrzeckiego Rejonu Umoc
nionego.
Tę nazwę wymyślono po drugiej wojnie światowej, gdy wybudowane
nakładem setek milionów marek umocnienia Ufortyfikowanego Łuku Od
ry - Warty okazały się na dobrą sprawę bezużyteczne. Podzieliły one los
Linii Maginota, do której zresztą porównywano i porównuje się nadal
umocnienia międzyrzeckie. Te dwie linie fortyfikacji terenowych nie przy
dały się podczas działań wojennych. Były na miarę pierwszej, lecz już nie
drugiej wojny światowej.
Fortyfikacje międzyrzeckie służą dziś przede wszystkim nietoperzom,
które w podziemiach utworzyły unikatowy w Europie rezerwat, prawdziwe
królestwo tych latających ssaków. Służą też - jak się rzekło - turystom,
zwłaszcza interesującym się dziejami budowli fortyfikacyjnych, a także
amatorom przygód i poszukiwaczom sensacji. Oto dwóch z nich: Maciej
Głowacki i Piotr Sateja z Poznania.
-
Zwiedziliśmy już chyba cały kompleks fortyfikacji międzyrzeckich -
mówi Sateja. -
Wiemy już, że cała południowa część podziemi, od pętli bory-
mów z ludźmi, którzy wiedzieli więcej. Albo wiedzieć powinni. Kilkakrot
nie wracałem w interesujące mnie miejsca, wzdłuż i wszerz przemierzając
Góry Sowie, okolice Jeleniej Góry, wielkopolskiego Międzyrzecza czy Wie
rzchucina w Borach Tucholskich, by wymienić tylko tc miejscowości, któ
rych nazwy pojawiają się na następnych stronach.
Z tego zainteresowania różnymi tajemnicami drugiej wojny światowej
powstały zamieszczone tu szkice. Stawiam w nich sporo znaków zapytania,
ale jednocześnie udzielam niemało odpowiedzi, próbując łączyć fakty, hi
potezy i spostrzeżenia w logiczną całość. Czy tak było naprawdę? Tfcgo w
wielu przypadkach pewnie już nigdy się nie dowiemy. A szkoda.
Tymczasem zawodowi historycy niezmiernie rzadko sięgali po tematy,
które próbuję przybliżyć czytelnikom. Nie mając stuprocentowej pewności
oraz zaplecza naukowego w' postaci wiarygodnych dokumentów archiwal
nych albo unikali tych tematów, obawiając się zapewne kompromitacji, al
bo traktowali je marginesowo.
Winienem czytelnikom jeszcze jedno zastrzeżenie. Chociaż materiały
do tej książki zbierałem latami, a moje artykuły na pojawiające się na na
stępnych stronach tematy ukazywały się na łamach "Głosu Wielkopolskie
go" począwszy od 1983 roku, a także na łamach miesięcznika "Nurt" i tygo
dnika "Perspektywy”, całość została przejrzana, zweryfikowana i uaktual
niona do stanu z kwietnia 1992 roku. Dotyczy to zarówno nazewnictwa
oraz podziału administracyjnego Polski, jak i najnowszych ustaleń. Thkże
pojawiające się sporadycznie słowa "dziś" lub "obecnie" należy odnosić do
kwietnia 1992 roku.
szyńskiej aż po odcinek nazwany "Dora” nieco na północ od wioski Kaława,
,
w której pobliżu znajdują się dobrze zachowane schrony bojowe z pancerwer-
kami, jest dostępna. Można j ą przebyć suchą nogą.
- W części północnej -
dodaje Głowacki -
podziemia są miejscami zala
ne. Woda sięga tam na ogół do kolan, ale trzeba bardzo uważać, ponieważ
zalane są również głębokie na dwa, trzy metry studzienki. Niektóre z nich są
ponadto częściowo zasypane, ale wpadając do takiej niewidocznej studzienki
można się pokaleczyć o znajdujące się w nich części metalowe. Na naszych
oczach do takiej studzienki wpadł kolega wraz z plecakiem. Szliśmy razem,
woda sięgała mniej więcej do kolan. W pewnej chwili kolega ten się zagapił
i... zniknął p od wodą. Wydobyliśmy go. Skończyło się na strachu, ale trzeba
tam bardzo uważać.
#
7
Ze strategicznego znaczenia ziem leżących w widłach Odry i Warty,
tuż nad ówczesną granicą z Rzeczypospolitą Polską, dobrze zdawali sobie
sprawę sztabowcy Reischswehry - nielicznej, zawodowej armii republiki
weimarskiej, która powstała w Rzeczy Niemieckiej po upadku cesarstwa i
klęsce tego państwa w wojnie światowej, zwanej dzisiaj pierwszą. W Berli
nie rozumowano, że skrajnie antypolska polityka rządu niemieckiego może
sprowokować władze polskie do niejako profilaktycznych posunięć militar
nych przeciwko Rzeczy. I dlatego też już w 1925 roku - gwałcąc postano
wienia Traktatu Wersalskiego - zaczęto wznosić pierwsze umocnienia woj
skowe o charakterze stałym na obszarze tak zwanej Bramy Brandenbur
skiej, nazywanej obecnie Lubuską, przez którą prowadzi najkrótsza droga z
Warszawy przez Poznań do Berlina. Prace te rychło jednak przerwano w
wyniku stanowczego sprzeciwu Międzysojuszniczej Komisji Kontroli, która
zabroniła fortyfikowania ziem leżących na prawym brzegu Odry.
Do pomysłu sztabowców Reichswehry wrócił Adolf Hitler, gdy na po
czątku 1933 roku objął władzę w Niemczech. I niemal natychmiast, zrazu
po cichu, a wkrótce już jawnie, zaczął deptać wszelkie nałożone na Niemcy
po przegranej wojnie światowej ograniczenia zbrojeniowe. Tak więc już w
1934 roku wznowiono roboty budowlane w widłach Odry i W^rty, fortyfi-
kując obszar Bramy Brandenburskiej. Zamierzenia były imponujące, by nie
rzec - wręcz fantastyczne. Na kilkudziesięciokilometrowym przesmyku mię
dzy bagnistymi pradolinami, ograniczonym od północy Międzyrzeczem
(Meseritz), a od południa Świebodzinem (Schwiebus), miała powstać
"wschodnia Linia Maginota", najeżona kilkukondygnacyjnymi schronami
bojowymi, wyposażonymi w stałe stanowiska broni maszynowej i artylerii
różnych kalibrów, pomieszczenia mieszkalne dla załóg oraz magazyny amu
nicji i żywności. Na powierzchni schrony były przykryte stalowymi kopuła
mi zwanymi pancerwcrkami, z których najważniejsze połączone były z sobą
systemem wybudowanych na głębokości od 16 do 50 metrów tuneli podzie
mnych, gdzie między innymi kursował}' elektryczne kolejki wąskotorowe.
Ufortyfikowany Łuk Odry - Warty tworzył trzy linie obronne. Pier
wsza miała zmusić przeciwnika do powstrzymania ataku z marszu i składała
się z umocnień polowych. Druga, zwana pozycją główną, winna była zatrzy
mać przeciwnika i składała się z fortyfikacji stałych. Gdyby jednak udało się
przeciwnikowi przedrzeć przez główną linię obrony,
w
odwodzie znajdowa
ła się jeszcze pozycja wspierająca, również połowa.
To, co dzisiaj interesuje miłośników budowli fortyfikacyjnych, stano
wiło pozycję główną umocnień międzyrzeckich. Wykorzystywała ona jako
przeszkody naturalne jeziora Pojezierza Lubuskiego, a tam, gdzie ich bra
kowało, rozbudowano pasy zapór inżynieryjnych oraz śluz i kanałów, które
- w razie potrzeby - pozwalały na zalanie przedpola wodą z jezior. Najważ
niejszym ogniwem systemu obrony czynnej były wspomniane pancerwerki -
różnej wielkości obiekty obronne z uzbrojeniem umieszczonym w pancer
nych kopułach. Przeciętny ostróg tego typu miał od jednej do trzech takich
kopuł. Grubość stalowych ścian wahała się od 16 do aż 300 milimetrów. W
największych kopułach znajdowały się dwa ciężkie karabiny maszynowe,
które mogły prowadzić ogień przez sześć otworów strzeleckich. Najmniej
sza kopuła, dzięki zamontowanemu w niej peryskopowi, spełniała funkcję
obserwacyjną, a niewykluczone, że również przez niewielkie otwory w ścia
nach bocznych można było stosować miotacze płomieni.
Według autorów niektórych popularnych opracowań na temat Mię
dzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, w 1935 roku teren budowy miał wizy
tować sam Hitler. Nie ma na to dowodów w materiałach źródłowych. Wiele
jednak wskazuje, iż właśnie w tymże roku feldmarszałek Werner Blomberg,
minister wojny w rządzie Hitlera, złożył kanclerzowi szczegółowy meldunek
o tempie prac na budowie Ufortyfikowanego Łuku Odry - Warty i planach
na nadchodzące miesiące. Hitler zaakceptował zamierzenia i wyraził uzna
nie z przebiegu robót. Do sprawy nie wracano zapewne przez trzy lata,
podczas których budowa posuwała się naprzód, a raczej w dół, coraz głę
biej wgryzając się w ziemię. Nie szczędzono nań ani pieniędzy, ani coraz
bardziej deficytowych w Rzeszy materiałów budowlanych, jak choćby ce
mentu i stali.
Na początku 1938 roku Hitler usunął z rządu feldmarszałka Blom-
berga, sam obejmując stanowisko naczelnego dowódcy niemieckich sił
zbrojonych. O pretekst do usunięcia człowieka, który utorował Hitlerowi
drogę do władzy, postarała się podlegająca reichsfuehrerowi SS Heinricho
wi Himlerowi policja. Otóż co dopiero poślubiona małżonka Blomberga
figurowała w aktach policyjnych jako... prostytutka. Ale to był tylko pre
tekst. Wywodzący się ze starej, pruskiej kasty oficerskiej Blomberg myślał
kategoriami czasów zakończonej dwadzieścia lat wcześniej wojny świato
wej. Hitler zaś myślał o wojnie błyskawicznej, którą planowali sztabowcy
już nie Reichswehry, ale armii hitlerowskiej - Wehrmachtu.
W maju 1938 roku, w towarzystwie generała Waltera Brauchitscha -
naczelnego dowódcy wojsk lądowych i generała Otto-Wilhelma Foerstera z
Inspektoratu Saperów i Fortyfikacji, Hitler udał się na inspekcję umocnień
międzyrzeckich. Wszystko oglądał bardzo dokładnie i - jak się wydawało - z
zainteresowaniem. Ale - ku przerażeniu swojej świty - cały czas milczał. W
końcu wraz z Brauchitschem i Foersterem oddalił się nieco od towarzyszą
cych oficerów sztabowych i esesmanów z ochrony osobistej. Obecni zauwa
żyli, że mocno zdenerwowany Hitler gestykulując coś tłumaczył obu gene
rałom. Co? Wystarczyło rozejrzeć się, by znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Na miarę wyobrażeń Hitlera o przyszłej wojnie, fortyfikacje te wydawały
8
9
mu się przestarzałe. Nadziemne kopuły schronów uzbrojone zostały tylko
w karabiny maszynowe. Tym nie można było zatrzymać czołgów...
Swą decyzję o przerwaniu budowy Hitler podjął już zapewne podczas
zwiedzania fortyfikacji, a dosadnie sprecyzował ją w czasie burzliwej roz
mowy z obu generałami. Zdając sobie sprawę z gigantycznych kosztów bu
dowy Ufortyfikowanego Łuku Odry - Warty i z coraz bardziej rosnących w
siłę lądowych, powietrznych i morskich wojsk Rzeszy Hitler wiedział rów
nież, że Polska nie ma wobec Niemiec agresywnych zamiarów. A przecież
fortyfikacje te budowano po to, by na głównym, berlińskim kierunku ude
rzenia powstrzymać właśnie dywizje polskie.
1 mimo protestu Inspektoratu Saperów i Fortyfikacji, wszelkie inwes
tycje w okolicach Międzyrzecza przerwano, koncentrując się tylko na pra
cach wykończeniowych mocno zaawansowanych już w budowie obiektów.
A i wielu z nich nigdy zresztą nie dokończono.
Nie zrealizowano zatem zakrojonych na gigantyczną skalę zamierzeń
fortyfikacyjnych. Nie zbudowano na przykład ani jednego schronu o naj
większej odporności, nie dokończono głównej podziemnej drogi ruchu i
nie wykonano czterech z pięciu planowanych wjazdów do podziemi. To jed
nak, co zrobiono i w znacznej części można dzisiaj spenetrować, imponuje
swym groźnym rozmachem.
*
Od dojścia Hitlera do władzy budowa umocnień Ufortyfikowanego
Łuku Odry - Warty otoczona była ścisłą tajemnicą wojskową. Na tyle ścisłą,
że w styczniu 1936 roku, a więc w okresie najbardziej natężonych robót
górniczych i budowlanych, zakazano przelotu nad tym obszarem samolo
tów cywilnych, również niemieckich. Dwa lata później dyplomatom woj
skowym akredytowanym w III Rzeszy zakazano przebywania w powiatach,
których tereny objęte były budową umocnień, zwłaszcza w ówczesnym po
wiecie międzyrzeckim. A przez cały okres budowy oficerowie kontrwywiadu
Abwehry i funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa SS dyskretnie inwigilo
wali mieszkańców okolicznych wiosek, osoby podejrzane wysiedlając z tego
terenu.
A mimo to do Oddziału II (wywiad) Sztabu Głównego Wojska Pol
skiego w Warszawie docierały w miarę szczegółowe meldunki o zakresie i
przeznaczeniu robót fortyfikacyjnych w okolicach Międzyrzecza. Infor
matorami naszego wywiadu byli zwłaszcza polscy mieszkańcy tych ziem ów-
czesnego niemieckiego pogranicza.
"...
Wieś Kęszyca powiat międzyrzecki jest zbudowana p od ziemią. Pod
wjeżdżają lokomotywy p od ziemię. Mieszkańcy wsi otrzymali inną pracę, a w
ich mieszkaniach jest wiele wojska. Wieś Wysoka jest również zbudowana
p od ziemią, ale głównie w lesie".
Tb fragment jednego z meldunków wywiadowczych, sporządzonych
przez obywateli III Rzeszy polskiego pochodzenia.
Niestety, wielu z nich za tę działalność zapłaciło życiem w latach woj
ny, i to z powodu wcale nie jakiejś nadzwyczajnej operatywności kontrwy
wiadu hitlerowskiego, lecz karygodnego wręcz niedbalstwa pracowników
polskich służb specjalnych. Otóż po zajęciu Polski we wrześniu 1939 roku
przez armie okupacyjne, w ręce Niemców wpadły beztrosko pozostawione
materiały archiwalne naszego wywiadu, przechowywane zarówno w Forcie
Legionów w Warszawie, jak i w komisariacie polskiej Straży Granicznej w
Wolsztynie, która to placówka zbierała meldunki z drugiej strony przebie
gającej wtedy tuż obok granicy.
*
Po przerwaniu budowy umocnień międzyrzeckich w 1938 roku, w kil
ku następnych latach prowadzono tutaj tylko prace zrazu wykończeniowe,
a potem tylko konserwacyjne. Co więcej, na przełomie lat 1941-42 część
urządzeń technicznych i uzbrojenia tych fortyfikacji zdemontowano, prze
wożąc je do kazamatów gorączkowo wówczas rozbudowywanego Wału At
lantyckiego na wybrzeżu okupowanej Francji. Tymczasem do podziemi
międzyrzeckich przeniesiono stanowiska produkcyjne niektórych zakładów
niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, nękanego licznymi nalotami bom
bowymi lotnictwa alianckiego. Miano tutaj remontować samochody woj
skowe oraz produkować niektóre części do samolotów.
Sztabowcy hitlerowscy przypomnieli sobie o fortyfikacjach między
rzeckich dopiero w połowie 1944 roku, gdy front wschodni zaczął się zbli
żać do granic tak zwanej "starej Rzeszy". Zaczęto więc gorączkowo i chao
tycznie rozbudowywać przede wszystkim połowę umocnienia fortyfikacyjne,
aczkolwiek pewne prace inwestycyjno-modernizacyjne wykonano także w
systemie umocnień stałych. Nie na wiele to się jednak zdało. Podczas ofen
sywy styczniowej 1945 roku Ufortyfikowany Łuk Odry - Warty, obsadzony
przez nieprzygotowane do tego rodzaju walk głównie zagraniczne jednostki
Waffen SS i słabo uzbrojone oddziały Volkssturmu czyli niemieckiego po
spolitego ruszenia, nie stanowił poważniejszej przeszkody dla nacierających
na Berlin jednostek Armii Czerwonej, wchodzących w skład 1 Frontu Bia
łoruskiego. Umocnienia przełamano niemal - jak to określają wojskowi - z
marszu, w czym zresztą Rosjanom ponoć pomógł najzwyklejszy przypadek.
Otóż jeden z patroli zwiadowców radzieckich natknął się na porzucony i
częściowo zniszczony wojskowy samochód niemiecki. Podczas jego prze
11
ziemią jest mnóstwo amunicji i wiele innego, co potrzebne jest wojsku. Co
dzień dowozi się artykuły spożywcze i sprzęt wojskowy. Nikt nie widzi, kiedy
10
Plik z chomika:
Raptor87
Inne pliki z tego folderu:
Cwieluch Juliusz - Generalowie.epub
(1919 KB)
Cwieluch Juliusz - Generalowie.mobi
(2568 KB)
Cwieluch Juliusz - Generalowie.pdf
(1587 KB)
Jak bylo naprawde_ 50 nieporozu - Bernd Ingmar Gutberlet.epub
(1278 KB)
Jak bylo naprawde_ 50 nieporozu - Bernd Ingmar Gutberlet.mobi
(1060 KB)
Inne foldery tego chomika:
A
Anglojęzyczne
B
Biologiczne
C
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin