ks. Morawski Świętych obcowanie Komunia między duszami.pdf

(9536 KB) Pobierz
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
PRZEZ
KS. M AR YA NA MORAWSKIEGO T. J.
b. Prof. Uniw. Jag.
CZĘŚĆ PIERW SZA
K O M U N IA
M IĘ D Z Y
D U S Z A M I
KRAKÓW
N AK ŁAD EM «PRZEGLĄDU POWSZECHNEGO»
1903
Cum opus, cui titulus est
Świętych Obcowanie
,
Część pierwsza
,
a. Patre Mariano Morawski Societatis sacerdote compositum, aliqui
eiusdem Societatis revisores, quibus id commissum fuit, recog'iio-
verint et in lucem edi posse probaverint; facultatem concedimus
ut typis mandetur, si ita iis, ad quos pertinet videbitur. In quo­
rum fidem has litteras manu nostra subscriptas et sigillé Societa­
tis nostrae munitas dedimus.
Cracoviae, 19 Novembris 1902.
(L. S.)
VI. Lcdóchow ski S.
/.
OD W Y D A W C Y .
Nr. 5828.
IMPRIMI PERMITTIMUS.
Ab Ordinariatu Principis Episcopi.
Cracoviae, die 25 Novembris 1902.
(L. S.)
X . Gaw roński
Do wykonania planu, jaki sobie autor zakreśli!
we wstępie, potrzebował wielu jeszcze lat życia. Pan
Bóg mu ich nie udzielił, nie pozwolił mu nawet w y­
dać pierwszej części dzieła. To też druk tej części,
rozpoczęty za życia autora, musiał uledz znacznej
przerwie wskutek jego śmierci. Wywiązując się z da­
nego mi przezeń polecenia, wydaję tę pierwszą część
«Obcowania świętych». Stanowi ona całość w sobie,
daje bowiem dokładne pojęcie, na czem tajemnica
Obcowania polega, i stwierdza pozytywnie chrzęści
jańskie jej objawienie.
X. Stanisław Kobyłecki T.
/.
v. g.
K R A K Ó W . — D R F K AV. L . A S C Z T C A I S P Ó Ł K I.
W S T Ę P .
Ideą poniekąd panującą w drugiej połowie dzie­
więtnastego wieku była myśl ewolucyi. Wyłoniwszy
się w jednej szczegółowej gałęzi wiedzy, rozszerzyła
się ona powoli, z odpowiedniemi odmianami, na cały
świat nauki. Już nietylko botanik i zoolog zajmują
się powstawaniem gatunków, ale nawet anatom rzucił
skalpel i bada mikroskopem historyę tworzenia się
komórki; a nawet teolog zaczął się szczególnie inte­
resować ewolucyą dogmatu, i on bada, jakby pod
szkiełkiem, embryony organów pierwotnego Kościoła.
Ze sfery nauki, jak to bywa, idea ewolucyi przeszła
w sferę życiową, ciągnąc za sobą teorye walki o byt,
konieczności zagłady słabszych, z któremi związaną
była w oderwanej nauce — i z tern otoczeniem ode­
zwała się aż w polityce.
Idea ta jeszcze nie dokonała swego obiegu,
Id ea s o li­
d
ści
wiek XIX. jeszcze się nie skończył1, a już widać kieł­
naarn oic ie
św
X X . w ie k u
kującą nową przewodnią ideę, która prawdopodobnie
1 Pisałem to w
Przeglądzie Powszechnym
w styczniu 1899.
6
W STĘP.
Idea solidarności
dziś panująca, w życiu, w nauce.
w d z ie ­
d zin ie
ż y c ia
będzie panowała w wieku XX. Idea s o l i d a r n o ś c i
ludzi występuje na widownię, wypierając stary libe­
ralizm, który tylko o jednostkach myślał; owłada nie-
tylko uczelnie, ale i wiece i nawet parlamenty; w y­
łomy czyni coraz większe we wrogich sobie dotąd
ustawodawstwach; płodzi coraz liczniejsze społeczne
instytucye, związki, korporacye, syndykaty; marzy
o wskrzeszeniu pogrzebanych cechów. Socyalizm
przyczynia się w pewnej mierze do krzewienia tej
idei, ale się łudzi, gdy się uważa za jej twórcę. Ona
przecież i tam silnie kiełkuje, gdzie protekcya socya-
lizmu tylko szkodzićby mogła, jak w sferach życia
katolickiego; i nawet w pogodnych sferach czystej
myśli, dokąd wrzawy ulicy i klubu nie dochodzą,
ona — jak wnet zobaczymy — umysły zaprząta. So­
cyalizm jest tylko skrajnym wyskokiem tej szerokiej
idei, która dziś przez wszystkie pory ludzkości za­
czyna się przeciskać — a tkwiła w niej zawsze.
Ot, obok akcyi socyalistycznej, występuje we
wszystkich niemal krajach akcya katolicyzmu socyal-
nego, czyli, jak ją świeżo Ojciec św. nazwał: chrze­
ścijańskiej demokracyi. Już dawno wskazał był tę
drogę katolikom w Niemczech biskup Ketteler, póź­
niej we Francyi hr. de Mun; ale w ostatnich latach
ruch ten wzmógł się i rozszerzył dziwnie. Najwy­
bitniejsi katolicy, nietylko we Francyi i Niemczech,
ale i w Belgii, i we Włoszech i w Hiszpanii, idą na
jego czele. — Dokąd zmierza ten ruch? Co chcą ci
ludzie? Czy przykroić socyalizm do takiej miary, żeby
mógł się wcisnąć do Kościoła
jak się to niektórym
z daleka patrzącym wydaje? Nie, oni idą w kierunku
wręcz odwrotnym: z idei religijnej, czysto chrześci­
jańskiej, idą do czynu, który z daleka chyba akcyę
socyalistyczną przypomina. Oni chcą wydobyć z reli-
gii Chrystusowej tkwiący w niej pierwiastek spo­
łeczny, i wprowadzić go usiłują w życie. Przypomi­
nają sobie, że katolicyzm nie jest łącznią odosobnio­
nej duszy z Bogiem, ale łącznią solidarną ludzi, jako
braci, z Ojcem Niebieskim; że więc wymaga, by
wszyscy łącznie, z braterską życzliwością i szanowa­
niem się braterskiem, starali się o to, co jest wszyst­
kim potrzebne, o co się łącznie w Pacierzu modlimy:
0 królestwo niebieskie i chleb powszedni.
Jeżeli wolno jednem słowem charakteryzować
tak skomplikowane ruchy, powiedziałbym, że z trzech
haseł przez wielką rewolucyę z ewangelii porwanych
1 rzuconych w świat — wolności, równości i brater­
stwa — tylko pierwsze zostało przez nią wprowa­
dzone w życie; a następstwa okazały się niebawem
fatalne — może właśnie dlatego, że ten czynnik w y­
stąpił w odosobnieniu. — Socyaliści znów jęli reali­
zować drugie hasło: równość. Raziła ich ta straszna
nierówność między biesiadnikami przy uczcie życia,
nierówność, której rozkielznana przez rewolucyę wol­
ność nie zniosła; owszem spotęgowała ją może. Szu­
kają więc takiego ustroju społeczeństwa, któryby
wszystkich po równi obdzielił i pracą i używaniem.
Mówią wprawdzie czasem i o braterstwie — któż
o niem od czasu ogłoszenia ewangelii nie mówi? —
ale żadnego znaczenia do tego słowa nie przywiązują,
żadnej nie wkładają weń treści. Jeżeli kiedy socya­
liści opanują świat
to będzie wielka równość; na­
wet robotnik, pracowitszy od drugich, głowy ponad
strychulec nie wystawi; ale wolność będzie należała
8
W STĘP.
Idea solidarności
dziś panująca, w życiu, w nauce.
9
w d z ie ­
d zin ie
nauki
do historyi, a braterstwo do snów. — Dopiero katolicka
akcya socyalna podejmuje naprawdę trzecie hasło:
braterstwo. I oni jedni to zrobić mogą, bo jedynie
wiara w ojcowstwo Boga daje sens braterstwu lu­
dzi — a wiara w Syna Bożego, który się z nami
zbratał, potęguje ten sens ogromnie. Prawda to stara
jak chrystyanizm, ale wobec nowych zupełnie warun­
ków ekonomicznych i społecznych, i po peryodzie
względnego jej przyćmienia w pamięci ludzi, nale­
żało się, żeby ta prawda była w nowy sposób i z no­
wym zapałem podjęta. I dlatego Sternik Kościoła,
którego encyklika
Rerum novarum
dała temu ruchowi
początek, po dziś dzień go popiera i nim kieruje.
Tak się zaznacza dzisiaj idea solidarności w dzie­
dzinie czynu i życia; ale i w sferze nauki dziwnie
się ona szerzy. W socyologii, w ekonomii politycznej,
tej niezdobytej, jak się zdawało, twierdzy manchester-
skich doktryn, dziś już nie policzy się jej zwolenni­
ków. W Niemczech powiedzieć można, że wszyscy
wybitni socyologowie i ekonomiści, nietylko katolicy,
jak Hertling, Hitze, Vogelsang i jego szkoła, ale i inni,
jak Schaffie, Wagner, Schmoller, Conrad, Schónberg,
odwracają się od dawnych indywidualistycznych teo-
ryj i szukają w solidarności wszystkich obywateli,
nowych dla pomyślności społeczeństw podstaw. We
Francyi tą samą drogą idzie Gide i jego szkoła
w Montpellier; we Włoszech Loria, Luigi Cossa i inni;
w Anglii Rogiers, Cleffe, Leslie; w Rosyi wszczyna
ten sam kierunek uczony Worońców; nawet w Ame­
ryce, owej ziemi obiecanej liberalizmu, już Harvard-
ski uniwersytet w swym
Kwartalniku ekonom
icznym
za nową walczy doktryną.
Socyologia ma jeszcze choć spekulatywny zwią­
zek z walkami życiowemi; ale i takie nauki, które
wcale tego związku nie mają, znajdują się jakoś,
na końcu tego wieku, pod wpływem idei solidar­
ności. Psychologia, która dotąd tylko jednostką się
interesowała, zaczyna się troszczyć o zbiorowość.
Fouillée bada «psychologię narodu francuskiego» \
Le Bon «psychologię rozwoju narodów» 1, Roberty
2
«duszę społeczną»3 Baldwin «psychologię społecznej
,
organizacyi»4, Bosanquet «psychologię postępu spo­
łecznego» 5, Robinson «psychologię ludów w stanie
natury» 6 Belgi jeżyk Tardieu i wielu innych badają
,
szczególną psychologię różnych stanów społecznych
i t. d .7.
Podobnie i kryminologia filozoficzna, już
nie poprzestaje na studyowaniu zbrodni pojedynczej,
ale zajmuje się zbrodnią zbiorową, jako taką. We
Włoszech, Scipio Sighele pisze sławne dzieło «o zbro-
dniczości tłumu»8; we Francyi Tarde «o tłumach
i sektach pod względem zbrodniczości»9; u nas tę
samą rzecz, ale z innego stanowiska, podejmuje
Br. Łoziński10
.
Historya jeszcze przed innemi naukami dokonała
1 Alfred Fouillée,
Psychologie du peuple français.
2 Le Bon,
Psychologie des foules.
3 M. de Roberty,
Le psychisme social.
4 Baldwin,
The Psychology o f social organisation.
1897.
5 Bosanquet,
The Psychology o f social progress.
1897.
6 Robinson,
Die Psychologie der Naturvölker.
1896.
7 Tardieu,
Psychologie militaire.
1898.
8 Sighele,
La coppia criminate.
9 Tarde,
Foules et sectes du point de vue crim inel
,
Revue des
deux mondes.
1893.
10 Bronislaw Lozihski, «Tlum». Szkic socyologiczny. 1895.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin