Józef Flawiusz
„Przeciw Apionowi”
KSIĘGA PIERWSZA
l
Motywy napisania i plan działania — Wrogość i ignorancja
przyczyną rozsiewania oszczerstw
Myślę, najdostojnieszy z mężów, Epafrodycie1, że w swoim dziele po-
święconym naszym dawnym dziejom2 dostatecznie jasno wyłożyłem jego
przyszłym czytelnikom sprawę pradawnego pochodzenia naszego narodu ży-
dowskiego, zachowania przezeń pierwotnej czystości rasowej i sposobu
osiedlenia się w kraju, który dzisiaj zajmujemy. Historię tę, obejmującą
okres pięciu tysięcy lat3, napisałem w języku greckim podług naszych ksiąg
świętych. Ponieważ jednak, jak przekonałem się, bardzo wielu, dając posłuch
oszczerstwom rozsiewanym przez pewnych ludzi wskutek wrogości, nie ma
zaufania do tego, co napisałem na temat naszych dawnych dziejów, a na do-
wód stosunkowo późnego pojawienia się naszego narodu przytacza się oko-
liczność, że sławni historycy greccy nie uznali go godnym jakiejkolwiek
wzmianki, poczułem się w obowiązku o wszystkich tych sprawach pokrótce
napisać. Z jednej strony pragnę wykazać naszym potwarcom, że są wrogo
nastawieni i świadomie dopuszczają się kłamstwa, z drugiej zaś strony —
sprostować błędy wynikłe z niewiedzy i pouczyć wszystkich, którzy chcą
znać prawdę o naszym pradawnym istnieniu. Na poświadczenie zaś swoich
twierdzeń przytoczę pisarzy, którzy cieszą się u Greków opinią najbardziej
godnych zaufania we wszystkich w ogóle sprawach dotyczących starożytno-
ści. Natomiast poglądy autorów, którzy wypisują zniesławiające nas i kłam-
liwe rzeczy, zestawię w taki sposób, że sami sobie będą przeczyli. Postaram
się także wyjaśnić powody, dla których jedynie nieliczni autorowie greccy
wspomnieli o naszym narodzie w swoich dziełach historycznych. Nadto za-
poznam z pisarzami, którzy nie pominęli milczeniem naszych dziejów, tych,
co ich nie znają lub udają, że ich nie znają.
2
Pisarze greccy nie są miarodajni w sprawach
dotyczących pradawnych czasów
Więc najpierw wielce zdumiewają mnie poglądy, według których w spra-
wach najdawniejszych wydarzeń należy zwracać się jedynie do Greków i od
nich dowiadywać się prawdy, natomiast ani nam, ani innym ludziom nie
można dawać wiary. Ja jednak stwierdzam, że rzecz ma się zupełnie odwrot-
nie, jeśli mamy z samych faktów wysnuwać rzetelne wnioski i nie kierować
się czczymi przesądami. I w rzeczy samej, u Greków, jak można stwierdzić4,
wszystko dzieje się niedawno5, by tak rzec, wczoraj lub przedwczoraj; mam
tu na myśli zakładanie miast, wynalezienie sztuk i spisanie praw, a już chyba
do najpóźniej szych ze wszystkich osiągnięć należy troska o pisanie historii.
Natomiast Egipcjanie, Chaldejczycy i Fenicjanie — że na razie nie umiesz-
czę na liście razem z nimi naszego narodu — mają, jak to przyznają sami
Grecy, bardzo starą i utrwaloną tradycję historyczną. Wszystkie te narody
bowiem zamieszkują kraje najmniej narażone na niszczące działanie warun-
ków atmosferycznych i niemało dokładały starań, aby żadne z ich dziejo-
wych wydarzeń nie pogrążyło się w niepamięci, lecz jak święte zawsze pozo-
stało zachowane w dokumentach publicznych, sporządzonych przez
najmędrszych ludzi. Natomiast krainę grecką nawiedziły rozliczne klęski ży-
wiołowe6, które zatarły pamięć minionych wydarzeń i w miarę jak jeden
okres następował po drugim, zawsze ludzie każdej epoki uważali, że wszys-
tko w tym kraju zaczyna się od ich czasów. Późno też i z niemałym trudem
posiedli znajomość pisma, bo przecież ci, którzy fakt posługiwania się nim
chcą odnieść do jak najdawniejszych czasów, chlubią się tym, że przejęli je
od Fenicjan i Kadmosa7. Ale nawet z tego czasu nie można by wskazać do-
kumentu zachowanego w świątyniach albo w pomnikach publicznych8, bo
przecież kwestia, czy ci, którzy tyle lat później brali udział w wyprawie tro-
jańskiej, używali pisma9, jest przedmiotem sporu i dociekania i prawdę mó-
wiąc, raczej przeważa pogląd, że nie znany im był obecny sposób pisania.
A w ogóle w literaturze greckiej nie można znaleźć żadnego bezspornego
dzieła starszego od poezji Homera, który przecież, jak wiadomo, żył po woj-
nie trojańskiej. A nawet i on, jak powiadają, nie pozostawił swoich poema-
tów na piśmie, lecz przechowywano je w pamięci i dopiero później złożono
w jedną całość z różnych pieśni, wskutek czego sporo jest w nich niezgodno-
ści10. A co się tyczy Greków, którzy [pierwsi] usiłowali pisać historię —
mam na myśli Kadmosa z Miletu, Akusilaosa z Agros11 i innych, których
wymienia się po nim — to żyli oni krótko przed wyprawą Persów na Grecję.
Co więcej, nawet pierwsi filozofowie greccy, którzy traktowali o sprawach
niebieskich12 i boskich, jak Ferecydes z Syros, Pitagoras i Tales13, w swej
skromnej twórczości byli, jak się powszechnie przyjmuje, uczniami Egipcjan
i Chaldejczyków. Pisma ich Grecy uważają w ogóle za najstarsze, a niektó-
rzy nawet niezupełnie są przekonani o ich autentyczności.
3
Sprzeczności w pismach różnych historyków greckich
Czyż więc nie jest to absurd, że Grecy w swej zarozumiałości mniemają,
iż oni jedni posiadają wiedzę o dawnych czasach i prawdę o nich rzetelnie
przekazują? Każdy przecież może z łatwością dowiedzieć się od ich własnych
historyków, że nie pisali oni na podstawie solidnej wiedzy, lecz że poszczegól-
ni autorzy przedstawiali fakty według swego domniemania. Bo ileż to razy
sami się wzajemnie zbijają w swoich dziełach i nie wahają się podawać o tych
samych wydarzeniach najzupełniej sprzecznych wiadomości! Byłoby rzeczą
zbyteczną, abym pouczał czytelników lepiej ode mnie poinformowanych,
w jakiej mierze Hellanikos14 różni się od Akusilaosa w sprawach genealogii15,
jak często Akusilaos poprawia Hezjoda16 lub jak Eforos17 wykazuje Hellani-
kosowi kłamliwość w bardzo licznych wypadkach, Eforosowi zaś Timajos18,
Timajosowi późniejsi pisarze, a Herodotowi19 — wszyscy. Timajos nawet
o dziejach Sycylii nie uznał za stosowne pisać zgodnie z Antiochem, Filisto-
sem czy Kalliasem20. Podobnie też nie są zgodni z sobą attydografowie21
w sprawach attyckich czy dziejopisowie Argos w rzeczach argiwskich. Ale
cóż tu mówić o historiach poszczególnych miast i mniej ważnych rzeczach,
skoro nawet o wyprawie Persów i towarzyszących jej wypadkach najznakomi-
tsi historycy podają sprzeczne wiadomości? Nawet Tukidydesowi niektórzy
krytycy wytykają wiele pomyłek, choć uchodzi on za autora, który dzieje swo-
ich czasów opisał z największą dokładnością.
Powody rozbieżności: a) Brak troski o zapisywanie faktów
w dokumentach urzędowych
Można by zapewne znaleźć, gdyby chcieć tego dociekać, wiele innych
przyczyn takiej rozbieżności, lecz ja największe znaczenie przywiązuję do
dwóch, o których zaraz powiem. Zacznę od tej, która moim zdaniem jest waż-
niejsza. Otóż fakt, że Grecy w pierwotnych czasach nie przejawiali troski o za-
pisywanie bieżących wydarzeń w dokumentach publicznych z pewnością
szczególnie sprzyjał powstawaniu omyłek, a także swobodnemu podawaniu
kłamliwych relacji przez autorów, którzy później chcieli pisać na tematy staro-
żytne. Ową niedbałość o pisanie kroniki wykazywały nie tylko inne miasta
greckie, ale nie można stwierdzić, aby coś podobnego sporządzali nawet sami
Ateńczycy. Uważa się ich za autochtonów i troszczących się o naukę, a naj-
starszymi ich dokumentami publicznymi mają być prawa o zabójstwie spisane
dla nich przez Drakona, który żył krótko przed tyranią Pizystrata22. A cóż po-
wiedzieć o Arkadyjczykach, którzy chlubią się swoim starodawnym pocho-
dzeniem? Wszak oni z trudem i jeszcze później nauczyli się pisać!
5
b) Dbałość raczej o formę literacką niż o prawdę historyczną
Skoro tedy brak było jakiejkolwiek podstawy w dokumentach urzędo-
wych, które pozwoliłyby zarówno pouczać ludzi żądnych wiedzy, jak i dema-
skować kłamców, między historykami zachodziły liczne rozbieżności. Do te-
go trzeba dodać taką oto drugą przyczynę. Otóż tym, którzy zabrali się do
pisania, nie tyle chodziło o prawdę (mimo że zawsze skorzy są składać taką
obietnicę), ile o to, aby zabłysnąć talentami literackimi. A jeśli uznali, że
jakiś
temat nadawał się do tego, żeby pod tym względem prześcignąć innych sła-
wą23, sięgali po niego; stąd jedni zwracali się do mitów, drudzy gwoli przy-
podobania się wychwalali bądź miasta, bądź królów, a jeszcze inni zajęli się
krytyką wydarzeń lub historyków, spodziewając się, że takim sposobem osiąg-
ną rozgłos. Krótko mówiąc, postępując niezmiennie w taki sposób, pozostają
w całkowitej sprzeczności z metodą historyczną. Albowiem probierzem pra-
wdziwości historycznej jest zgodność tego, co wszyscy mówią i piszą o tych
samych faktach. Natomiast pisarze ci uważali, że jeśli będą odmiennie pisać
o tych samych sprawach, to przez to okażą się najbardziej wiarygodnymi na
świecie. Tak więc wprawdzie pod względem wymowy i talentu literackiego
winniśmy historykom greckim oddać palmę pierwszeństwa, jednak gdy cho-
dzi o ukazanie prawdy w historii pradawnych czasów, a w szczególności po-
szczególnych narodów obcych, bynajmniej nie można tego powiedzieć.
6
Dbałość Żydów o swe pisma — arcykapłani i prorocy
są ich strażnikami
Myślę, że skoro w tym względzie panuje ogólna zgoda, nie mam potrzeby
mówić o tym, iż u Egipcjan i Babilończyków od najdawniejszych czasów tro-
ska o kroniki i badanie ich spoczywały u tych pierwszych w rękach kapłanów,
a u drugich — w rękach Chaldejczyków. Spośród narodów utrzymujących
stosunki z Grekami Fenicjanie czynili największy użytek z pisma zarówno
przy załatwianiu zwykłych spraw życiowych, jak i dla utrwalenia w pamięci
wydarzeń publicznych. A że nasi przodkowie okazywali taką samą, a nawet,
pozwolę sobie powiedzieć, większą dbałość o swoje kroniki niż wspomniane
narody, powierzając to zadanie arcykapłanom i prorokom24, i że do naszych
czasów spełniano je i, jeśli to nie będzie zbyt śmiałe twierdzenie, nadal będzie
się je spełniać z wielką pieczołowitością, postaram się to zwięźle wykazać.
7
Selekcja strażników, badanie małżeństw kapłanów i ich rodowodu
Nie tylko od samego początku powołali do tego zadania mężów najszla-
chetniejszych i oddanych służbie Bożej, lecz jeszcze pomyśleli o tym, aby ród
kapłański pozostał bez obcej domieszki i czysty25. Ten bowiem, kto należy do
klasy kapłańskiej, jeśli pragnie mieć potomstwo, obowiązany jest poślubić ko-
bietę z własnego narodu26 i nie baczyć ani na jej majątek, ani na inne godności,
lecz zbadać jej pochodzenie, wyprowadzając rodowód na podstawie archiwów,
i przedstawić licznych świadków27. Tak właśnie postępujemy nie tylko w samej
Judei, lecz wszędzie, gdzie tylko znajduje się gmina żydowska, tam kapłani
skrupulatnie przestrzegają przepisów dotyczących ich małżeństw. Mam na my-
śli Żydów osiadłych w Egipcie, Babilonie i innych częściach ziemi zamieszka-
nej, w których żyją w rozproszeniu jacyś ludzie rodu kapłańskiego. Przekazują
oni bowiem do Jerozolimy pisemne oświadczenia, zawierające imię żony, jej
ojca i dalszych przodków wraz z imionami świadków. Jeśli na przeszkodzie sta-
nie wojna, jak to już nieraz zdarzało się, kiedy na przykład najechali na nasz
kraj Antioch Epifanes, Pompejusz Wielki czy Kwintyliusz Warus28, a przede
wszystkim za naszych dni, pozostali przy życiu kapłani odtwarzają na podsta-
wie archiwów nowe akta29 i przeprowadzają badania dotyczące ocalałych ko-
biet. Nie zezwalają bowiem na związki z brankami wskutek podejrzenia
o utrzymywanie stosunków, jak to zwykle bywa, z ludźmi obcego narodu30.
A oto najbardziej przekonywający dowód naszej skrupulatności w tym wzglę-
dzie: imiona naszych arcykapłanów według następstwa syna po ojcu są wymie-
niane w naszych kronikach od dwu tysięcy lat31. A jeśli ktoś choćby w naj-
mniejszym stopniu uchybił wspomnianym wyżej przepisom, temu zabrania się
zarówno dostępu do ołtarzy, jak i udziału w innych obrzędach religijnych.
8
Wiarygodność ksiąg świętych i poszanowanie ich u Żydów —
Grecy nie dbają o swoje dzieła i prawdę historyczną
Skoro więc u nas nie wolno każdemu pisać historii (i w naszych pismach
nie ma żadnych rozbieżności), a przeciwnie, tylko prorocy mieli ten przywi-
lej, otrzymując wiedzę o zamierzchłych i dawnych czasach z natchnienia Bo-
żego i opisując jasno współczesne im wypadki, tak jak się wydarzyły, to jest
czymś naturalnym, a raczej nieuchronną koniecznością, że nie posiadamy ty-
sięcy ksiąg niezgodnych, a nawet sprzecznych z sobą, lecz tylko dwadzieścia
dwie. Zawierają one kronikę od zarania dziejów i słusznie są uznane [jako
boskie]32 za wiarygodne. Pięć z nich to księgi Mojżesza, których treścią są
prawa i tradycyjna historia od stworzenia człowieka aż do śmierci prawo-
dawcy. Okres ten obejmuje bez mała trzy tysiące lat. Co do okresu od śmierci
Mojżesza aż do [śmierci]33 Artakserksesa, następcy Kserksesa na tronie per-
skim, to prorocy, którzy żyli po Mojżeszu, opisali wydarzenia swoich czasów
w trzynastu księgach34. Pozostałe cztery zawierają hymny do Boga i przepisy
odnoszące się do postępowania ludzi w życiu35. Opisane zostało także
wszystko, co działo się w okresie od Artakserksesa aż do naszych czasów,
lecz historia ta nie cieszy się taką wiarygodnością jak poprzednia, ponieważ
prorocy nie następowali ściśle po sobie. A jakim szacunkiem otaczamy swo-
je księgi, dowiedliśmy tego w praktyce; chociaż bowiem minęło tyle wie-
ków, nikt nie ośmielił się w nich niczego dodać ani ująć czy zmienić36. Każ-
dy Żyd od zarania życia ma to wpojone, żeby uważać je za nakazy Boże,
trwać przy nich, a w razie potrzeby z radością za nie umierać. Toteż nieraz
już widziano wielu jeńców żydowskich, którzy cierpieli tortury i w najroz-
maitszy sposób śmierć ponosili w [amfi]teatrach, byleby nie wyrzec słowa
sprzecznego z prawami i pokrewnymi dokumentami37. Jakiż to Grek chciał-
by to znosić w obronie swoich praw?38 Nawet gdyby w grę wchodziła spra-
wa uratowania od zagłady wszystkich dzieł, jakie posiadają, nie zdobyłby się
na poniesienie najmniejszego uszczerbku osobistego. Bo dla nich są to jedy-
nie opowieści zmyślone podług fantazji swoich twórców! I słusznie tak
mniemają o dawniejszych historykach, skoro widzą, że także obecnie niektó-
rzy z nich mają czelność pisać o wydarzeniach, chociaż sami nie byli ich
świadkami ani nie zadawali sobie trudu, by o nich dowiedzieć się od tych,
którzy je znają. Przecież nawet o wojnie, którą nie tak dawno prowadziliśmy,
niektórzy ogłosili dzieła nazwane historycznymi, mimo że ani samych miejsc
na oczy nie widzieli, ani nie mieli bliższej styczności z rozgrywającymi się
wypadkami, lecz zebrawszy nieco wiadomości, które zasłyszeli, nadali im
miano historycznych z iście pijacką bezczelnością39.
9
Józef broni swojej „Wojny żydowskiej"
Ja natomiast dałem wierny opis zarówno całej wojny, jak i poszczegól-
nych zdarzeń w jej przebiegu, jako że byłem naocznym świadkiem wszys-
tkiego, co się działo. Sprawowałem bowiem dowództwo nad tak zwanymi
u nas Galilejczykami, dopóki można było stawiać opór, po czym schwytany
stałem się jeńcem Rzymian40. Wespazjan i Tytus, trzymając mnie pod strażą,
zmusili mnie, bym stale był do ich usług. Zrazu byłem zakuty w kajdanach,
potem uwolniono mnie z nich41 i przydzielono do Tytusa wysłanego z Ale-
ksandrii w celu oblegania Jerozolimy42. W tym czasie nic z tego, co się wy-
darzyło, nie uszło mojej uwagi. Skrzętnie bowiem notowałem to, co działo
się na moich oczach w obozie rzymskim, i ja jeden tylko mogłem zrozumieć
wiadomości dostarczane przez zbiegów. Następnie korzystając z wolnego
czasu, jakiego zażywałem w Rzymie, i mając już przygotowany cały mate-
riał, wziąłem do pomocy ze względu na język grecki pewnych współpracow-
ników i w ten sposób owe wypadki przekazałem potomności. Tak wielką zaś
miałem pewność co do prawdziwości mojego opisu, że uznałem za stosowne
wziąć za świadków przed wszystkimi innymi cesarskich wodzów w tej woj-
nie, Wespazjana i Tytusa43. Oni właśnie byli pierwszymi, którym ofiarowa-
łem swoje księgi, a poza nimi jeszcze wielu Rzymianom, którzy brali udział
w wojnie. Inne zaś sprzedałem44 licznym rodakom, mężom również dobrze
obeznanym z kulturą grecką, do których należą: Juliusz Archelaos45, przeza-
cny Herod46 i sam godny najwyższego podziwu król Agryppa47. Ci tedy
wszyscy poświadczyli, że ściśle trzymałem się prawdy, i nie zachowywaliby
milczenia, gdybym jakiś z tych faktów bądź przez niewiedzę, bądź przez
stronniczość przekręcił lub pominął.
10
Józef odpowiada na zarzuty krytyków
Jednakowoż pewni podli ludzie usiłowali oczernić moją historię, stawia-
jąc się niejako w roli chłopców, którzy piszą szkolne ćwiczenia i biorą za ich
temat niewiarygodne oskarżenie i zniesławienie48. A przecież powinni oni
wiedzieć, że ten, który obiecuje innym dać prawdziwe opowiadanie o wyda-
rzeniach, sam musi najpierw dokładnie je poznać już to bezpośrednio śledząc
ich przebieg, już to zasięgając wiadomości o nich u ludzi, którzy je znają.
Myślę, że obowiązkowi temu najzupełniej uczyniłem zadość w swoich obu
dziełach. W Dawnych dziejach, jako rzekłem, dałem przekład ksiąg świę-
tych49, będąc sam kapłanem z rodu kapłańskiego i obeznanym z naukową in-
terpretacją tych pism50. Historię wojny zaś napisałem, będąc osobiście akto-
rem na scenie wielu wydarzeń, a po największej części ich naocznym
świadkiem51, krótko mówiąc, nic z tego, co mówiono lub czyniono, nie było
mi obce. Jakżeż więc nie uznać za zuchwalców tych, którzy wzięli sobie za
cel zdyskredytowanie mojej prawdomówności. Jeśli nawet, jak utrzymują,
czytali Pamiętniki cesarskich wodzów52, to w każdym razie nie znają
z pierwszej ręki tego, co działo się u nas, w obozie przeciwników.
11
Plan obecnego dzieła
Musiałem uczynić taką dygresję, gdyż chciałem wskazać na nieodpowie-
dzialność tych, którzy pretendują do miana historyków. Skoro zaś dostatecz-
nie jasno — jak sądzę — wykazałem, że pisanie kronik wydarzeń starożyt-
nych jest tradycją raczej u narodów barbarzyńskich53 niż u Greków, pragnę
najpierw54 rozprawić się z tymi, którzy usiłują dowieść naszego późnego po-
jawienia się na scenie politycznej na tej podstawie, że — jak utrzymują —
nie ma o nas żadnej wzmianki u historyków greckich. Następnie55 przytoczę
na dowód naszego pradawnego pochodzenia świadectwa zaczerpnięte z pism
obcych ludów i na koniec56 postaram się wykazać, że ci, którzy zniesławiali
nasz naród, posłużyli się nader niedorzecznymi oszczerstwami.57
12
Wyjaśnienie przyczyny
milczenia historyków greckich o Żydach
Otóż ani kraj, który zamieszkujemy, nie leży nad morzem58, ani nie ma-
my upodobania w prowadzeniu wielkiego handlu i co za tym idzie, nie
utrzymujemy stosunków z innymi narodami. Miasta nasze bowiem zostały
wzniesione z dala od morza, a że przypadła nam w udziale żyzna ziemia,
oddajemy się jej uprawie. Nade wszystko jednak bardzo na sercu leży nam
wychowanie dzieci, a za najistotniejsze zadanie całego życia poczytujemy
przestrzeganie praw i opartych na nich nabożnych praktyk, przekazanych
przez tradycję. Jeśli do tego, co powiedziałem, dodać jeszcze nasz osobliwy
tryb życia, to nic nie skłaniało nas w dawnych czasach do nawiązywania
stosunków z Grekami, tak jak Egipcjan wywóz od nich i przywóz do nich
towarów, a mieszkańców wybrzeży Fenicji gorliwe zajmowanie się hand-
lem drobnym i wielkim gwoli zysku. Ani też ojcowie nasi nie uciekali się
z chęci wzbogacenia się do działalności pirackiej59, jak niektórzy inni, ani
do wojen, chociaż kraina ich miała dziesiątki tysięcy mężów, którym nie
brak było odwagi. Dlatego Fenicjanie przybywający na okrętach do Gre-
ków w celach handlowych wcześnie sami stali się znanymi, a przez nich
także Egipcjanie i wszyscy, od których oni przywozili towary do Greków,
przeprawiając się przez wielkie morza. Później dopiero objawili się światu
Medowie i Persowie, gdy zawładnęli Azją; ci ostatni szczególnie po swej
wyprawie na drugi kontynent. Trakowie zaś stali się znani wskutek bliskie-
go sąsiedztwa, a Scytowie dzięki żeglarzom nawiedzającym Pont60. Sło-
wem, tym, którzy chcieli pisać historię, bardziej znane były wszystkie
narody rozsiadłe nad morzem zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie,
podczas gdy o tych, którzy mieli swoje siedziby w większym oddaleniu od
niego, przeważnie było głucho. Tak samo rzecz się miała jak wiadomo
i w wypadku Europy, gdzie chociaż miasto Rzym od dawna osiągnęło tak
ogromną potęgę i dokonało tak wspaniałych czynów wojennych, jednako-
woż nie wspomniał o nim ani Herodot, ani Tukidydes, ani żaden inny ze
współczesnych im autorów, a wiadomość o nim dopiero późno i z trudem
dotarła do Greków61. A co się tyczy Gallów62 i Iberów, to historycy ucho-
dzący za najbardziej dokładnych pozostawali w takiej niewiedzy o nich, że
na przykład jeden z nich, Eforos, sądził, iż Iberowie zamieszkujący tak du-
żą połać świata zachodniego tworzą tylko jedno miasto, a nawet pisarze ci
ośmielili się przypisać im praktykowanie zwyczajów, które nie mają opar-
cia ani w rzeczywistości, ani w ustnej tradycji. Jeśli przyczyną tej nieznajo-
mości prawdy było z jednej strony zbyt wielkie odosobnienie tych narodów
od reszty świata63, to z drugiej strony podawanie przez autorów fałszywych
wiadomości miało swoje źródło w ambicji okazania się lepiej poinfor-
...
jac1123