Nowy Dokument programu Microsoft Word (2).docx

(35 KB) Pobierz
Poprzez wiatło 
Mellen-Thomas Benedict jest artystš, który przeżył mierć w 1982r. Był martwy przez ponad półtorej godziny, w cišgu której opucił ciało i udał się w kierunku wiatła. Ponieważ ciekawił go Wszechwiat, został zabrany w jego odległe rejony, a nawet dalej - w energetycznš Pustkę Nicoci poza Wielkim Wybuchem. Komentujšc jego dowiadczenie, Dr. Kenneth Ring powiedział: "Jego historia jest jednš z najbardziej niezwykłych, z jakimi zetknšłem się w trakcie swoich rozległych badań nad dowiadczeniami mierci klinicznej". 

Droga ku mierci 

W 1982 dowiadczyłem mierci spowodowanej nieuleczalnym nowotworem, którego nie można było zoperować, a z kolei jakakolwiek chemioterapia zrobiłaby jedynie ze mnie warzywo. Lekarze dawali mi szeć do omiu miesięcy życia. W latach 70-tych interesowałem się informacjš, czytajšc o kryzysie nuklearnym, ekologicznym i innych, stopniowo traciłem nadzieję i ogarniało mnie zniechęcenie. Ponieważ nie miałem podstaw duchowych, zaczšłem wierzyć, że natura pomyliła się i że prawdopodobnie bylimy rakiem na naszej planecie. Nie widziałem rozwišzania żadnego z problemów, które sami stworzylimy sobie i naszej planecie. Uważałem wszystkich ludzi za raka i dostałem raka. Włanie to mnie zabiło. Uważaj, jaki masz poglšd na życie. Może się on odbić na tobie, zwłaszcza jeli jest negatywny. Mój był bardzo negatywny. To włanie doprowadziło do mojej mierci. Wypróbowałem różne rodzaje alternatywnych metod leczenia, ale nic nie poskutkowało. 

Tak więc postanowiłem, że to sprawa tylko miedzy mnš a Bogiem. Nigdy wczeniej nie stanšłem twarzš twarz z Bogiem, nigdy nie miałem z nim do czynienia. Nie interesowałam się wówczas duchowociš, ale wyruszyłem w podróż, by dowiedzieć się jak najwięcej na ten temat oraz na temat alternatywnych metod leczenia. Zaczšłem czytać wszystko, co wpadło mi w ręce i zagłębiłem się w to, ponieważ nie chciałem, by spotkała mnie niespodzianka po drugiej stronie. Zaczšłem więc czytać o różnych religiach i filozofiach. Wszystkie były bardzo interesujšce i dawały nadzieję, że jest co po drugiej stronie. 

Z drugiej strony jako niezależny artysta tworzšcy witraże, nie miałem żadnego ubezpieczenia zdrowotnego. Oszczędnoci całego mojego życia wydałem w jednej chwili na badania medyczne. Następnie leczyłem się, nie majšc ubezpieczenia. Nie chciałem narażać rodziny na problemy finansowe, zdecydowałem więc, że sam się tym zajmę. Ból nie trwał bez przerwy, ale były chwile, kiedy byłem zamroczony. Doszło do tego, że bałem się jedzić i w końcu wylšdowałem w hospicjum. Miałem tam swojš opiekunkę, która była przy mnie w ostatnich chwilach. Obecnoć tego anioła, zesłanego mi przez Boga, była dla mnie błogosławieństwem. Trwało to około 18 miesięcy. Nie chciałem jednak brać leków przeciwbólowych, bo pragnšłem zachować wiadomoć na tyle, na ile to było możliwe. Następnie dowiadczyłem takiego bólu, że nie istniało nic poza nim, na szczęcie ataki trwały tylko po kilka dni. 

wiatło Boga 

Pamiętam, że obudziłem się którego ranka w domu około 4:30 i po prostu wiedziałem, że nadszedł koniec. To był dzień, kiedy miałem umrzeć. Zadzwoniłem do kilku przyjaciół, aby się pożegnać. Obudziłem swojš opiekunkę z hospicjum i uprzedziłem jš. Ponieważ przeczytałem, że kiedy się umiera dziejš się różne ciekawe rzeczy, umówiłem się z niš, że po mojej mierci zostawi moje ciało na szeć godzin. Znowu zasnšłem. Następne, co pamiętam, to poczštek typowej mierci klinicznej. Nagle byłem w pełni wiadomy i stałem, choć moje ciało spoczywało w łóżku. Otaczała mnie ciemnoć. Kiedy byłem poza ciałem, wszystko było bardziej wyrane niż normalnie. Było tak wyrane, że widziałem każdy pokój w domu, strych, okolice domu, i to, co znajdowało się pod nim. 

Zobaczyłem wiatło i zwróciłem się ku niemu. Było bardzo podobne do tego, które ludzie opisujš w swoich relacjach o mierci klinicznej. Było takie wspaniałe. Można go dotknšć, można go poczuć. Przycišga do siebie - chcesz podejć do niego, tak jak podszedłby do idealnej matki lub ojca, by Cię przytulili. W miarę jak zbliżałem się do wiatła, wiedziałem intuicyjnie, że jeli wejdę w nie, to umrę. Tak więc zbliżajšc się, powiedziałem: "Proszę, poczekaj chwilę, moment. Chcę to przemyleć; chciałbym z Tobš porozmawiać zanim pójdę dalej". 

Ku mojemu zaskoczeniu, całe dowiadczenie zatrzymało się w tym punkcie. W rzeczywistoci mamy kontrolę nad swojš mierciš. To nie jest karuzela, której nie można zatrzymać. Moja proba została spełniona i odbyłem klika rozmów ze wiatłem. wiatło przybierało różne postacie, np. Jezusa, Buddy, Kriszny, mandali, archetypów i znaków. 

Zapytałem wiatło: "Co tu się dzieje? Proszę, wiatło, wyjanij mi, kim jeste. Chcę wiedzieć, co jest rzeczywiste". 

Nie potrafię przytoczyć dokładnych słów, bo to był rodzaj telepatii. wiatło odpowiedziało, przekazujšc mi informację, że to, co dzieje się, kiedy spotykamy się ze wiatłem, zależy od naszych poglšdów. Jeli jeste Buddystš, Katolikiem lub Muzułmańskim fundamentalistš, to dostajesz to, w co wierzysz. Masz szansę, by przyjrzeć się temu i zbadać to, ale większoć ludzi z niej nie korzysta. Gdy objawiło się wiatło, uwiadomiłem sobie, że w rzeczywistoci widzę matrycę Wyższego Ja. Mogę tylko powiedzieć, że przybrało postać matrycy, mandali ludzkich dusz, i ujrzałem, że to, co nazywamy Wyższym Ja, jest matrycš. Jest to również nasze połšczenie ze ródłem; każdy z nas pochodzi bezporednio ze ródła, jest jego bezporednim dowiadczeniem. Wszyscy mamy Wyższe Ja, co, co stoi ponad naszš duszš. Objawiło mi się ono w swojej najprawdziwszej formie energetycznej. Mogę to jedynie opisać w taki sposób, że Wyższe Ja przypomina połšczenie/przewód. Nie przypominało go z wyglšdu, ale jest to bezporednie połšczenie ze ródłem, które jest w każdym z nas. Jestemy bezporednio połšczeni ze ródłem. Tak więc wiatło pokazało mi matrycę Wyższego Ja. I uzmysłowiłem sobie wyranie, że wszystkie Wyższe Ja sš połšczone ze sobš w jedno, wszyscy ludzie sš jednociš, jestemy w rzeczywistoci jednš istotš, różnymi jej aspektami. Nie chodziło tu o jakš konkretnš religię. Włanie takie informacje dostałem. I zobaczyłem tę mandalę ludzkich dusz. To była najpiękniejsza rzecz, jakš kiedykolwiek widziałem. Wszedłem w niš i całkowicie mnie pochłonęła. To było jakby otrzymał całš miłoć, jakiej kiedykolwiek pragnšłe, i to takš miłoć, która leczy, uzdrawia i regeneruje. 

Kiedy tak prosiłem wiatło o wyjanienia, zrozumiałem, czym jest matryca Wyższego Ja. Wokół Ziemi istnieje sieć stworzona ze wszystkich połšczonych ze sobš Wyższych Ja. To jak wielkie przedsiębiorstwo, kolejny wyższy poziom energii subtelnej otaczajšcej nas, jeli można tak powiedzieć. Następnie, po kilku minutach, poprosiłem o dalsze wyjanienia. Naprawdę chciałem wiedzieć, o co chodzi we Wszechwiecie, i tym razem byłem gotów do podróży. 

Powiedziałem: "Jestem gotów, zabierz mnie". 

Wtedy wiatło zamieniło się w najpiękniejszš rzecz, jakš kiedykolwiek widziałem: w mandalę ludzkich dusz na tej planecie. Wczeniej podchodziłem do wszystkiego, co działo się na Ziemi, bardzo negatywnie. Kiedy więc poprosiłem wiatło o wyjanienia, ujrzałem dzięki tej cudownej mandali, jak piękni wszyscy jestemy w swej istocie. Jestemy najpiękniejszymi stworzeniami. Ludzka dusza, ludzka matryca, którš wspólnie tworzymy jest absolutnie fantastyczna, elegancka, egzotyczna, jest wszystkim. Nie jestem w stanie wyrazić, jak zmieniło to mój poglšd na istoty ludzkie w tej chwili. 

Powiedziałem: "Oh, Boże, nie wiedziałem, jacy jestemy piękni". 

Na jakimkolwiek jeste poziomie, wysokim czy niskim, jakškolwiek postać przybrałe, jeste najpiękniejszym stworzeniem, naprawdę. Zaskoczyło mnie to, że żadna dusza nie była zła. 

Zapytałem: "Jak to możliwe?". 

W odpowiedzi usłyszałem, że żadna dusza nie jest z natury zła. Straszne rzeczy, które przydarzajš się ludziom, sprawiajš, że robiš oni złe rzeczy, ale ich dusze nie sš złe. wiatło powiedziało mi, że to, czego wszyscy szukajš, to, co daje im siłę, to miłoć. To, co ich niszczy, to brak miłoci. 


Wydawało mi się, że objawieniom pochodzšcym od wiatła nie ma końca i wtedy zapytałem Je: "Czy to znaczy, że ludzkoć zostanie zbawiona?". 

Wtedy, jakby w dwięku tršby poród deszczu spiralnych wiateł, Wielkie wiatło przemówiło: "Pamiętaj i nigdy o tym nie zapominaj; sami się zbawiacie, ocalacie i leczycie. Zawsze tak było. Zawsze tak będzie. Zostalicie stworzeni tak, bycie mieli tę moc jeszcze zanim powstał wiat". 


W tej chwili zrozumiałem nawet więcej. Zrozumiałem, że JUŻ ZOSTALIMY ZBAWIENI, ocalilimy siebie, ponieważ zostalimy stworzeni tak, bymy się sami udoskonalali i "naprawiali", podobnie jak reszta Boskiego Wszechwiata. Podziękowałem Boskiemu wiatłu z całego serca. Przyszły mi jedynie na myl te proste słowa absolutnej wdzięcznoci: "O drogi Boże, drogi Wszechwiecie, droga Wspaniała Jani, kocham swoje Życie". Wydawało się, że wiatło wdycha mnie coraz głębiej. To było uczucie, jakby wiatło wchłaniało mnie całkowicie. Po dzi dzień nie potrafię opisać wiatła Miłoci. Wszedłem w inny wymiar, jeszcze głębszy, i stałem się wiadomy czego więcej, o wiele więcej. Był to potężny strumień wiatła, wielki i pełny, głęboko w Sercu Życia. 

Zapytałem: "Co to jest?". 


wiatło odrzekło: "To jest RZEKA ŻYCIA. Wypełnij niš swe serce po brzegi". 

Tak zrobiłem. Wzišłem jeden duży łyk, potem następny. Pić Samo Życie! Byłem w ekstazie. 


Wtedy wiatło powiedziało: "Masz życzenie". 

Wiedziało wszystko o mnie, znało całš mojš przeszłoć, teraniejszoć i przyszłoć. 


"Tak!" - wyszeptałem. 


Chciałem zobaczyć resztę Wszechwiata; to, co jest poza układem słonecznym, poza ludzkimi iluzjami. Wtedy wiatło powiedziało mi, że mogę dać się ponieć Nurtowi. Tak zrobiłem i wiatło przeniosło mnie na koniec tunelu. Poczułem i usłyszałem całš serię ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin