Szczęsny-Feliński_Zygmunt_św_-_Konferencye_o_powołaniu 1890.pdf

(18005 KB) Pobierz
K O N F E R E N C Y E
POWOŁANIU
NAPISAŁ
K S . Z. S Z C Z Ę S N Y .
ziem
K
°"rere"cyf . 0 PO»">ła»iu w r,.kopule prwczyUlem i zoala-
docmi afemułta T .
' J”kn-j'"PO'.‘I-j « -«ufa, K.«ioi. iw. zgo-
^
^■ntowno«ul . pro3toU, iicie ew.ngieliczn,,. z
u Z n
i»««»*«....S l £ “. : ł Ł " r f f . rf“
1
PRZED M OW A.
X . J o z a f a t S o b ie r a j
h
!U
Cenzor kzlr,g treiel religijne).
Dzięki obfitszemu wylewowi laski i skwapliwszemu z nią z na­
szej Btrony współpracowaniu, wzrost pobożności w kraju naszym,
w drugiej zwłaszcza połowic bieżącego stulecia tak jest widoczny,
iż niechętni mu nawet zaprzeczać go nic próbują. Nietylko przy­
wiązanie do praojców naszych wiary i do ich cnót starodawnych
wzmaga się z dniem każdym, lecz i |>olot też kn wyższej dosko­
nałości chrześciańskicj corazto silniej się objawia, porywając swym
prądem gorętsze i pochopniejsze do ofiary we wszystkich war­
stwach społeczeństwa dusze. Upadek wszakże życia zakonnego,
z przeszłego jeszcze datujący wieku, przy niezaprzeczonych na­
wet z wielu stron usiłowaniach, nic dał się jeszcze dotąd tak cał­
kowicie i powszechnie naprawić, by dusze, pragnące wiernie
w ślady Zbawiciela wstępować, mogły znaleść w każdym bez ró­
żnicy klasztorze tak wierne i milośne rad ewangelicznych pojmo­
wanie , jako też i doskonałe do naśladowania wzory. Wprawdzie
niektóre z dawnych klasztorów tak się w duchu błogosławionych
założycieli swych odnowiły, że pierwotną niemal świątobliwością
jaśnieją: powstały też nowe, pełne świeżej gorliwości Zgromadze­
nia ; tak jedne wszakże jak i drugie tak są nieliczne i ubogie, iż
nic są w stanie pomieścić w swych domach wszystkich do służby
Bożej powołanych o*sób. Jeżeli zaś i na to jeszcze zwrócić zechcemy
uwagę, iż w niektórych prowineyach naszego kraju zgromadzenia
zakonne albo całkiem skasowane zostały, albo pozbawione są no-
wieyatów, to łatwo pojmiemy, jak wiele osób z niewątpliwem po­
wołaniem musi wyrzec się nadziei wstąpienia do jakiegokolwiek
regularnego zakonu. Znaczna wszakże większość tych osób, nic~
clicąc sprzeniewierzyć się Pańskiemu wezwaniu, usiłuje naśladować
X. 131-J.
IMPRIMATUR
Ad Ordinariatu Eppli
Cracoviae die 3 Aprilis 1888.
II
III
tem polu doświadczenia, pragnąc choć w części zadość uczynić tej
potrzebie, przejrzałem nagromadzone w tym przedmiocie materyaly,
a uporządkowawszy j e , o ile skołatana pamięć i znicmagające już
siły na to pozwalają, niedołężną tę ale sumienną pracę do użytku
bogobojnych dusz oddaję. Zawczasu wszakże uprzedzam, że przy
ułożeniu tych nauk nie tyle troszczyłem się o wprowadzenie dusz
wysoko już wyrobionych na niedościgle dla innych doskonałości
chrześciańskiej szczyty, gdyż niebotyczne te szczeble i dla mnie
samego niedostępne; ile o wykazanie poczynającym elementarnych,
że tak rzekę, prawideł wewnętrznej pracy i zasadniczych służby
Chrystusowej warunków, tak iżby każdy, po przeczytaniu uważnem
niniejszych konferencyj, mógł jasno wyrozumieć tak to, czy do po­
święcenia się Bogu jest wczwnny, jako też i to, czego się pozbyć
a co nabyć powinien, jeśli chce należycie wezwaniu Bańskiemu od­
powiedzieć? Obyż Pan łaskawy, dla którego chwały pracę tę
przedsięwziąłem, raczył jej pobłogosławić, pozwalając mi zaczer­
pnąć z Przenajświętszego Serca Swego choć odrobinę owego ducha
prostoty, miłości i pokoju, jaki panował w betleemskiej stajence
i w ubogim nazaretańskim domku.
pierwotnych chrześoiau, co nie usuwając się całkiem od obcowa­
nia ze światem, w skrytości serca pełniły rady ewangeliczne, jużto
pozostając w kółku rodzinnem, już łącząc się i organizując w pe­
wne stowarzyszenia, zmierzające wspólnemi silami do wyraźnie
określonego celu. Bogobojne te osoby usiłują i dziś postępować za
Chrystusem drogą dobrowolnego zaparcia się, bez ładnych zewnę­
trznych oznak życia zakonnego, bez klauzury, kraty i habitu i bez
innego dla osobistej swobody hamulca, krom owych niewidomych
kajdan, któremi miłość Pana Jezusa wolę icb skrępowała, i owe
kraty zaprzania się, co serce icb od światowej próżności oddzieliła.
Przy najlepszych jednak chęciach, dusze te wybrane narażone zwy­
kle bywają na ciężkie i liczne trudności nietylko ze strony świata,
co pełnienie rad uwungiclicznyob za próżną, a nawet szkodliwą po­
czytuje egzaltacyą, ale też i z powodu własnego, tak łatwo do złu­
dzeń i obłędów wiodącego niedoświadczeuia, a także zbyt pospo­
litej, po wsiach zwłaszcza i miasteczkach trudności, znalezienia
wyćwiczonego w szkole doskonałości chrześciańskiej kapłana, coby
równie pewną jak miłosierną ręką mógł je na strome wyżyny cnoty
prowadzić. Niemało wprawdzie |>osiadamy. dziel ascetycznych, nie-
pozostawiających nic do życzenia pod względem czystości i grun-
towności podawanych przez nie zasad; dzieła te wszakże pisane
bądź dla zakonów regularnych, bądź dla osób całkiem świeckich,
nie mogą być zastosowane licz znacznych zmian i zastrzeżeń , do
tej kategoryi sług Bożych, którym o gruntowne zgłębienie ducha
zakonnego, a nie o poznanie speeyalnych obowiązków tego lub
owego zgromadzenia chodzi. A nawet i osoby do ściśle klasztor­
nego zmierzające życia na ileżto trudności narażone bywają przy
wyborze powołania, pozbawione częstokroć rady światłego przewo­
dnika, a niemające we wlasnem sumieniu dość jasnych wskazówek
do zgodnego z wolą Bożą kwestyi tej rozstrzygnięcia. Jakże jiożą-
daną pomoc przynieśćby mogły i tej też kategoryi osób praktyczne
o powołaniu nauki, co podając pewne a łatwe do sprawdzenia Pań­
skiego wezwauia oznaki, oświeciłyby dostatecznie sumienie do uczy
nienia stanowczego wyboru. Dla poczynających nawet kapłanów,
zmuszonych nieraz wyrokować w trybunale pokuty o powołaniu
penitentów swoich, albo zawezwanych do przewodniczenia rekolek-
cyom, przeznaczonym dla osób gotujących się do służby Bożej,
czyi iż gruntowne wytrak towanie tyczących się powołania kwestyj
nie będzie upragnionem? To też korzystając z wieloletniego na
KO NFEREN CY A 1.
Porządek wewnętrznej pracy.
Jako budowniczy, zabierający się do wzniesienia jakiegobądź
gmachu, poczyna zawsze od założenia fundamentów, niezależnie od
tego, na jaki użytek gmach ten ma być przeznaczony; tak też za­
bierający się do zbudowania w głębi swej duszy miłego dla Pana J e ­
zusa mieszkania, budowniczy duchowny nieinaczej pracę swą roz­
poczynać winien, jeno od założenia owych niezłomnych chrzcściań-
skiej cnoty podwalin, na których każdy gmach doskonałości oparty
być musi, na to, by pokus nawałnicom oprzeć się był w stanie.
Jakąbądż formę zewnętrzną przyjmie następnie zamierzona budowa,
najstaranniejsze nawet wykończenie zabezpieczyć jej od ruiny nie
zdoła, skoro nie na twardej opoce, lecz na ruchomym piasku lub
grzęskiem trzęsawisku wznosić ją poczniemy. Wnikając bliżej w isto­
tną przyczynę bądżto całkowitego sprzeniewierzenia się, bądź znie­
chęcenia i upadku na duchu, bądź wreszcie gnuśnej w postępie
opieszałości niewątpliwie do służenia Bogu powołanych osób, co
w początkach wezwania równie chyżo jak ochoczo drogą doskona­
łości zmierzały, przekonamy się najczęściej, że prawdziwą niewy-
trwauia przyczyną było niewłaściwe wewnętrzną pracą pokierowanie.
Jako w szermierce cielesnej nie wykształci się na dzielnego zapa­
śnika, kto zaniechawszy rozwijanie muskularnych całego ciała sil,
odrazu od najtrudniejszych powietrznych skoków ćwiczenia swe roz­
pocznie, tak też i w szermierce duchowej na nic się nie przyda
praktyka cnót heroicznych, skoro jej nie uprzedzi ostateczne ska­
żonych żądz uskromienie. A jednak, cóż pospolitszego dzisiaj w ży­
ciu ascetycznem nad owe nierozważne wysiłki woli, przez które
dusza powołana, zamiast wstępować zwolna, noga za nogą, po
szczeblach chrześciańskiej doskonałości, próbuje dostać się odrazo
na sani wierzch drabiny, nie dotykając jej nawet stopami, lecz
chwytając dłonią, a niekiedy palcami tylko, co najwyższo szczeble,
by siłą jedynie ramion zawieszone w powietrzu ciało na najwyższy
szczyt wydźwignąć- Któż nie przewidzi zawczasu, że nieoględny
ów duchowy szermierz, przy największym nawet wysiłku, nie
utrzyma się długo na osiągniętej chwilowo cnoty wyżynie? skoro
bowiem zemdleją zbyt wytężone ramiona, wnet całym ciężarem ru­
nie nadól, i to tem niebezpieczniej, im za wyższy udało mu się
pochwycić szczebel. Tego rodzaju nieopatrzne podskoki w pracy
wewnętrznej wykonywa każda dusza, co pominąwszy cnoty funda­
mentalne, każdemu chrześeianinowi niezbędne, poczyna ćwiczyć się
odrazu bądź w specyalnycli obranego stanu obowiązkach, bądź
w dowolnych pokutniczych lub pobożnych praktykach, które dla
duszy niewyrobionej trucizną raczej niż lekarstwem się stają. Cóż
dziwnego np. że osoba zarozumiała, nieoierpliwa i nieumiejąca je ­
szcze czuwać nad zmysłami, jeśli zamiast pracować nad poskromie­
niem namiętności, pocznie się biczować, nosić Włosienicę, po dniach
całych morząc się głodem i długie godziny spędzając na kontem-
placyi, przeto że niektórzy Święci tak czynili, co mówię dziwnego,
iż osoba taka opanowana wkrótce zostanie przez smutek i zniechę­
cenie, a jeśli i nadal błędnej nic opuści drogi, nietylko rady cwan-
gieliczne, ale i same przykazania sobie zbrzydzi? Patrzmy na szer­
mierzy i akrobatów: który z nich poczyna od najtrudniejszych rze­
miosła swego ćwiczeń ? Latami całemi wprawiają się oni w łatwych
ale rozwijających silę i zręczność ruohach, zanim się na niebezpie­
czne odważą. I w duchownej przeto szermierce tegoż porządku
trzymać się należy, rozpoczynając nie od tych co wyczerpują, lecz
od takich raczej, co umacniają siły. W budowaniu gmachu do­
skonałości naśladujmy Salomona, co obdarzony mądrością z nieba
do wzniesienia Panu świątyni na górze Syon był wezwany: jeśli
chcemy chwalebnie, jak on, dzieła dokonać, starajmy się jak on
rozpocząć je i prowadzić. Cóż czyni) Salomon przy budowie je ­
rozolimskiego kościoła? Oto, bada najprzód starannie naturę gruntu,
na którym ma wznieść świątynię, i to nie na powierzchni tylko,
ale przedewszystkicm w głębi: ryje się tak głęboko w ziemi , aż
twardą i niezłomną napotka opokę. Znalazłszy dopiero tę bez­
pieczną podwalinę, zakreśla objętość świątyni i szerokość murów
i na całej oznaczonej przestrzeni wyrzuca piasek, ziemię i drobne
kamyki aż do głębokości skały, na której gmach ma się oprzeć,
uczynioną zaś próżnię zapełnia olbrzymicmi skal bryłami, aby fun­
dament świątyni równic był stały, jak służąca mu za podstawę
opoka. Na tym dopiero fundamencie kładzie ciosane już regularnie
kamienie, najwyborniejszem kojarzone wapnem, a dopiero po za­
sklepieniu i zamknięciu gmachu, ściany świątyni wewnątrz najczyst-
szem powleka złotem, w przysionku urządza sadzawkę ku oczy­
szczaniu ofiar, wznosi całopalny ołtarz, stawia sicdmioratnieniiy
szczerozłoty świecznik, za ciężką kotarą umieszcza arkę przymierza,
rozkłada chleby pokładne i na świętym zniczu niegasnący zapala
ogień. Cale to postępowanie Salomona jest symbolicznym wyrazem
owej pracy, jaka w głębi powołanej do służby Bożej duszy odbyć
się powinna. Zbadanie gruntu, co wszelkie budowanie koniecznie
uprzedzić winno, w pracy wewnętrznej odpowiada gruntownemu
poznaniu samego siebie, tak pod względem swoich przyrodzonych
zasobów i skłonności, jako też i nabytych wad i nałogów, by obe­
znać się należycie z naturą tego materyalu, nad którym pracować
zamierzamy. Nie zważając na upokarzający, a niekiedy i wstrętny
trud owej przygotowawczej pracy, ryć się trzeba cierpliwie i wy­
trwale w tern cuchnącem nędzy naszej kale, bacznie przeglądając
każdą warstwę tej zmiennej i ruchomej gleby, przez wylewy roz­
maitych namiętności z różnorodnych żywiołów ukształtowanej; bez
tego bowiem rozczłonkowania czysto ludzkiej, t. j. grzechem ska­
żonej natury naszej, nigdy dostatecznie nędzy swej nie poznamy.
Im głębiej sięga ów pokład naniesionego powodzią występku mułu,
tem pracowiciej i wytrwałej rozkopywać go powinniśmy, mc zra­
żając się i nie ustając, aż dokopiemy się wreszcie do twardej opoki,
co nieczuła na działanie wichru i nawałnicy, zawsze swój pierwo-
bytny charakter przechowuje. Niezmienna ta i wiecznotrwała opoka
w duchownym naszym organizmie, to obraz Boży, na każdej duszy
wyryty, co może być wprawdzie skalany, oszpecony, całkiem na­
wet grzechowem błotem przykryty, nigdy wszakże ani zniszczonym
ani nawet w treści istoty swojej zmienionym być nie może. Bez­
bożnik nawet i najcięższy zbrodniarz, co w nic nie wierzy i wszy­
stkie gwałci przykazania, skoro szperając we wnętrzu sumienia aż
do najgłębszych jego tajników badawczy rylec zapuści, zawsze
uderzy wreszcie o tę niepożytą opokę i wyzna z przerażeniem, iż jest
Stwórcy wizerunkiem. Owo stanowcze drgnięcie ducha, w którem po­
czuł, iż dotknął niejako Boga, nową zwykle w wewnętrznem życiu
Zgłoś jeśli naruszono regulamin