Rozmowa natury w ciszy
Rozglądam się, w ciszy nad stawem
szumią suche złote tataraki i sitowie
słychać ich, oni z sobą w zmowie
Wszystko jest przywołane na małą chwilę
potakują oboje zgodnie
Radość, miłość, dobrobyt, rozkwit kwiatu
I my i nasze tylko letnie życie
Za rogiem istnieją rzeczy, o których nam się nie śniło
my nogami w coraz chłodniejszym stawie
a za rogiem, trudno stoimy i po sprawie
Jeszcze słychać biadolenia
by dostrzegać udawane dobro, gdy
żniwiarze, biorąc nas do ścięcia
Im bardzie się chce, tym mniej możemy
A za rogiem, do którego nie dotrzemy?
Postanawiamy, musimy się tu trzymać
stać w miejscu i trwać
czekać na tych z kosami do mrozu
na równo z lodem, to z ich rozkazu
Nasz fatum losu, nie potrafimy uciekać
Wysłuchałem szmeru rozmowy i mniemam
Czy nie ja jestem tatarakiem i chyboczącym sitowiem
Zaglądam za róg, latają po ulicy, nas całe mrowie
Tacy podobni, inni bo tak nam wygodnie
Bywają chwile, gdy wszystko wewnątrz i
wokół nas mówi aby się zatrzymać.
zatrzymałem się , dalej chcę i pragnę pójść
tylko po co, chyba sobie na złość
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Nucha1952