KSIĘGA TYSIĄCA I JEDNEJ NOCY - WYBÓR - PIW - 1976 - 600 STRON + WSTĘP.rtf

(2328 KB) Pobierz

KSIĘGA TYSIĄCA I JEDNEJ NOCY

 

 

Wstęp

Księga tysiąca i jednej nocy na przestrzeni dwustukilkudziesięciu lal dzielących nas od początku XVIII wieku, kiedy to po raz pierwszy zapoznała się z nią Europa, stała się jednym z najpopularniejszych, a może nawet najpopularniejszym ze zbiorów ludowych opowieści, jakie wydała literatura światowa. Świadczą o tym nie tylko dziesiątki i setki wydań, wyborów, przeróbek i adaptacji, jakie ukazały się we wszystkich ważniejszych językach cywilizowanego świata, lecz i bardziej jeszcze to, że wiele postaci czy nawet całych wątków baśniowych weszło na stałe do kultury literackiej współczesnych narodów. Także u nas - któż nie słyszał o Szeherezadzie czy o Sindba- dzie Żeglarzu, o przysłowiowych skarbach Sezamu czy o potężnych dżinnach i talizmanach, którym duchy te muszą być posłuszne. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wiele naszych wyobrażeń o Wschodzie, równie romantycznych, jak dalekich od prawdy: o jego haremach, hurysach i odaliskach, o wschodnim przepychu i legendarnych bogactwach wywodzi się właśnie z tych opowieści. Nawet tytuł Księgi: Tysiąc i jedna noc niemal stał się w naszym języku synonimem czegoś nadzwyczajnego, wspaniałego i nieprawdopodobnego jednocześnie. A przecież nasza literatura z niewielu właściwie przekładami Księgi, do niedawna zresztą do­konywanymi nie z arabskiego oryginału, lecz z innych tłumaczeń europejskich, i z kilku, lub co najwyżej kilkunastu parafrazami i adaptacjami, głównie przygotowywanymi dla dzieci, jest w tym zakresie raczej skromna. Ani jej porównać do innych literatur, które jak choćby literatura angielska, francuska, rosyjska lub niemiecka mają po kilka niezależnych od siebie pełnych przekładów, w dodatku niejednokrotnie wznawianych, a prócz tego niezliczoną ilość wydań częściowych i wyborów, nie mówiąc już o najrozmaitszych przerób­kach i adaptacjach.

Oczywiście w tym krótkim wstępie niepodobieństwem byłoby omówienie chociażby tylko najważniejszych z tych przekładów i wy­dań, nie można jednak pominąć milczeniem pierwszego z nich, które tę niezwykłą karierę Księgi zapoczątkowało. Był to przekład francu­ski dokonany z rękopiśmiennej jeszcze wersji Tysiąca i jednej nocy przez Antoniego Gallanda. Poszczególne tomy przekładu - w sumie było ich dwanaście — ukazywały się na przestrzeni lat 1704-1717, a dzieło od razu zyskało ogromną popularność, co w dużej mierze było zasługą tłumacza i jego nieprzeciętnego talentu literackiego. Dzisiaj niekiedy uczeni zarzucają mu częste i zbyt daleko idące odstępstwa od oryginału, bez wątpienia jednak niedociągnięcia te, w jakiejś mierze przy pionierskim przekładzie tak olbrzymiego i różnorodnego

dzieła nieuniknione, zostały zrównoważone przez jego walory lite­rackie.

Ten pierwszy przekład francuski stał się podstawą licznych wydań Księgi w wielu językach europejskich, zanim inni orientaliści zabrali się do tłumaczenia z oryginału. Także i my, Polacy, nie byliśmy wyjątkiem. Pierwszy przekład polski dokonany przez L. Sokołow­skiego, właśnie z francuskiej wersji Gallanda, ukazał się w Warsza­wie już w r. 1768. Wkrótce wyszło drugie wydanie, zaś w ciągu XIX w. ukazało się jeszcze kilka polskich tłumaczeń, gorszych lub lepszych, przygotowanych, często bezimiennie, na podstawie tego samego tekstu francuskiego. Pierwsze polskie przekłady z języka arabskiego ukazały się już po ostatniej wojnie, o tym jednak przyjdzie nam kilka słów powiedzieć na innym miejscu.

Księga tysiąca i jednej nocy, zanim poznano ją w Europie, przeszła długą, wiele setek lat trwającą ewolucję na Wschodzie. Z pierwotne­go zbioru indyjsko-perskich opowieści znanych już w przedmuzuł- mańskiej literaturze Iranu pod nazwą Hezar Efsdtne, czyli Tysiąc opowieści, w pierwszych wiekach ery muzułmańskiej przekształciła się w zbiór arabski, który istnieje już w połowie X w. pod zbliżoną do obecnej nazwą Tysiąc nocy. Nie wiemy wprawdzie, jaka była wów­czas objętość zbioru, ani dokładnie, jakie opowieści go tworzyły, żaden bowiem kompletny rękopis tego dzieła z tak odległych czasów do naszych dni się nie zachował, wiemy jednak, że już wtedy ramy dla całego zbioru tworzyło opowiadanie o Szeherezadzie bardzo podob­ne do tego, które znajdzie czytelnik w naszym wyborze, a które prze­tłumaczone zostało z wersji o kilka wieków późniejszej. Jak możemy wnioskować na podstawie wzmianek średniowiecznych dziejopisa­rzy i historyków literatury, ta najstarsza arabska wersja Księgi po­wstała w Iraku, zapewne w Bagdadzie, ówczesnej intelektualnej i politycznej stolicy świata arabskiego. Złożyły się na nią arabskie przekłady czy raczej adaptacje starszych bajek indyjsko-perskich, które wzbogacono o rodzime baśnie bliskowschodnie, niejednokrot­nie również od niepamiętnych czasów żyjące w miejscowej tradycji literackiej. Te najdawniejsze opowieści uzupełniano jednak stale opowiadaniami bardziej aktualnymi o ciekawszych wydarzeniach, podróżach, romantycznych przygodach i półautentycznych przypad­kach popularnych postaci historycznych.

Zbiór był w zasadzie bezimienny, jakkolwiek wiemy, że również uznani pisarze podejmowali się jego redakcji, próby ich jednak nigdy ’ nie przybrały jakiejś skończonej formy, toteż nie chronił go ani żaden autorytet, ani nawet ustalona tradycja, która wymagałaby, żeby takie, a nie inne opowieści wchodziły w jego skład. Ponadto była to literatura ludowa, przeznaczona przede wszystkim do opowiadania -

w daleko mniejszym zakresie do czytania. To wszystko przyczyniało się do tego, że zarówno skład całego zbioru, jak i nawet treść poszczególnych opowieści zmieniały się zależnie od zdolności i aspi­racji literackich przekazicieli, jak i od gustów słuchaczy, których bajarz, względnie spisywacz, starał się maksymalnie zadowolić.

Z Iraku zbiór ten w postaci, z pewnością znacznie zmienionej w stosunku do pierwotnej wersji z IX i X wieku, został przeniesiony do Egiptu. Stało się to, jak z dużą dozą prawdopodobieństwa ustalili znawcy tego zagadnienia, najpóźniej w połowie XII w. Z Egiptem też związane będą dalsze jego losy. Tu dalszej ewolucji podlegał tekst dzieła i tu ostatecznie uformowało się parę jego wersji, które stały się podstawą licznych wydań tekstu arabskiego, drukowanych od po­czątku XIX wieku zarówno na Wschodzie, jak i w Europie. Między innymi tutaj, pod koniec XVII wieku, została przygotowana przez jakiegoś bezimiennego szejka najbardziej popularna wersja, która w roku 1835 została wydana drukiem w Bulaku pod Kairem i odtąd zarówno ta wersja, jak i późniejsze jej wydania noszą potoczną nazwę wydania bulackiego. Ono też było podstawą tłumaczeń zamieszczo­nych w niniejszym wyborze.

Ten ostatni, egipski etap formowania się Księgi, miał też dla jej ostatecznego kształtu największe znaczenie. Wtedy bowiem nie tylko włączono do zbioru szereg nowych, typowo egipskich opowieści, być może kosztem innych, które usunięto, lecz, co jest jeszcze ważniejsze, nadano całości pewien jednolity koloryt lokalny. Prawdopodobnie nadanie Księdze w przeważającym stopniu egipskiego charakteru dokonało się niejako samoistnie. Pracowały na to pokolenia egip­skich bajarzy i redaktorów, którzy oprócz tego, że opowiadane przez siebie bajki przekazali nam na ogół w szacie językowej bardzo zbliżonej do egipskiego dialektu mówionego, pełne zwrotów i okre­śleń typowych dla tego właśnie kraju, to także nasycili je treściami społecznymi i realiami życia codziennego ze współczesnego sobie, późnośredniowiecznego Egiptu. Jest to tak ewidentne, że niektórzy badacze wprost uznają Księgę za dzieło egipskiej literatury ludowej. Oczywiście z tym uproszczonym poglądem nie możemy się zgodzić, zarówno bowiem koncepcja formalna dzieła, jak i większość wątków treściowych i całych opowieści nie ma z Egiptem nic wspólnego. Zresztą to, co dla uproszczenia nazwiemy egipską redakcją, nie było nigdy przeprowadzone świadomie i konsekwentnie, tak że w rezulta­cie niejedna opowieść uległa tylko bardzo powierzchownej adapta­cji; na tyle tylko, by ją uczynić bardziej zrozumiałą dla przeciętnego, niezbyt wykształconego egipskiego odbiorcy, bez specjalnej troski

o              to, czy o szereg wieków starszy, np. perski lub bagdadzki kontekst społeczno-historyczny będzie właściwie zrozumiany przez Egipcja­

nina żyjącego w wieku XV lub XVI, czy też podłoży on pod dane terminy i aluzje lepiej sobie znane aktualne i miejscowe treści. Niemniej jednak, że powtórzymy w innych słowach tych parę najważ­niejszych faktów, ogólny wpływ egipskiego środowiska na ostatecz­ną treść Księgi był bardzo ważny i przebija z każdej niemal jej karty. Oczywiście dotyczy to przede wszystkim całej kanwy literackiej, natomiast w znacznie mniejszym stopniu niezliczonych wątków, które wywodzą się z wielu nieraz odległych od siebie krajów i sięgają czasem zamierzchłej przeszłości.

Powiedziawszy sobie w skrócie tych kilka potrzebnych dla pełnego zrozumienia dzieła faktów, warto poruszyć jeszcze jedną kwestię: mianowicie uczeni orientaliści i historycy literatury niejednokrotnie wypowiadali twierdzenie, że Księga tysiąca i jednej nocy przyczyni­ła się poważnie do utrwalenia w umysłach szerokiego europejskiego odbiorcy fałszywego obrazu Wschodu. Że obraz ten jest nie tylko spaczony, lecz również ahistoryczny, ponieważ w zasadzie chronolo­gia części wchodzących w skład zbioru jest nie do ustalenia. Otóż twierdzenie to jest naszym zdaniem tylko w części słuszne, w takiej, w jakiej słuszny byłby analogiczny zarzut pod adresem jakiegokol­wiek wielkiego dzieła literatury ludowej. Prawdą jest, że czytelnik nie znajdzie w Księdze obiektywnego przedstawienia życia na Wschodzie w jego całej złożoności i w różnych przekrojach społecz­nych. Autentyczne dzieło literatury ludowej, a takim bez wątpienia są nasze Bajki, takiego obrazu dać nie mogło, nie tego też od niego winniśmy oczekiwać. Natomiast jest ono wiernym odbiciem poglą­dów i wyobrażeń, przesądów, dążeń i aspiracji ówczesnego człowie­ka z ludu i to mu przydaje w naszych oczach dodatkowych wartości.

Przytoczmy dla lepszego wyjaśnienia tej ważnej kwestii typowy przykład: tak częste i z taką lubością przedstawiane obrazy z życia panujących, bogaczy i możnowładców na pewno nie tyle odpowiada­ją obiektywnej prawdzie, ile wyobrażeniom o tych ludziach i ich życiu, jakie wytworzył sobie biedny przedstawiciel ludowej dzielnicy średniowiecznego miasta, który był i autorem, i odbiorcą opowiadań. Człowiek ten sam przecież nigdy na dworze królewskim nie był, a możnych ówczesnego świata widywał z daleka albo w czasie publicznych ceremonii, lub w czasie przejazdu przez miasto, dumnie roztrącających gawiedź. Niemniej obraz ten ma dla nas wartość autentycznego źródła, tym ważniejszego, że nie zamierzonego. Jakże wyraźnie przeziera przez te obrazy dusza ówczesnego prostego czło­wieka, często ciemnego i przesądnego, nierzadko zapewne głodnego i obdartego, dla którego wszelkie wspaniałości, bogactwa i rozrzut­ność możnych, ich uczty, klejnoty, stroje i inne bardziej intymne uciechy były przedmiotem przesadnych wyobrażeń, a jednocześnie

marzeń i zazdrości i stanowiły świat bardziej odległy i bajeczny, niż może dla nas tysiąc i jedna noc. Przypomnijmy sobie, by nie być gołosłownym, parę konkretnych scenek. Na przykład, cóż to wybrał Dżaudar, gdy mu czarodziej za oddaną przysługę zaproponował spełnienie każdego życzenia? Nie wielkie skarby ani pałace, nie wysokie godności ani stroje, lecz zaczarowaną torbę, z której zawsze na każde żądanie można było wyciągnąć nieograniczoną ilość dobre­go jedzenia. Cóż bardziej mogło trafić do wyobraźni biedaka? Albo z innej dziedziny, przykład mówiący już w określony sposób o jakiejś społecznej, by nie powiedzieć klasowej, etyce: oto szewc Maaruf, który nagle stał się posiadaczem niezmierzonych bogactw i panem potężnego demona, zamiast wyszukanej uczty wybrał na kolację z dobrego serca ofiarowaną sobie przez wieśniaka miskę prażonej soczewicy.

Historyczno-społeczna interpretacja tych i tym podobnych przykła­dów, które można by mnożyć bez końca, nie nastręcza trudności, lecz nam nie jest tu potrzebna. Podaliśmy je tylko dlatego, by skorygo­wać niesłuszny pogląd i pokazać, że Księgę można czytać w rozmaity sposób, a pomiędzy jej wierszami dostrzec można często najmniej oczekiwane fakty.

Jeszcze łatwiej odpowiedzieć na zarzut ahistoryczności. Częściowo zresztą odpowiedzieliśmy na niego już wyżej, mówiąc o ostatniej, egipskiej fazie redagowania Księgi. Powtórzmy tu: przytłaczająca większość opowieści ostateczną swą formę otrzymała około XV wieku w Egipcie, niezależnie więc od rzeczywistego pochodzenia i wieku w tym kontekście historycznym należy je odbierać i zgodnie z naszą wiedzą o tej epoce, przez historyków zwanej okresem panowania Mameluków, należy je interpretować.

Wybór z Księgi tysiąca i jednej nocy, który oddajemy do rąk czytelnika, dokonany został z pełnego przekładu po raz pierwszy w języku polskim opublikowanego przez Państwowy Instytut Wy­dawniczy. Za jego podstawę przyjęto poprawiony i w niektórych wypadkach przeredagowany tekst Księgi zawarty w pierwszych 7 tomach pełnego wydania, odpowiadający oryginalnemu tekstowi tak zwanego wydania bulackiego. Z wielkiej tej ilości starano się dobrać opowieści nie tylko najciekawsze czy najbardziej popularne, lecz także najbardziej charakterystyczne z każdej grupy względnie ga­tunku literackiego zawartych w zbiorze bajek.

Jak wiemy z poprzedzających stron wstępu, Księga jest dziełem złożonym i różnorodnym, zarówno z uwagi na treść, jak i na pocho-

dzenie poszczególnych opowieści, tymi też kryteriami posłużyć się musiał autor wyboru, by dać w nim możliwie pełen obraz całości.

W granicach zakreślonych założoną z góry objętością, która m.in. zmusiła nas do pominięcia najdłuższych bajek, wybrano najbardziej interesujące, naszym zdaniem, opowiadania z takich gatunków jak: typowe baśnie, o podkreślonym zazwyczaj wątku fantastycznym, opowiadania miłosne, legendy, humoreski, opowiadania religijne i umoralniające, opowiadania podróżnicze i w końcu anegdoty histo­ryczne. Mamy nadzieję, że czytelnik nie będzie miał kłopotów z ich wyróżnieniem. Natomiast o wiele trudniejsza jest kwestia pochodze­nia poszczególnych bajek, tym bardziej że w wielu z nich wątki narracyjne mieszają się ze sobą, a dzieje ich są złożone i często niemożliwe do ustalenia. Oprócz elementów treściowych, w ustale­niu pochodzenia bajek pomaga nieco analiza formalna. Tutaj trud­ności są jednak jeszcze większe, bowiem długotrwała i skomplikowa­na często ich historia wiele charakterystycznych cech mogła zatrzeć, inne zaś musiały być dodane.

Najłatwiejsze do wyróżnienia są opowieści czysto egipskie. Mate­riał, z którego się składają najlepiej jest nam znany i najbliższy czasowo, najmniej też było okazji do ich przerabiania. Od nich więc zacznijmy: w naszym wyborze reprezentują je takie opowiadania, jak

o              przygodach Alego az-Zajbak, typowa opowieść zaczerpnięta z miej­skiego folkloru, o Abu Kirze i Abu Sirze oraz szewcu Maarufie. Do grupy tej należy również zaliczyć popularną i pełną wdzięku bajkę

0              rybaku i dżinnie, elementy egipskie mieszają się w niej już jednak z innymi, jak np. z indyjskimi i staro-syryjskimi we wtrąconym opowiadaniu o mędrcu Rujanie, a także z perskimi. Podobnie zasad­niczo egipskie jest opowiadanie o Dżaudarze, synu kupca Omara. Ta ostatnia opowieść, nawiasem mówiąc, może być uważana za inną wersję nie wchodzącej do tekstu bulackiego znanej baśni o Aladynie

1              jego zaczarowanej lampie. Z krótszych opowieści typowe dla Egiptu motywy reprezentuje opowiadanie o złodzieju i głupcu, o Wardanie rzeźniku i o sprzątaczu rzeźni. Natomiast ze środowiska syryjsko-egi- pskiego, z czasów zapewne wcześniejszych niż większość przytoczo­nych wyżej, pochodzi historia mieszkańca Górnego Egiptu i jego żony Frankijki i opowieść o Alim Szar i Zumurrud. Ta ostatnia, zresztą, ma w sobie elementy dość różnorakie, których analiza zabrałaby zbyt wiele miejsca.

Drugim z kolei ważnym źródłem Księgi jest Bagdad epoki znacznie wcześniejszej niż kanwa egipska, bo sięgającej IX wieku. Charakte­rystyczną postacią dla tych opowieści jest kalif Harun ar-Raszid, nie­kiedy zaś jego synowie. Odgrywają w nich oni na ogół rolę drugopla­nową, niemniej często w sposób dramatyczny lub pozytywny wkra­

czają w losy właściwych bohaterów. Do dłuższych opowiadań po­wstałych w tym środowisku zaliczamy uroczą i z dużą starannością co do stylu i kompozycji napisaną historię Nur ad-Dina i pięknej Anis al-Dżalis, a także bardziej od niej złożoną opowieść o tragarzu i trzech dziewczętach. Z krótszych-bardzo charakterystyczne są hu­moreski, jak o Persie Alim i o sakwie, anegdoty, jak o Zubejdzie w kąpieli, romantyczna historia miłości Abu Isy do Kurrat al-Ajn i pra­wdopodobnie, pełna erudycji i wstawek poetyckich opowieść o sześ­ciu niewolnicach różnych kolorów.

Z tegoż samego mniej więcej czasu pochodzą bardzo znane opo­wiadania o siedmiu podróżach Sindbada Żeglarza. Wywodzące się ze środowiska żeglarzy i kupców basryjsko-bagdadzkich, częściowo inspirowane przez półnaukowe opisy podróży do egzotycznych kra­jów, których nie brakło w tych czasach, zawierają oczywiście wiele elementów obcych, prawdziwych i legendarnych, do których między innymi włączono też odpowiadające im treścią wątki zaczerpnięte, jak np. motyw o potworze-ludożercy czy o ptaku Ruchu, aż z literatury starożytnej Grecji i z innych źródeł.

Ze środowiska arabskiego bardzo wczesnej epoki, gdzie mieszają się ze sobą elementy z okresu wielkich podbojów islamu w VII i VIII wieku ze starymi, przedmuzułmańskimi jeszcze podaniami, wywodzi się legenda o Miedzianym Mieście. Starsze jeszcze lub równowiecz- ne są opowiadania beduińskie, charakterystyczne bardzo dla twór­czości ludowej plemion arabskich. Należą do nich dzieje zakocha­nych z plemienia Udra, o trojgu nieszczęśliwie zakochanych i o bedu- inie i jego wiernej żonie. Ze zbliżonej epoki, lecz raczej z miejskiego środowiska pobożnych zbieraczy tradycji religijnych pochodzi nato­miast budujące opowiadanie o chrześcijańskiej księżniczce, która nawróciła się na islam.

Obszerny, choć przekazany nam w najbardziej zniekształconej formie, cykl tworzą opowieści indyjsko-perskie, pozostałość tego, co tworzyło kiedyś pierwszy i najstarszy zalążek naszej Księgi. Repre­zentują je takie większe baśnie, jak o hebanowym koniu, o Dżulanńar i jej synu Badr Basimie i wreszcie opowieść stanowiąca ramę dla całej Księgi, o Szeherezadzie i królu Szachrijarze. W bardziej czystej postaci doszły do nas natomiast dwie anegdoty ó królu Anuszirwanie wywodzące się z przedmuzułmańskiej Persji. Niewątpliwie indyj­skiego pochodzenia, choć silnie przetworzone przez islam, są opowia­dania z cyklu o zwierzętach.

W końcu zaś kilka umieszczonych przez nas. w wyborze, tak charakterystycznych dla pewnego typu literatury arabskiej, nie tylko zresztą dla naszego zbioru, opowiadań o tematyce religijno-umoral- niającej przedstawiają sobą elementy bardzo stare i bardzo różnora­

kie. Motywy w tych krótkich na ogół przypowieściach są tak różno­rodne, jak różnorodna i złożona jest geneza samego islamu, w którym idee etyczno-moralne i religijne starożytnego Bliskiego Wschodu mieszają się z poglądami żydowskimi i wczesnochrześcijańskimi oraz z wierzeniami rdzennie arabskimi z czasów pogaństwa i gorącej wiary wczesnego, wojującego islamu.

Przygotowując wybór redakcja przyjęła zasadę, by opowieści nie skracać i nie dzielić nawet na wyraźne części składowe. Innymi słowy staramy się czytelnikowi dać integralny tekst, tak jak występuje on w pełnym wydaniu. Jedynym odstępstwem jest to, że w większości wypadków skreślono wstawki dotyczące zakończeń i początków poszczególnych nocy, wychodząc z założenia, że w wydaniu niekom­pletnym są one trochę nie na miejscu, a przy tym zakłócają ciągłość danego opowiadania.

Na zakończenie jeszcze jedna uwaga: ukazujący się wybór jest drugim tego typu wydawnictwem obejmującym opowieści przełożo­ne wprost z oryginału arabskiego. Poprzedni wyszedł w Bibliotece Narodowej Ossolineum w 1959, a jego drugie wydanie w 1966. Kryteria doboru opowieści, oczywiście, zarówno w jednym jak i w drugim wydawnictwie musiały być z konieczności podobne, mając jednak do dyspozycji tak olbrzymi materiał, jaki przedstawia całość Księgi, można było w znacznej mierze dobrać inne, choć równie typowe opowiadania. Naturalnie nie mogło obyć się bez znacznych powtórzeń, niektóre opowiadania są bowiem tak charak­terystyczne, że były nie do zastąpienia. W obu wyborach zastosowano jednak odmienną koncepcję stylistyczną, co także je znacznie od siebie odróżnia.

Władysław Kubiak

W imię Allacha litościwego i miłosiernego: chwała Allachowi władcy światów, błogosławie­ństwo i pokój panu proroków, panu naszemu i opiekunowi, Muhammadowi i jego rodowi. Niech to błogosławieństwo i pokój trwają nie­przerwanie aż po dzień sądu.

Oto żywoty przodków stają się pouczeniem dla potomnych, ażeby człowiek, poznawszy przypadki, które stały się udziałem innych, wziął je pod rozwagę, ażeby zgłębiwszy dzieje wcześniejszych poko­leń i to, co je spotkało, trzymał się w ryzach. Chwała Temu, który sprawił, że dzieje przodków są dla późniejszych pokoleń przykładem! Z takich to nauk składają się opowieści, zwane „Tysiąc nocy i jedna", ze wszystkimi swymi osobliwościami i przykładami.

Opowieść o królu Szachrijarze i jego bracie królu Szachzamanie

Mówią - lecz tylko Allach jest wszechwiedzący i najmędrszy, wszechpotężny i pełen świetności - że był niegdyś, w dawnych czasach, minionych wiekach i stuleciach, na wyspach Indii i Chin król pewien z Sasanidów znakomitych, pan rycerstwa i świty, niewolni­ków i sług. Król ten miał dwóch synów, z których jeden był starszy, drugi zaś młodszy. Obaj byli dzielnymi rycerzami, lecz starszy dziel­nością swoją przewyższał jeszcze młodszego brata. Panował on w kraju i rządził poddanymi sprawiedliwie, toteż kochał go lud w całym jego kraju i królestwie. Nazywano go królem Szachrijarem. Młodszy brat nosił imię Szachzaman i był królem perskiej Samarkan- dy. Bracia pomyślnie sprawowali rządy w swych krajach przez lat dwadzieścia, każdy z nich był dla poddanych władcą sprawiedliwym, a powodzenie i szczęście nie opuszczały ich. I żyli tak, aż starszy brat zatęsknił za młodszym i rozkazał wezyrowi, aby wyprawił się do tamtego i wrócił z nim razem.

Szachzaman powiedział: „Słyszę i jestem posłuszny", po czym przygotował się do drogi i wyprowadziwszy z miasta wielbłądy, namioty, muły, służbę i świtę, rządy w kraju powierzył swemu wezyrowi i wyruszył zmierzając ku ziemiom brata. Lecz o północy spostrzegł, że zapomniał czegoś w swym pałacu. Zawrócił więc, a wszedłszy do zamku, zobaczył swą żonę śpiącą na posłaniu w ramio­nach czarnego niewolnika. Kiedy to ujrzał, pęciemniało mu w oczach i rzekł do siebie: „Jeżeli takie rzeczy dzieją się, gdy ja jeszcze na dobre nie opuściłem miasta, do czego dojdzie ta rozpusta, gdy będę bawił dłużej u brata?" Obnażył miecz i uderzył nim, zadając obojgu śmierć na posłaniu. Po czym natychmiast zawrócił, dał rozkaz do wymarszu i jechał, aż dotarł do miasta swego brata. Szachrijar uradował się wieścią o przybyciu Szachzamana i zaraz wyszedł mu na spotkanie, pozdrowił go i ciesząc się niezmiernie, kazał przystroić gród na jego cześć. I usiadł przy nim uradowany, i rozmawiali, lecz wtem przypomniał sobie król .Szachzaman, co było z jego żoną. Przejął go wielki smutek, pobladł, a ciało ogarnęła słabość. Gdy brat ujtżał go w takim stanie, pomyślał w duszy, że przyczyną tej słabości jest troska o kraj opuszczony, jak i zaniedbanie jego spraw. Nie zapytał więc o nic. Pewnego dnia jednak rzekł: „Bracie mój, widzę, że twarz ci pobladła, a ciało osłabło." - „Bracie mój - odrzekł Szachza­man - jestem zraniony do głębi serca.” Lecz nie opowiedział o tym, jak zobaczył swoją żonę. Wtedy rzekł Szachrijar: „Chciałbym, żebyś pojechał ze mną na łowy i polowanie. Może rozweseli się tym twoje

serce." Szachzaman wymówił się jednak od tego i starszy brat sam wybrał się na łowy.

Okna w pałacu króla Szachzamana wychodziły na ogród. Król wyglądał przez okno i nagle ujrzał, że brama pałacu otwarła się i wyszło z niej dwadzieścia niewolnic i dwudziestu niewolników, a między nimi szła też żona jego brata - a była ona niezwykłej piękności i urody. Zbliżyli się wszyscy do basenu z fontanną, zdjęli szaty i usiedli razem, a żona króla Szachrijara zawołała: „Masud!”

I podszedł do niej czarny niewolnik, objął ją i ona go objęła. I czarny ów niewolnik posiadł żonę króla. Tak samo czynili pozostali niewol­nicy z dziewczętami i nie zaprzestawali pocałunków, uścisków i wszelkiej rozwiązłości, póki dzień nie zaczął się zmierzchać. Brat króla Szachrijara ujrzawszy to rzekł sobie w duchu: „Na Allacha! Moje nieszczęście mniejsze jest od tego.” Po czym ustąpiły dręczące go zmartwienia i troska i rzekł: „Zaiste, to było gorsze od tego, co mnie się zdarzyło." Nabrał też ochoty do jedzenia i picia. Gdy drugi król wrócił z wyprawy, bracia pozdrowili się wzajemnie, a Szachrijar spojrzawszy na Szachzamana zauważył, że odzyskał pa swój zdrowy wygląd, że zarumieniły mu się policzki i ze smakiem jadł to wszystko, czego przedtem ledwie tknął. Zdziwiło to króla i rzekł: „Widziałem, mój bracie, że twoje oblicze było blade, a teraz oto wróciły ci rumieńce. Opowiedz mi więc, co się stało.” Odrzekł: „Opowiem ci, co było przyczyną mej bladości, lecz uwolnij mnie od opowiadania, dlaczego wróciły mi rumieńce.” Rzekł Szachrijar: „Niech więc naj­pierw usłyszę, czemu osłabłeś i zmieniłeś się na twarzy." I mówił Szachzaman: „Wiedz, mój bracie, że kiedy przysłałeś swego wezyra wzywając mnie przed twe oblicze, zaraz się przygotowałem i wyru­szyłem z miasta. Przypomniałem sobie jednak, że w zamku została ta perła, którą ci ofiarowałem. Wróciłem więc i wtedy ujrzałem moją żonę z czarnym niewolnikiem, śpiących na moim posłaniu. Zabiłem oboje i przybyłem do ciebie, lecz ciągle rozmyślałem o tej sprawie. I to było przyczyną mej słabości i tego, że znikły mi rumieńce. Co zaś do zmiany tego stanu, nie żądaj ode mnie wyjaśnień." Gdy Szachrijar usłyszał słowa brata, zawołał: „Zaklinam cię na Allacha, powiedz mi, jaka była tego przyczyna!” Szachzartian powtórzył więc wszystko, co widział, a wówczas rzekł Szachrijar: „Chciałbym zobaczyć to na własne oczy." Odrzekł mu brat: „Zrób tak, jakbyś miał wyjechać na polowanie i łowy, a tymczasem ukryj się u mnie. Wtedy sam będziesz tego świadkiem i przekonasz się naocznie." Król Szachrijar niezwło­cznie ogłosił wyprawę. Wyszło wojsko z namiotami poza miasto i wyruszył z nimi król, a gdy już spoczął w namiocie, rzekł do swych paziów: „Niech nikt do mnie nie wchodzi!" Potem przebrał się i niepoznany wrócił do zamku, gdzie czekał jego brat. Zasiadłszy przy

oknie wychodzącym na ogród, Szachrijar wyglądał chwilą, gdy wtem wyszły niewolnice ze swą panią i z niewolnikami, i czynili tak, jak opowiadał Szachzaman. A trwało to aż do późnego popołudnia. Gdy król Szachrijar zobaczył to wszystko, uleciał mu z głowy rozsądek i rzekł do swego brata Szachzamana: ,,Wstań, pojedziemy w świat, nie dla nas bowiem jest godność królewska. Będziemy wędrowali, póki nie zobaczymy, że kogoś innego spotkało to samo co nas. Jeśli tego nie osiągniemy - śmierć lepsza będzie dla nas od życia." Szachzaman przystał na to i bracia wyszli z zamku tajemnymi drzwiami, i wędrowali bez ustanku dniami i nocami, aż przybyli nad brzeg słonego morza. Rosło tam drzewo pośrodku łąki, a obok biło źródło. Napili się z tego źródła i usiedli, by odpocząć.

Minęła tak godzina, gdy nagle morze się wzburzyło i wynurzył się z niego jakiś czarny słup sięgający nieba, i zaczął zbliżać się ku łące. Ujrzawszy to bracia, przerażeni, wdrapali się na wierzchołek wyso­kiego drzewa i patrzyli, co będzie dalej. Niebawem ujrzeli dżinna ogromnej postaci, o czole szerokim i piersi olbrzymiej, niosącego na głowie skrzynię. Dżinn wyszedł na ląd i zbliżywszy się do drzewa, na którym ukryli się królowie, usiadł pod nim. Otworzył teraz skrzynię, wyjął z niej szkatułkę, a gdy i tę otworzył, wyszła ze szkatułki dziewczyna zdumiewającej piękności, podobna promiennemu słoń­cu, jak ta, o której mówił poeta:

Gdy przyszła, dzień wśród nas zagościł,

Zorze przydały jej jasności.

Słońca jaśnieją jak jej lice,

Zazdrosne kryją się księżyce.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin